Tak mnie powitał wczorajszy ranek:
I późnym popołudniem wszystko powróciło do normalności, czyli deszczowej mżawki. Dziś u mnie 0, niebo zasnute biało brudną pokrywą, ale póki co to nie pada. Podobno jutro ma być w dzień -1 a nocą może dojść do -8 stopni mrozu. Brzmi niepokojąco, zwłaszcza, że przewidują 73% wilgotność powietrza. Codziennie zimą stwierdzam, że stanowczo urodziłam się pod niewłaściwą szerokością geograficzną. Nie pozostaje mi nic innego niż zakopanie się z grubym tomiszczem pod ciepłym kocem. A do czytania mam taką książkę:
Szalenie niewygodny do czytania format, 600 stron i do tego drobny druk i ciężkie to tomiszcze. Ale postanowiłam przeczytać, bo szalenie mało wiem o tej nacji, która na przestrzeni wieków była prześladowana i w wielu krajach doczekała się pogromów. I jak dobrze, że kiedyś moja przyjaciółka podarowała mi specjalny pulpit ułatwiający czytanie w pozycji horyzontalnej, który prezentuje się tak:
A do posłuchania starutka piosenka, która jakoś stale mi się podoba. Pewnie nic dziwnego, bo obie jesteśmy leciwe.
Miłego weekendu Wszystkim!!!!!!!