....... już kilka razy o tym wspominałam - mam świra. Póki co nie jest to stan zabroniony, dopóki nie latam z kosą, siekierą , nożem lub innym szkodliwym narzędziem po ulicach i nikogo nie przenoszę w inny wymiar.
Nie mogę napisać, że w szkole byłam entuzjastką fizyki, bo byłoby to kłamstwo. Ale tak mniej więcej w tak zwanym "wieku średnim" zainteresowała mnie fizyka kwantowa, co zostało przez życzliwe mi osoby skwitowane spojrzeniem pełnym litości i radą, bym się przespacerowała do lekarza i uzupełniła sobie hormony, bo w wieku, w którym wtedy akurat byłam, brak niektórych hormonów powoduje różne dziwne zawirowania w łepetynie. I pewnie miały rację, ale zlekceważyłam tę dobrą radę, poprzestałam tylko na tradycyjnej HTZ , uzupełniając jedynie "babskie hormony". Na babskie sprawy HTZ pomogło, ale fizyka kwantowa nadal pozostała w kręgu moich zainteresowań. I stąd poniższy filmik:
Na wszelki wypadek, gdyby był problem z odtworzeniem: https://youtu.be/KF-sT-WeGIX4
A za oknem "przelatują mi opady" i jest aż 11 stopni ciepła. I z ciekawostek - dwa dni byłam w towarzystwie kotki o imieniu Mozart:
Przeżyła, chociaż tęskniła bardzo za swoją panią. Więc jeśli ktoś Wam napisze, że kot po spędzeniu ze mną 24 godzin przenosi się w zaświaty bo jestem "psiara " a nie "kociara"- to nie wierzcie mu.
Poza tym u mnie - jak na działkach - nic się nie dzieje. Tylko liście przestają być zielone.
Miłego Wszystkim!!!