........zdominowany przedziwną pogodą. Słońce z deszczem walczą wciąż o prymat.
Powyższe zdanie napisałam w ubiegły piątek i ani razu nie straciło nic na swej aktualności. Pogoda jest jakaś sfiksowana na maksa. W ciągu dnia na przemian deszcz ze słońcem, upały na razie wyniosły się łaskawie z Berlina.
I okrutnie mi ta pogoda nie służy, w związku z czym czas spędzam głównie w pozycji horyzontalnej, bo nie chcę się paść środkami p.bólowymi. Poleguję trzymając w objęciach niejakiego Napoleona - a tak dokładnie to jego biografię napisaną przez Eugeniusza Tarle.
A pan Tarle (a tak dokładniej - Jewgienij Tarle) urodził się w Kijowie w 1844 roku, zmarł w Moskwie w 1955. Książkę o Napoleonie, która jest jego fundamentalną pracą napisał w 1936 roku, już po odbyciu kilkuletnich studiów archiwalnych we Francji, zgłębiając historię Francji, Rosji, Włoch, Wielkiej Brytanii, Grecji, Niemiec, Irlandii i Węgier.
Bardzo podoba mi się ta biografia bo jest pisana "chłodnym okiem obserwatora". W Polsce książka ukazała się nakładem Małopolskiej Oficyny Wydawniczej w Krakowie, w 1991 roku i od tego czasu stała grzecznie na półce z książkami mego męża i razem z nami trafiła do Berlina. Napoleon nigdy nie był moim "idolem" bowiem nigdy nie interesowali mnie faceci w mundurach a zwłaszcza ci zajmujący się wojaczką. Nawet wtedy gdy zostawali cesarzami.
Niewątpliwie był to dość dziwny facet - dwadzieścia dwa lata trwała jego krwawa kariera. W czasie tych 22 lat wydał około sześćdziesięciu wielkich i małych bitew - ilość ta jest bez porównania większa od wszystkich razem wziętych bitew Hannibala, Cezara, Fryderyka Wielkiego i Suworowa. A generałem brygady został mianowany w dniu 14 stycznia 1794 roku gdy miał dwadzieścia cztery lata. Co prawda stracił na chwilę ten tytuł , lecz odzyskał ponownie w 1796 roku.
Był to rok, w którym Bonaparte poczuł wielką i gwałtowną namiętność do wdowy po straconym jakobinie, generale Beauharnais. Józefina Beauharnais była od niego starsza o sześc lat i zdaniem autora z jej strony było to czyste wyrachowanie. 9 marca 1796 roku odbyły się zaślubiny, na które szalenie nalegał Bonaparte, a w dwa dni później, czyli 11 marca Napoleon pożegnał świeżo poślubioną żonę i.......wyjechał na wojnę.
Ale ogólnie rzecz ujmując ani Józefina ani jego druga żona Maria Ludwika austriacka, ani pani Remusat, ani aktorka Georges ani też hrabina Walewska nigdy nie miały najmniejszego wpływu na Napoleona, bowiem miał naturę despotyczną, drażliwą i..... podejrzliwą.
No to życzę Wszystkim pogodnego, stabilnego pogodowo weekendu!!!! A ja właśnie wracam z Napoleonem do Francji z jego wyprawy i podbicia .....Egiptu.