drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 8 grudnia 2021

Muszę Was.......

 ..........zmartwić, bo nadal istnieję , a jednocześnie  ucieszyć, że nie piszę, bo jestem maksymalnie wpieniona, mówiąc wytwornie.

Wpienia mnie fakt, że ktoś/coś  zablokowało mi możliwość komentowania na blogach będących na platformie  bloggera i nawet na  moim własnym. I nie mogę komentować  ani jako anonimowy ani podając adres URL. Nie  zostaje nic innego niż się pochlastać lub - nie pisać. Ale dzięki temu nieco nadgoniłam  na moim drugim, grafomańskim blogu. Można na niego wejść klikając w miniaturkę obrazu Klimta, która jest na prawym marginesie tego bloga.

Nie wiem co jest grane.  Jedno jest pewne - blog to nie  gazeta, gdy coś czytam to chcę to jednak skomentować, tym właśnie się różnią blogi od prasy, że można na nich wymieniać  swe poglądy.

Z drugiej strony - nie dzieje się u mnie nic  takiego, co by było dla Was ciekawe, choć dla mnie  i owszem, bo jednak tu mieszkam. Dziś np.  będzie wybierany nowy Kanclerz. Co prawda niby już wiadomo kto nim  zostanie, no ale  zawsze coś się może w ostatniej minucie  zmienić.

W tym roku lansowane  jest wypożyczanie  na święta  choinek- żywych, rosnących.  Wypożyczenie nie jest co prawda tańsze niż kupno ślicznej  wyciętej z  hodowli jodły, ale ma tę zaletę, że tym sposobem ginie co najwyżej 10% tak wyhodowanych drzewek, a nie ich 100%.
Wypożyczona choinka trafi do nas w specjalnym pełnym ziemi pojemniku, my ją w domu będziemy podlewać, po świętach ją oddamy i wróci ona  do miejsca, w którym  została wykopana.

Mnie osobiście bardzo się ta inicjatywa podoba, bo prawdę mówiąc rok w rok serce mi się kroi gdy zaraz po świętach widzę te  piękne drzewka wyrzucone  z domów- spełniły swą rolę, więc idą na śmietnik lub do spalenia w elektrociepłowni.  Sztuczne choinki jakoś się tu nie przyjęły,  za to zaistniały hodowle pięknych jodełek, bo każdy woli mieć  w domu naturalną a nie  sztuczną choinkę.

Poza tym - nadal mam kłopoty z częścią lędźwiową kręgosłupa, muszę  sporo leżeć i sporo ćwiczyć. Na stan mojej psyche ma wpływ też  zima - słońce  wschodzi  u mnie średnio przeciętnie  około godz 8,00 rano, dziś np. o 8,03, a  zajdzie  już o 15,52. Wychodzi na to, że ledwo dobrze oprzytomnieję już się robi ciemnawo.
Zima jest dla mnie rodzajem kary za wszystkie moje niegodziwości, które popełniam świadomie lub nieświadomie. 
Najchętniej przespałabym calutką zimę w cieplutkim łóżeczku, obudziłabym się dopiero w połowie marca i natychmiast wyjechała w góry. Gdzie śnieg w cieniu ma kolor  niebieski, na górskich halach wygląda w słońcu jakby ktoś  rozrzucił  na hali diamenty a odległe lasy mają w słońcu kolor fioletowy, a gdy słońce zachodzi śnieg przybiera różne kolory, zwłaszcza ten leżący jeszcze na drzewach. Uwielbiam taką kolorową zimę
Dziś u mnie było chyba  "aż"  -2 stopnie, zero śniegu, teraz się ociepliło i jest 0 i może, wg  zapowiedzi, coś padać, np. deszcz  ze śniegiem. Paskudna perspektywa.
 

A tak wygląda zima na witrażu Tiffanny'ego, który kiedyś  pozwoliłam sobie odwzorować i wyhaftować na kanwie.
 Miłego dla Was!