Czasami zdarza mi się coś zabawnego usłyszeć w komunikacji miejskiej. Nie
podsłuchuję, ale niektóre osoby "nadają" na niezłym wzmocnieniu i myślę, że nie
tylko ja jestem mimowolnym odbiorcą przekazywanych donośnym głosem
treści. Dziś jechałam nowym modelem Solarisa i siedziałam na niższej ławce, a
na wyżej usytuowanej siedziały 2 mamuśki, opowiadające o swoich dorosłych
dzieciach., a brzmiało to tak:
I- " No to kiedy ślub? a zięcia już polubiłaś? no a jacy ci jego rodzice?"
II- "eee, a co tu lubić. Ona jest głupia, że za niego idzie, ale się uparła i nic
do niej nie dociera. A on jest goły i bosy, tylko w tych książkach siedzi.
Filozof i matematyk, wieczny student. Już bym wolała takiego zięcia jak
twój"
I. " No co ty, on chyba studiów nawet nie skończył. A jak mu uroda minie
to do jakiej roboty pójdzie? No, może do czterdziestki polata na wybiegu,
a co potem?"
II. "Ale dom wybudował, mają dwa samochody, nawet kredytu nie brali."
I. "Nie on wybudował, jego rodzice, a samochód dostał od babci, a ten
dla Ali to kupili wspólnie z nami. Wiesz, oni okropnie dużo pieniędzy
wydają, bo starszy chodzi do prywatnego przedszkola i jeszcze mają do
małej niańkę. Mówiłam, że mogę przeciez przychodzic do małej, ale nie
chcą.To pewnie on nie chce, bo wie, co ja o nim i jego pracy myślę.
Głupia ta moja Ala, siedzi w domu, a on pewnie za innymi lata. Tylko
czekam aż ją zostawi z dziećmi"
II. "To Ala w domu siedzi, nie pracuje? Myślałam, że wróciła do pracy"
I. "No chyba wróciła, ale na pół etatu. Wiesz, tak myślę, że my jednak
mamy głupie te córki. Na szczęście mamy tylko po jednej. Wiesz,
chciałabym, by się Miruś wreszcie ożenił, wyprowadził z domu, bo ja
mam już prania mu koszul i prasowania dość. Niech się żeni i niech
mu żona pierze, prasuje, gotuje."
II. "A ma już jakąś pannę? Bo on to już chyba ma 30 lat, prawda?"
I. "Chyba nie ma, no bo kiedy ma mieć jak on pracuje po 12 godzin?
Tak po prawdzie, jak pomyślę o jakiejś siksie to nie wiem, czy on
ma się do czego spieszyć. Zresztą......
I niestety nie wiem co było dalej, bo dojechałam do swego przystanku
i opuściłam autobus. Bardzo mi było żal mamusiek, które zupełnie nie
potrafiły zaakceptować swych zięciów. Jeszcze bardziej mi było żal
tych córek. I tej synowej, która pewnie kiedyś jednak się pojawi.