drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 21 sierpnia 2023

Jak zwykle.....

              ........nic  specjalnego,  czyli opowieści dziwnej treści.

Cantre'r Gwaelod -  to nie jest model najnowszego samochodu elektrycznego,  ale teoretycznie kraina, która według walijskiej tradycji znajdowała  się na zachodnich  wybrzeżach dzisiejszej Walii. O tej tajemniczej  krainie były snute  różne opowieści a nawet  tworzyły  się różne wierzenia.

Według legendarnych opowieści w Zatoce Cardigan (wstyd się przyznać, ale ta nazwa kojarzy mi  się tylko i wyłącznie z określonym modelem swetra), pomiędzy Wyspami Ramsey i Bardsey znajdowało się kiedyś, nad  samym morzem - królestwo. Od  strony  morza było chronione potężnymi  wałami i śluzami. Za działanie całego tego  systemu zabezpieczeń odpowiadał jeden dozorca, zwany Mererida. Niestety pewnej nocy dozorca  z niewiadomego powodu zaniedbał swe obowiązki i całe królestwo zostało zatopione przez wielkie fale.

I wyobraźcie  sobie, że owa legenda dość niespodziewanie zainteresowała naukowców, bowiem w jednej z najstarszych na świecie bibliotek uniwersyteckich w Bodleian Library (Oxford) znaleziono mapę, datowaną na XIII i XIV wiek, która przedstawia dwie nieznane dotąd wyspy, które być może, są właśnie wyspami Ramsey i Bardsey.

Jeden z profesorów Uniwersytetu Swansea przeprowadził gruntowne  badania zatoki Cardigan i analizując ruchy i cofanie się lodowców oraz osady z epoki lodowcowej, doszedł do  wniosku, że wieki temu linia brzegowa mogła rzeczywiście sięgać znacznie  dalej  na  zachód niż teraz. Badania te potwierdzają że w trakcie ostatniego zlodowacenia, kiedy poziom  wód był o wiele niższy niż obecnie, ten teren oceanu mógł być zamieszkany. Dodatkowo taki stan rzeczy potwierdzają też zapisy  starożytnego kartografa rzymskiego , Ptolemeusza. Ta teoria wysnuta przez pana profesora Hasletta jest bardzo interesująca, niestety twardych dowodów brak. Ale być może z czasem się znajdą. W końcu, gdy  się ktoś uprze, znajdzie środki to i dno morza przekopie.

A w nauce nie ma  rzeczy niemożliwych - dzięki prowadzonym badaniom DNA odkryto tajemniczych starożytnych ludzi z....Ałtaju.  Badania prowadzili  genetycy z Instytutu Maxa Plancka i Uniwersytetu w Tybindze (Niemcy), Narodowego Uniwersytetu Korei Południowej i Uniwersytetu Fudan w Chinach, a wyniki tych badań opublikowano w czasopiśmie Current Biology.

Jak wynika z badań szczątków 10 osób, które żyły w Ałtaju 7500 lat temu, byli to przedstawiciele (nieznanej dotąd nauce) cywilizacji różniącej  się od prymitywnych ludzi epoki kamienia.  Mieszkali na Ałtaju, tam gdzie  do dziś zbiegają  się granice  Rosji, Kazachstanu, Chin i Mongolii. Naukowcy wysnuli teorię, że pomieszały się  w tym miejscu różne grupy Syberyjczyków z ostatniej epoki lodowcowej.

Genetycznych krewnych wśród prymitywnych ludzi z Ałtaju można odnaleźć  wśród prymitywnych mieszkańców Bajkału, i obecnego Dalekiego Wschodu, wśród przedstawicieli archeologicznej kultury Okunew a także wśród mumii Tarim, znalezionych w Ujgurskim Regionie Autonomicznym Xinjiang w Chinach a nawet wśród  starożytnych  mieszkańców Japonii.

Główny wniosek - przez Cieśninę Beringa w starożytności ludzie przemieszczali się z Azji do Ameryki i był to ruch w obie  strony, W tamtym okresie poziom Oceanu  Światowego był znacznie niższy niż obecnie i między kontynentami tworzył się przesmyk. Od co najmniej 5000 lat miało miejsce kilka fal migracji, najpierw z Syberii do Ameryki a potem z powrotem.

Niepoważny wniosek - uważajcie gdzie zostawiacie swoje DNA, bo nawet po 5000 lat wyda  się gdzie to  żeście je przekazali.

Miłego nowego tygodnia - Wszystkim.

A tu fragmencik z Morzem Irlandzkim i  Zatoką Cardigan .