drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 27 kwietnia 2010

3. Mój staruszeczek


Dziś chcę Wam przedstawić najważniejszego
członka naszej rodziny.
To nasz szorstkowłosy jamnik, typ. karłowy,
co oznacza, że jest znacznie mniejszy od stan-
dardowego.
Kupiłam go 16 lat temu i gdy przywiozłam do
domu miał sześć i pół tygodnia i był porażająco
malutki. Od pierwszego dnia stał się naszym
oczkiem w głowie. Trzy dorosłe osoby śledziły uważnie każdy jego kroczek,
i zaśmiewały się chwilami do łez z jego figli.
Psiątko od samego początku było godnym reprezentantem swej rasy- typowy
indywidualista, który przychodził na zawołanie tylko wtedy, gdy miał na to
ochotę. Na wszelkie odmowy i nakazy reagował obrażaniem się - odwracał się
do nas tyłem, siadał i cała jego sylwetka wyrażała jedno - mam was w nosie.
Obrażał się czasami nawet na kilka godzin. Dopiero po 2 latach pojął, że gdy
pies obraża się na właścicieli, to wiele wtedy traci.
Był i jest nadal pieszczochem, ale nie każdy ma prawo go pogłaskać. Już wiele
razy słyszałam, że jest zle wychowany, bo gdy obca osoba chce go pogłaskać
on warczy i usiłuje kłapnąć zębiskami. Zawsze musiałam wtedy tłumaczyć, że
on ma prawidłowe odruchy, że my też nie tolerujemy sytuacji, by ktoś obcy
głaskał nas ni z tego , ni z owego po głowie lub poklepywał po plecach.
Najczęściej jedyną odpowiedzią był tekst: bo on taki ładny!
Drugiego lutego skończył 16 lat. Już coraz mniej przypomina tego rozbryka-
nego psiaka - mniej chętnie wychodzi na spacery, bardzo dużo śpi, jest prawie
głuchy, ma ograniczone pole widzenia, czasami łapy się rozjeżdżają i troszkę się
na nich chwieje. Ale nadal jest naszym najmilszym pod słońcem psem, który
darzy nas ogromnym zaufaniem i miłością.
Wiem, że może niedługo przenieść się na ścieżki niekończącego się lasu i bę-
dziemy za nim tęsknić łudząc się, że tam mu lepiej, w tej krainie wiecznych
łowów.