....coś paskudnego.
Usiłowałam dostać się do lekarza w realu - niestety majówka w Polsce to
rzecz święta.
Zadzwoniłam więc do kuzynki, lekarki zresztą. Przeprowadziła ze mną
baaardzo szczegółowy wywiad. Wnioski: jest zle, bo nie gorączkuję, ale
objawy ( na odległość) wskazują, że mam zapalenie zatok i zapalenie
krtani i prawdopodobnie niedoleczone zapalenie gardła.
Mam się dostać do swojego pierwszego kontaktu, a póki co to duuużo
leżeć, duuużo pić naparu z imbiru z miodem i cytryną, wsuwać czosnek.
Na ten ostatni dostałam dyspensę - mogę łykać to w postaci kapsułek-
na szczęście tylko 1 na dobę. Łykam i cuchnę czosnkiem.
Ciekawe co mi powie ten pierwszy kontakt w realu.
Gdyby nie te paskudne dolegliwości zatokowe i kaszel-koszmar, to
byłoby niezle - nie jestem ani ociupinkę głodna (szansa na nabranie
linii wzrasta), leżę bez protestu i się lenię.
Czytanie też mi nie idzie, oczęta pieką i ropieją.
Gdy coś się poprawi- napiszę.
A tymczasem dziękuję Wam wszystkim za wsparcie duchowe - staram
się coś podczytywać, wygrzebię się z tego -będę pisać.
Wiadomość dla "Lewym okiem" - obrazek w nagłówku to zdjęcie
drzewa jaracanda - niestety rośnie głównie w tropiku.
Miłego dla Was,;))