Znów się to skrzydlate tałatajstwo rozmnożyło na osiedlu. Z miesiąc temu
sąsiadka zadzwoniła do mnie z informacją, że na loggii nad moją, chyba
rozgościły się gołębie, bo ciągle tam wlatują i pewnie mają młode.
O......, przeklęłam szpetnie ,wzięłam klucze od tegoż mieszkania i pognałam
piętro wyżej. Tak się niestety lub stety składa, że mam klucze od tego
mieszkania.
Gdy wtargnęłam na loggię wpierw dał nogę samiec, a samica dzielnie trwała
na gniezdzie. Ponieważ pomachałam w jej stronę rękami, zerwała się w końcu
z gniazda. Gniazdo było wielkości 3 litrowego garnka, bardzo starannie
uplecione z patyczków, a w nim leżały dwa jajka i jak na mój gust to całkiem
spore. Obok gniazda, w bardzo dziwnej pozie leżał gołąb- wyglądał na
martwego. Klasnęłam w ręce, ptaszysko ani drgnęło. Na lipie stojącej tuż obok
budynku siedziały przepłoszone gołębie, wlepiając we mnie oczy.
Nie jestem miłośniczką gołębi , no ale nie będę im dewastować gniazda.
Pomijam już fakt, że nie miałam przy sobie rękawic ochronnych i czegoś w co
mogłabym cały majdan spakować i wynieść na śmietnik.
Postanowiłam, że za jakiś czas uprzątnę pozostałości i pomyślę o jakiejś
ochronie, by ptaszydła nie wlatywały.
No ale wiecie jak to jest- co z oczu to z pamięci. Tydzień temu widząc gołębia
lecącego wyrażnie w stronę loggii powyżej, czym prędzej zatelefonowałam do
ADM z prośbą o pomoc w usunięciu intruzów.
Przysłano człowieka, poszłam z nim do tego mieszkania, otworzyłam loggię i
zdębiałam - gniazdo zniknęło, przypuszczalnie zdechły gołąb również,
a w dwóch przeciwległych kątach balkonu, tuż przy balustradzie leżały "zawiązki"
następnych gniazd. Podłoga loggii i parapety okienne były równo "obrobione".
Człowiek z ADM zebrał z podłogi guano i "materiał budowlany" skrzydlatych.
A ja, wczoraj i dziś czyściłam parapety i zabezpieczałam kratę loggii, by nie
zamarzyło się następnym gołębiom znalezienie tu swego locum.
Ale w dalszym ciągu nie mogę odgadnąć co się stało z tym gniazdem i tym
wyraznie padłym gołębiem. Sąsiad , którego loggia ma wspólną ścianę z tą loggią,
nie ma kota ani innego drapieżnego zwierzaka.
Krata na tej loggii była zamknięta na kłódkę, więc nie mógł dostać się tam jakiś
człowiek z zewnątrz. Klucze od mieszkania mam ja i właścicielka w Niemczech.
Macie jakiś pomysł? Bo ja nie.