Powszechnie wiadomo, że blablanie koi duszę. Jak już zauważyliście znów
jestem na etapie "nicnierobienia" czyli szydełkowania.
Faza szydełkowania następuje u mnie gdy jestem zmuszona do zachowania
trzezwości umysłu i nie popadania w stan wewnętrznego dygotu. Pewnie Was
dziwi, dlaczego akurat szydełkowanie mi w tym czasie pomaga - to proste, bo
żeby dobrze wykonać dany wzór trzeba cały czas skrupulatnie liczyć oczka
i słupki, bo inaczej wzór nie wyjdzie.
A życie wciąż mi dostarcza nowych wrażeń powodujących we mnie
wewnętrzny dygot.
Zaczęło się od przeczytania dwóch ostatnich numerów tygodnika "Polityka".
Co prawda już 10 miesięcy nie mieszkam w kraju nad Wisłą, ale nadal to
wszystko co się tam dzieje jakoś mnie rani , smuci, denerwuje. Może to
dziwne, a może nie. Czytałam i....byłam bliska płaczu.
Poza tym w czasie ostatniej wizyty u kardiologa, mąż dostał lek po którym
niestety poczuł się gorzej, drastycznie spadło mu tętno poniżej 50, więc
ten lek odstawiliśmy, zwłaszcza, że lekarka miauknęła, że gdyby się zle
po nim poczuł, to ma go odstawić. Tyle tylko, że mój mąż brał go tydzień,
zle się czuł i nic nie mówił. Dopiero gdy tętno spadło poniżej 50 to się
mnie zapytał, czy to dobrze, że jest tak niskie.
Jego niemal zerową aktywność w domu tłumaczyłam sobie upałami, sama
się czułam niczym ryba wyjęta z wody, więc się go nie czepiałam, że cały
dzień spędza drzemiąc przed telewizorkiem. Dotarło do mnie, już po czasie,
że znów się otarłam o wdowieństwo.
W poniedziałek zaczyna się tu nowy rok szkolny. Dziś i jutro ostatnie pływanie
starszego Krasnala na otwartym akwenie. Po rozpoczęciu roku szkolnego
zajęcia w klubie pływackim będą już na basenie.
Podobno urodzaj jabłek w tym roku, a ja mam tu jabłka rodem z Chile.
A czasem z Macedonii. I te z Macedonii są droższe niż te z Chile.
Wyglądają zupełnie jak polskie, smakują jak dawno już zapomniana odmiana-
zwana koksą. W ogóle to czegoś tu nie mogę pojąć- rodzime warzywa i owoce
są droższe niż te z importu. Pewnie znów nie ma kto ich zbierać.
W Polsce dziwiłam się, dlaczego banany z naklejką "bio" są tańsze niż te
"zwykłe".
Tu też, tak jest, ale tu to się z tego cieszę, bo to podstawa mej bezglutenowej
egzystencji - robię z nich ciastka, racuszki, różne desery, wcinam na surowo,
piekę z nich chleb.
I chyba znalazłam wyjaśnienie - one po prostu są zrywane gdy są już bardziej
dojrzałe i nie trafiają tu w stanie kompletnej zieloności i szybko robią się
przejrzałe, więc niższa cena sprzyja szybkiemu pozbywaniu się ich z półek
sklepowych. A do wszelakiego przetworzenia właśnie takie są świetne.
Do wypieków z bananami wcale nie muszę dodawać cukru.
Musimy dać samochód na przegląd i wymianę oleju i filtrów i przejrzenia
przednich półosi - te ostatnie zlecono na przeglądzie dopuszczającym go
do ruchu.
Słyszałam dość niepokojącą wiadomość- nie będzie w tym roku jesieni,
do samej zimy będzie takie męczące lato i ....susza. Czyżby się miał spełnić
czarny sen Edgara Cayce'ego dotyczący XXI stulecia? Według Cayce'ego
w naszym stuleciu ma nastąpić wiele niepokojących i grożnych dla Ziemi
zjawisk. Bo w historii Wszechświata, podobnie jak w historii ludzkości
istnieją nawracające dość regularnie różne cykle.
Co pięćset lat następuje przesunięcie się osi Ziemi. I niestety, choć jest to
proces powolny, nie jest jednak procesem płynnym, łagodnym i ma
pewne "tąpnięcia" w czasie których nastepują gwałtowne ruchy skorupy
ziemskiej, zmienia się linia brzegowa kontynentów, woda pochłania ląd,
zmieniają się również warunki klimatyczne. Podobno uwagę współczesnych
zwraca wzrastająca na świecie liczba trzęsień ziemi.
No ale w kraju, w którym białe róże są symbolem nienawiści, konstytucja
nic nie znaczącym dokumentem i tak nikt nie wierzy w coś takiego jak
globalna katastrofa spowodowana przesunięciem się osi Ziemi.
Bo nawet jeśli coś się zdarzy to przecież nie Polsce, a wszystkim innym, bo my,
Polacy, przecież jesteśmy chronieni przez NMP i Chrystusa Króla.
Poczytajcie kiedyś wypociny obecnych polskich jasnowidzów - nie bardzo
wiadomo czy się śmiać czy raczej płakać.
Wszyscy dookoła polegną a Polska będzie potęgą i żadne zniszczenia jej nie
dosięgną. Ani te z Kosmosu ani od sąsiadów. I - uwaga!!! Rosja będzie nam
przyjacielem.
A na zakończenie krótki filmik Polsatu nt. Edgara Caycy'ego.
Nie wiem skąd Caycy czerpał wiedzę, ale wypróbowałam na sobie
kilka jego kuracji - z powodzeniem.
No to wracam do szydełkowania;)
Miłej niedzieli dla Was;-))))