drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 7 grudnia 2023

Zima ......

                          .........to pora  roku, która wyraźnie mi nie  służy. 

I nigdy mi nie  służyła i nigdy zimy nie lubiłam. I nadal nie lubię. Zapewne  gdybym nie czytała to pewnie bym  zimą popełniła samobójstwo. Ostatnio uzupełniałam  sobie  wiadomości o wojnie o sukcesję hiszpańską w latach 1701 - 1714, bo jakoś zupełnie  nie kojarzyłam  bym się o tym uczyła w  szkole. A w wojnie tej brały udział: Wielka Brytania, Holandia, Austria , Sabaudia, Francja, Hiszpania, Bawaria, Kolonia - a szło o władztwo nad  Hiszpanią i o dominację w Europie, bo właśnie ówczesny król Hiszpanii był bezpotomny.  I zapewne, gdybym  nie zajrzała w  wiadomości archeologiczne nadal bym o tej wojnie  nie wiedziała, jako że historia w czasie pobierania nauk wszelakich nie była wcale moim ulubionym przedmiotem. Bo, jak uważała  cała moja  rodzina, zawsze  zajmowałam  się głównie tym co mało w życiu potrzebne - np. rysowanie, malowanie, różne wytwory  ręczne.

Ale  wracając do tej wojny - toczyła  się nie  tylko w Europie ale głównie na terenach skolonizowanych, bo jak  wiadomo kolonie były bogactwem samym  w sobie.  I właśnie ponad trzysta lat temu u Wybrzeży Kolumbii zatonął hiszpański galeon o wdzięcznej nazwie "San Jose". Ów "Święty Józef" był galeonem hiszpańskim i ponoć przewoził "bogactwa" w postaci  złota i drogich kamieni, które na dzisiejsze wyceny są warte 15 - 20 miliardów dolarów.  

San Jose był trójmasztowcem, miał 64  działa a był zwodowany w 1697 roku. Zatopiony  został w 1708 roku podczas bitwy pomiędzy Anglią a Hiszpanią, w pobliżu miasta Cartagena de Indias w Kolumbii. Z jego załogi, która liczyła około 600 ludzi przeżyło zaledwie  kilku marynarzy.

Statek przewoził złoto, srebro, klejnoty, kolekcję królewskiej  ceramiki, chińską porcelanę. San Jose był przez  wiele lat poszukiwany przez różnych poszukiwaczy  skarbów, ale dopiero w 2015 roku amerykańska firma Sea Search Armada odnalazła  wrak. W ramach przeszukiwania  wraku ustalono, że kula  armatnia trafiła galeon w miejsce składowania  prochu pod pokładem i statek wyleciał w powietrze. Dziś leży na głębokości ok. 600 metrów.

Wydobycie tego wraku wcale nie  będzie proste, a Kolumbijczycy liczą, że jego wydobycie może pochłonąć minimum 70 milionów  dolarów.

W 2018 roku ONZ do spraw Oświaty Nauki i Kultury poleciła  Kolumbii aby nie podejmowała na  własna rękę działań wydobycia  wraku.  

Według  ekspertów na dnie znajduje  się około 200 ton złota, srebra, szmaragdów i innych kosztowności.

Przedstawiciele  rządu Kolumbii oświadczyli, że cały skarb trafi do zbiorów Muzeum Narodowego.

 Nie wiem czy San Jose akurat tak wyglądał, a na  zdjęciu jest hiszpański galeon Nuestra Senora del  Juncal. Zdjęcie ze  strony Gazety Wyborczej z marca 2020r.  Ale na pewno dość podobnie, bo też był trójmasztowcem.

A poniżej jeszcze  jedno zerknięcie  jak wyglądał trójmasztowy galeon:


Zdjęcie  ściągnęłam ze strony Kuriera Galicyjskiego z dnia 24.III.2014 roku.

Marzy  mi się ( jak zwykle  głupota, bo rzeczy mądre rzadko mi się marzą) bym mogła kiedyś zobaczyć taki galeon pod pełnymi żaglami.

Weekend  blisko, a więc miłego weekendu dla Was!!!