..........niczego ciekawego tu nie będzie, post jest z gatunku "czystej prywaty".
Przede wszystkim to dziękuję wszystkim, którzy złożyli mi życzenia z okazji moich urodzin - już osiemdziesiątych pierwszych. Nawet w najczarniejszych snach nie podejrzewałam, że doczekam takiej liczby urodzin.
W ramach owych urodzin dostałam takie "coś dla oczu, czyli śliczne kwiatki
poza tym coś dla rozwoju intelektu czyli:
coś dla dopieszczenia podniebienia i żołądka, czyli podwieczorek w kawiarni japońsko- francuskiej, w której zięć zarezerwował stolik w ogródku, jako że tu znów był upał. Poniżej zdjęcia z tego co wylądowało na stoliku.
Nie dość, że oczy mi wychodziły z orbit, bo takie śliczne były owe ciasteczka, to doznania smakowe też mnie zaskoczyły- ciasteczka były pyszne. Wybór herbat ogromny, ja wybrałam Rooibos. Zastanawiałyśmy się z córką jak "oni", czyli cukiernik tu pracujący zrobił tak idealnie gładziutką masę i tak wspaniale połączył kilka smaków w idealną całość. Poza tym zaskoczyły nas dzbanuszki do herbaty, wraz z którymi wniesiono miniaturowe klepsydry, odmierzające czas parzenia danej herbaty, Po owym czasie (moja parzyła się 5 minut) należało przekręcić cześć pokryweczki dzbanuszka i herbata przestała się dłużej zaparzać. A potem powędrowaliśmy ulicami , przy których stały budynki jeszcze sprzed wojny i poza tym oglądaliśmy "atrakcję turystyczną Berlina", czyli budynek, z którego kilka dni wcześniej usunięto na tempo wszystkich mieszkańców, ponieważ "budynek zaczął się skręcać" i grozi zawaleniem się. Zamknięto skrzyżowanie dwóch ulic i teraz ciągle w tym miejscu za ogrodzeniem jest pełno ludzi, którzy oglądają z zaciekawieniem dom, który może się w każdej chwili zawalić. Cała heca jest w centrum miasta i nie jest to pierwszy budynek w Berlinie, który może się rozpaść na części. Oczywiście nie odmówiłam sobie przyjemności sfotografowania owego budynku:
To ten żółty budynek. Pod oknem na drugim piętrze widać ślad po odpadniętym samoistnie tynku - więcej szkód z zewnątrz nie widać, ale według ekspertów budynek grozi zawaleniem się. To co jeszcze widać gołym okiem, ale nie na moim zdjęciu to fakt, że od spodu niektórych balkonów odleciały tynkowe spody. Od momentu zamknięcia owego skrzyżowania berlińczycy zaczęli owo miejsce nazywać "atrakcją turystyczną"no i wiecznie na ulicach dochodzących do tego skrzyżowania pełno ludzi.
Jak już pisałam, wiosna jakaś nagła się zrobiła , bzy kwitną jak oszalałe, kasztanowce też w pełnym rozkwicie i "tak się porobiło", że na jednym trawniku kwitną jednocześnie tulipany i kasztanowiec tudzież drzewka owocowe, a przecież to dopiero połowa kwietnia.
A teraz dalszy ciąg - spacerowaliśmy ulicami, przy których stoją bardzo stare budynki- to wszystko jest w centrum Berlina, a ja bardzo lubię właśnie takie stare, pięknie odnowione budynki.
Wróciłam nieco zmordowana ale bardzo, bardzo zadowolona, bo jeszcze na dodatek wracaliśmy samochodem jadąc "Kudamem", który też ma piękną zabudowę.
A na zakończenie, na otrzeźwienie - budynek zupełnie jak z końca PRL-u
Miłej niedzieli i dobrego nadchodzącego tygodnia - Wszystkim!!!!