...... i ja.
Właśnie wróciłam ze sklepu - dobrze, że serce mam jeszcze zdrowe i
z wrażenia nie padłam.
Jedyny spożywczak ( właściwie to sklep typu szwarc, mydło i powidło bo
i leki tu kupisz i chemię gospodarczą i nieco artykułów gospodarstwa
domowego) w pobliżu mego mieszkania to dość popularna tu sieciówka
EDEKA.
A więc postanowiłam dziś zrobić nieco większe zakupy i już o 8,15 byłam
w sklepie.
Dotychczas gdy wchodziłam do tegoż sklepu mój wzrok był atakowany
widokiem przeróżnych owoców - nie tylko rodem z całej Europy ale i niemal
z połowy świata, a dziś - no myślałam, że śnię - wszystkie pojemniki puste,
w jednym były 2 ostatnie siatki mandarynek. Pal nędza te owoce - bez nich
przeżyję, ale po lewej stronie, dotąd pełne przeróżnych, warzyw pojemniki
prezentowały bezwstydnie swe dna. Nawet marchew- bio i brukselka gdzieś
wyparowały! Z ulgą chwyciłam jedną z dwóch główek kapusty szpiczastej.
A tak przy okazji - zawsze mnie tu zadziwiała różnorodność rodzajów
kapusty. Zniknęły i mniej popularne warzywka jak jarmuż i pasternak. Ani
śladu pieczarek, a to dotąd był chyba dyżurny towar - białe i brązowe, małe,
średnie i bardzo duże.
Na półkach, gdzie dotychczas były wręcz nadmiary jajek, stało tylko kilka
pojemniczków jajek od nieszczęśliwych kur, czyli tych z chowu klatkowego.
Z braku innych jajek wzięłam 6 sztuk od tych nieszczęśliwych kur. Mam
nadzieję, że jajka nie będą płakać przy gotowaniu lub smażeniu. Tego bym
pewnie już nie zdzierżyła.
Przetrzebiono półki z paczkowanym pieczywem, zero opakowań z płatkami
owsianymi, zwykłych cornfleksów znów brak, zero pieczywa bezglutenowego.
Tym razem nie było nawet makaronu "świderki"- cały regał puściutki.
W lodówkach też spore braki - nie było frytek, małe opakowania różnych
warzywnych mrożonek wyparowały. Pizze także przetrzebione dokładnie.
Oczywiście nie było ani pół rolki papieru toaletowego, ale leżały aż trzy
paczki chusteczek- wzgardziłam nimi - mam w domu.Wyparowały też
baterie AA - ciekawe jakie potrawy z nich robią.
Na szczęście były moje ulubione jogurty greckie i nawet serek philadelfia
bez laktozy. Zapewne nie zemrę z głodu.
Za to idąc do sklepu i wracając z niego wymieniłam uśmiechy i pozdrowienia
z kilkunastoma osobami płci różnej i różnego wieku - osobami kompletnie
obcymi. I to są te miłe strony Berlina - nie znamy się a uśmiechamy się do
siebie i życzymy sobie dobrego dnia.
A pogoda już trzeci dzień piękna- słońce pięknie świeci a kosy wygwizdują
swe trele wabiąc partnerki. Drzewa jeszcze bezlistne i śpiew ptaków wśród
nagich gałęzi jest nieco niezwykłym zjawiskiem.
Miłego dla Was!!!