Chyba kupię sobie worek treningowy dla bokserów, bym miała na czym
wyładowywać złość.
Jak ta sierota ucieszyłam się dziś rano, gdy zobaczyłam za oknem piękne
słońce. Wczoraj juz było ciut, ciut na plusie, czyli +3, więc pomyślałam,
że nareszcie zima idzie sobie precz. Poczłapałam na drugą stronę mieszkania,
zerknęłam na ulicę i...minął mi dobry humor. Szyby samochodowe równiutko
lodem zarośnięte. Rzut oka na termometr...-8
Mówi się trudno, oskrobałam szyby, klnąc i ślizgając się wyjechałam
z naszej zapyziałej uliczki na osiedlową obwodniczkę. Ujechałam z 70m
i nagle przede mną korek. Z lekka mnie przytkało z wrażenia, ale chcąc
zobaczyć co się dzieje zjechałam na lewy pas ruchu i oniemiałam - to nie
korek komunikacyjny, tylko nagle wszyscy zamarzyli o wizycie na myjni
samochodowej i to do niej stała ta kolejka.
Cała w skowronkach wyminęłam czyścioszków, postałam na skrzyżowaniu
pod czerwonym światłem, na zielone ruszyłam. I gdy byłam w połowie
jezdni jakiś patafian przeleciał mi przez skrzyżowanie na swoim czerwonym
świetle - ja na hamulec i na klakson, patafian nawet nie drgnął, ale zauważyłam,
że był wielce zajęty rozmową przez komórkę.
W ten sposób zginął 19-letni syn mojej koleżanki kilka lat temu.
Uważam, że każdy, kto prowadzi samochód powinien być zajęty tylko tym co
aktualnie robi, czyli prowadzeniem samochodu, zwłaszcza w ruchu miejskim,
który w Warszawie naprawdę mały nie jest.
Nie rozumiem tych, którzy rozmawiają w czasie jazdy przez komórkę - czy
naprawdę bez tego trzaskania dziobem nie można wytrzymać?
Z komórką jest ta wygoda, że wiemy kto do nas telefonował- gdy gdzieś staniemy
to zajrzymy do ostatnich połączeń i oddzwonimy.
Kilka miesięcy temu obrugałam jakąś młodą damę, bo zablokowała wyjazd
z parkingu - zatrzymała się na samym środku wyjazdu, bo musiała porozmawiać.
Nie wyrobiłam, wysiadłam z samochodu, popukałam babce w szybę i bez
ogródek powiedziałam jej co o niej myślę. Ojej, nie wiedziałam, że blokuję ten
wyjazd, tłumaczyła się idiotycznie.
Poza tym - wszystko w porządku, idę zrobić torcik dla mego ślubnego. Jest dziś
jubilatem i solenizantem zarazem.