Dotarło do mnie, że już całkiem niedługo , za 2 tygodnie wyjeżdżamy.
Nie da się ukryc, że już najwyższy czas rozejrzec się co komu kupic.
Dzieci mam z głowy. W pierwszej kolejności znalazłam prezent dla
siebie ,czyli nową płytę Richarda Marxa "Stories To Tell", nagrania
"bez prądu". Wynalazłam także stosowne kosmetyki dla teściowej mojej
córy, tudzież popełniłam dla niej naszyjnik i już tylko muszę klipsy dorobic.
Ślubnego muszę "przydusic" nieco, by się określił co sobie życzy.
Córcia już się określiła, tylko musi mi aktualne swe wymiary podesłac.
Dziś moje dziecię ugrzęzło w Krakowie uwięzione przez mgłę. Jeśli
jutro nadal mgła będzie torpedowac loty, dziecię przyjedzie do mnie,
przenocuje i w niedzielę już pociągiem pomknie do Berlina. Jest bardzo
niezadowolona, bo ma wiele rzeczy zaplanowanych na weekend.
Mój słodki pierwszoklasista ostatnio nadał taki tekst:
"nie mogę się doczekac weekendu, bo w weekend jest możliwośc wstac
wcześniej niż zawsze"
Córka mówi na to: "chyba ci się pomyliło synku wcześniej z pózniej.
Codziennie to się wstaje wcześnie a w weekend to można pózniej"
A Kai na to - "nie pomyliłem się , ja lubię wstac wcześniej niż o7,00 rano
i sobie muzyki posłuchac".
No i dowiedziało się dziecko, że nie wolno mu wstac wcześniej niz o 7,00,
że powinien wstac w weekend najwcześniej o 8,00 rano.
A ja się śmieję, że wyszły na wierzch geny drugiej babci - tamta codziennie
zaczyna dzien o 5,30.
Przydusiłam ślubnego - chce książkę, historyczną, np. na temat II wojny
światowej. Łatwizna, już zdołałam zamówic.
Pozostał mi problem prezentu dla zięcia. Muszę pobuszowac w sieci, może
doznam jakiegoś olśnienia???
Miłego weekendu dla Was;)))