Odreagowałam ból kolana w taki sposób:
I zrobiłam drugą wersję kotów na gałęzi:
A dziś zrobiłam eksperyment kulinarny.
Jestem od kilku tygodni na diecie bezglutenowej, choć wcale nie mam
celiakli. Ale nie da się ukryć , że znacznie lepiej się czuję.
A dziś postanowiłam upiec chleb bezglutenowy w automacie.
Zakupiłam mąkę bezglutenową, przestudiowałam przepis ( na opakowaniu),
załadowałam wszystko wg wytycznych, włączyłam wypiekacz i zaczęłam
czekać na efekty. Maszyna kręciła, kręciła, kręciła i kręciła w nieskończoność
składniki. Jak dla mnie robiła to zdecydowanie zbyt długo, a zawartość
pojemnika wciąż przypominała konsystencją masę na kotlety mielone.
Wreszcie dotarło do mnie, że mój wypiekacz do chleba nie ma opcji Gluten
free i prędzej zatrze się silnik mieszadła niż konsystencja zawartości
pojemnika będzie taka, by spełniała warunki programu "basic", który mam
włączony.
A ustrojstwo jest tak zaprogramowane, że będzie tak długo pracowało aż
osiągnie dobrze wyrobiony bochenek surowego ciasta , a nie taką paciaję.
Koniec końców zawartość pojemnika przełożyłam do normalnej formy,
załadowałam do piecyka i upiekłam jak zwykłe ciasto.
Efekt nieco mnie poraził- jeszcze nic mi tak w życiu nie urosło, ale smakowo
ten wyrób jest w porządku.
I wygląda to tak:
A dziś , skoro już pichcę bezglutenowo, mam zamiar zrobić naleśniki z mąki
ciecierzycowej. Ciekawa jestem co mi z tego wyjdzie. Kiedyś robiłam placki
z gotowanych kartofli i tej właśnie mąki i smażyłam je na maśle klarowanym.
Było to proste i naprawdę smaczne no i bezglutenowe. Ślubnemu też te
placuszki smakowały. Mam podejrzenie, że można też zrobić z tą mąką
placki kartoflane z surowych kartofli. Gdy wypróbuję to "sprawozdam".
Miłego przed- przedwiośnia wszystkim życzę. U mnie śnieg się topi, ale nic
wiosennego w tym nie widzę. Ponurość straszliwa.