drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 30 grudnia 2020

Opowieści ...

 ..............................bardzo dziwnej treści.

Bo kończy się bardzo dziwny rok. 

Pierwsze zakażenie wirusem covid-19 wykryto w Niemczech 27.01. 2020r. Od tego czasu zarejestrowano ponad 1,6 mln infekcji, 30 000 zgonów spowodowanych tym wirusem. Przypominam - w kraju  liczącym 80 mln obywateli. 

 27 grudnia rozpoczęto szczepienia  personelu medycznego, ratowników medycznych i osoby powyżej 80 roku życia - zaszczepiono w sumie już 41,962osoby, jest lista tych zaszczepionych osób. 2/3 zaszczepionych to mieszkańcy domów spokojnej starości.

Nowy szczep koronowirusa w Niemczech (ten z Wielkiej Brytanii) wykryto w listopadzie, pacjent nim zakażony zmarł. Miał kontakt z osobą przybyłą z W.Brytanii.

Niewątpliwie sporym mankamentem wynikłym z pospiechu jest sposób "pakowania" tej szczepionki- 1 fiolka zawiera wiele dawek szczepionki, a więc wymaga to przytomności umysłu osoby podającej szczepionkę.  Nie jest to na razie produkowane tak jak szczepionki p.grypie- jednorazowa dawka w strzykawce. Z czasem pewnie będzie, bo jest wielce prawdopodobne, że ten wirus zadomowi się, jak grypa.

Kończy się rok , każdy robi jakieś podsumowanie - ja mogę tylko jedno napisać- będąc w grupie podwyższonego ryzyka nie zachorowałam, a więc PLUS. Pół roku przeżyłam w Berlinie samiutka, podtrzymywana  na duchu zdalnie przez moją moją przyjaciółkę, więc też  PLUS

Covid -19 nie zamotał mi zbyt wiele w życiu, tyle tylko, że zamiast polecieć do Płd.Skanii na wakacje wylądowałam na Rugii,  gdzie było pięknie i miałam cały czas  same miłe  przeżycia, odwiedziłam ciekawe miejsca.

Liczę się z tym, że covid-19  może nam towarzyszyć jeszcze i na Wielkanoc. Polubił nas szczerze - zwłaszcza dzięki tym co nie noszą maseczek i plotą bzdury o tym, że go nie ma i że to zwykła grypa. 
W tym miejscu składam im podziękowanie za ich wkład za przedłużenie wizyty wirusa.

Jutro pożegnamy stary rok i powitamy NOWY, a więc:
 
          Wszystkim życzę spokojnego
                      Nowego Roku
wolnego od wszelakich chorób, pandemii,
trosk.
 Pozostańcie  zdrowi
 
 
 




piątek, 25 grudnia 2020

Nieco dziwne..........

..................................z raczej wiosenną aurą, ale jednak Święta. 

Wczoraj padało, dziś też już zdążyło popadać. Jest +6.

Wigilia była nieco niezwykła. Ale stos prezentów pod choinką jak co roku, wbrew zapewnieniom mojej córki, że w tym roku to nie będzie co "drzewiej bywało". W pewnym sensie nie było "jak drzewiej", bo pierwszy raz w życiu w ramach wigilii lepiłam pierogi - zrobiliśmy "taśmę trójpokoleniową" i nieźle nam to szło. 

Potem nastąpił gwóźdź programu, czyli telekonferencja pomiędzy trzema różnymi miastami w Niemczech. W czasie owym najmłodszy rozdawał prezenty, potem było ich niemal komisyjne otwieranie i prezentacja online. I okazuje się, że wszystko było zakupione też online, żeby nie wędrować po sklepach. Trzeba przyznać, że Amazon w tym roku spisał się świetnie, przesyłki trafiały do odbiorcy zgodnie  z podanym przez Amazon terminem- nie tylko co do dnia ale i co do godziny. Jednego z moich prezentów nie mogłam zaprezentować, ponieważ dostałam go wcześniej- to komputer. Ale i tak Mikołaj mnie rozpieścił- dostarczył mi od mojej Przyjaciółki taką cudną lampkę,( to już drugi prezent od Niej) regulowaną dotykiem:

od wnuczków pojemny kubek na herbatę ( bo mam wszak dużo pić) a z napisu wynika  że jestem "najlepsza na świecie ulubiona babcia".

Córka stwierdziła, że może pościel w taki wzór ukoi moją tęsknotą za moim ukochanym jamnikiem:

a na dodatek załapałam się na taki stojak do przechowywania noży:

A tak w ogóle nieco się rozkleiłam, bo na choince były wszystkie zabawki jakie w czasie wczesnego dzieciństwa wnuczków zrobiłam dla nich a na stole stała  taka bombka z cyklu "wioska zimą" - też z tamtego okresu. Oszczędzę Wam widoku wyhaftowanego przed 12 laty bieżnika z motywem bożonarodzeniowym - był zastawiony półmiskami z pierogami.

Po orgii prezentowej nastąpiła konsumpcja pierogów i tyle ich zjedli, że już nic więcej nikt nie był w stanie zjeść z tego, co było przygotowane, więc pozostało w lodówce. Potem już  tylko dla dorosłych było panforte mojej produkcji i po kieliszku wina.

Panforte to włoski specjał, słodko wytrawny i w wersji dla dorosłych z likierem kawowym w środku. Piecze się go minimum 2 tygodnie wcześniej, przechowuje  owinięty w pergamin w temperaturze pokojowej. Ma bogate wnętrze, na które składają się  miedzy innymi świeże daktyle, orzechy, czekolada, mąka  migdałowa, przyprawy.  Przepis znajdziecie na blogu www.facetikuchnia.com.pl  Polecam tę stronę z czystym sumieniem, nałogowo z niej korzystam.

Świętujcie dalej, radośnie, na przekór pandemii i pozostańcie w zdrowiu!




poniedziałek, 21 grudnia 2020

Trochę dziwne święta

 

                        

Wszystkim, którzy tu zaglądają życzę by mimo wszystko mieli

bardzo miłe, udane  Święta  w gronie swych najmilszych. Nie

dajcie się zwieść różnej maści plotkom na temat pandemii, nie

wpadajcie panikę - w dalszym ciągu dbajcie o to by nie dostąpić 

bliskiego spotkania z wirusem, chrońcie siebie i swych najbliższych.

Pomyślcie - to jeszcze nie najgorsze co nas spotkało - zawsze może

być gorzej i oby nie było.

Wiem, wielu osobom będzie przykro bo nie spotkają się ze swoim 

dzieckiem lub wnuczkiem, ale to wszystko minie i być może dzięki 

temu brakowi kontaktu wszyscy wzajemnie bardziej się docenią. 

 

P.S. 

A pod tą właśnie choinką będę o Was Wszystkich myślała, wczoraj ją"ubierałam" razem z wnukami.

sobota, 19 grudnia 2020

O niczym.......,

............................bo mi życie jakoś stoi w miejscu.


Mój obecny pan minister zdrowia  Jens Spahn przedstawił plan szczepień ochronnych względem  obecnej pandemii.

Tu szczepienia zaczną się już 27.XII i będą nim objęte w pierwszej kolejności osoby powyżej 80 roku życia ( bo co druga śmierć z powodu covidu dotyka tę  grupę ludzi) oraz personel medyczny,  służby ratownicze, personel placówek medycznych, pracownicy domów opieki i domów spokojnej starości. I szczepienie tej grupy osób zajmie prawdopodobnie miesiąc a może i dwa  miesiące.

Druga tura szczepień obejmie osoby powyżej 70 roku życia oraz osoby z wysokim ryzykiem zachorowania. Tu mój komentarz - zapewne dotyczy to osób z współistniejącymi chorobami takimi jak cukrzyca, nadciśnienie, choroba obturacyjna płuc. 

Następni w kolejności to osoby mające kontakt z osobami wymagającymi opieki i kobietami w ciąży. A na samym końcu wszystkie osoby do 60 roku życia.

Brak mi tu informacji nt. szczepień dzieci, a kilka dni wcześniej wyczytałam, że dzieci do lat 16 nie będą szczepione. No ale wiadomo - ja się zapewne czepiam.

Poza tym wyczytałam, że na okres świat mogę się spodziewać nawet +15 stopni, a w kilka dni później ostrego spadku temperatury z takimi około a może i nawet poniżej zera. Pożyjemy- zobaczymy.

Śnieg by mi groził, gdybym się wybrała do Bawarii w okolice Alp, no ale się nie wybiorę, wszak jest locdown.

Zażyczyłam sobie by mi w tym roku nie instalowano w domu choinki, zostanę przy stroiku adwentowym. Wystarczy mi choinka u córki.

Ale prezent pod nieistniejącą choinkę już dostałam- moja serdeczna przyjaciółka sprawiła mi wielkiej urody pulpit umożliwiający swobodne i wygodne  korzystanie w łóżeczku z laptopa lub tabletu lub czytanie  grubej i ciężkiej książki. A prezentuje się tak:


 Otrzymywanie prezentów to rzecz miła, ale i tak dla mnie najważniejsze, że mogę do Niej w każdej chwili zatelefonować, wysłać wiadomość na WA lub Messengera i Ona zawsze  mnie wesprze na duchu poświęcając mi swój czas.

A do posłuchania dziś coś rozrywkowego i nieco pewnie  zapomnianego:


Miłego weekendu, koniecznie ze słońcem w tle!!!






poniedziałek, 14 grudnia 2020

No to jest u mnie.......

....................................lockdown, od 16 bm do 10 stycznia, z tym, że może być jeszcze przedłużony.

 Będą zamknięte szkoły, większość sklepów, salony fryzjerskie,  salony tatuażu oraz kosmetyczne.  Szkoły, te które mogą, wprowadzą naukę zdalną.

Otwarte będą:  sklepy spożywcze, z limitowaną ilością jednorazowo przebywających w nich klientów,( 1 osoba na 10 m kw. powierzchni sprzedażowej)  banki, apteki.

Do lekarza się człowiek oczywiście dostanie, ale wpierw musi się zapisać na wizytę, najlepiej mailowo, ewentualnie telefonicznie - nihil novi, zawsze tak było.

Kontakty społeczne - 5 osób co najwyżej z 2 gospodarstw domowych. W okresie ściśle świątecznym okresie do 10 osób, z tym ,że dzieci do lat 14 nie liczą się jako osoby.

Zaleceniem rządu federalnego jest zakaz zabaw pirotechnicznych i należy wprowadzić zakaz sprzedaży wyrobów pirotechnicznych.

Większość instytucji ma wprowadzić pracę zdalną. Rząd pracuje zresztą nad jakąś ustawą, która ureguluje taki tryb pracy.

Rząd wesprze dotkniętych lockdownem przedsiębiorców kwotą 11 miliardów euro  miesięcznie. Kwota, jak rozumiem,  podana  globalnie. Firmy zmuszone do zamknięcia otrzymają zwrot 90% kosztów stałych. Jakby nie było ponoszą koszty wynajmu lokalu.

Z mego osobistego punktu widzenia to nic się dla mnie  nie zmieni. Od marca nie chodzę do  innych sklepów niż spożywcze, a z moimi się widzę b. rzadko, bo pogoda nie sprzyja kontaktom w plenerze.

Pisałam Wam, że będą maseczki (te dobre) darmo dla osób chyba od 65 roku życia. Być to one są, cena rynkowa to chyba po 3,45 € sztuka, ale apteki nie dostały wytycznych na jakiej podstawie mają je wydawać darmo i jak je  ewidencjonować , by ktoś nie zrealizował owej  darmochy we wszystkich pobliskich aptekach. Dzieci  mi wczoraj dostarczyły 2 takie  maseczki, bo je po prostu kupiły, co bym się nie zainfekowała. Do maseczki dano im kartkę informacyjną, że darmowe będą, ale czekają na wytyczne.

Zmęczona jestem głównie faktem, że jest ciemno, zimno i ponuro i nawet gdy jest +5 stopni jak w tej chwili, to odczuwalna temperatura wynosi 1 stopień.

No to wracam do muzyki:


Mimo wszystko dobrego nowego tygodnia dla Was.

sobota, 12 grudnia 2020

Na uspokojenie, ukojenie, pocieszenie

 Mam włączoną dziś tę muzykę:


 Zróbcie sobie z niej kurtynę oddzielającą Was od wszystkiego co Wam niemiłe, od tej ponurej pogody za oknem, od strachu, że covid w pobliżu. Po prostu odpocznijcie przy tej muzyce. I spróbujcie w myślach iść za ta linią melodyczną. Powtarza się jak mantra, a mantra działa cuda.

Miłego Wszystkim.👍

 


piątek, 11 grudnia 2020

Jest źle........

...........................i coraz mniej wesoło. Berlin szykuje się na lockdown, trzy tygodniowy od 20 grudnia.  Mają w aptekach rozdawać pacjentom mającym powyżej 65 lat maseczki typu FFP2

Ostatniej doby wzrost nowych zachorowań w Niemczech wzrósł do 29,875 osób, a liczba zgonów wzrosła do 598 osób. To nowy, ponury rekord. Ilość pacjentów na  intensywnej terapii wynosi obecnie w całym kraju 4339. Zaczyna  brakować miejsc.

Najgorsza sytuacja jest w Saksonii graniczącej z Polską Od najbliższego poniedziałku będzie tam wprowadzony pełny lockdown.

 Poza tym najwięcej zachorowań mamy w Bawarii, Berlinie i Turyngii - w porównaniu do innych części kraju.

Wpadła do mnie przed chwilą córka - rozmawiałyśmy polskich i niemieckich minut 5 i to na odległość 1 tuńczyka , czyli 1,5 metra. 

To wszystko "pestka", ale będę musiała sama się ostrzyc, musiałam odwołać jutrzejszą wizytę  fryzjerki u mnie;(((  

Z rozpaczy słucham ulubionego wiolonczelisty:


oraz:

Mimo wszystko miłego weekendu Wszystkim;)


sobota, 5 grudnia 2020

O niczym, ........

 .......................czyli jak zwykle.

Dziś dotarły do mnie takie wiadomości: w Berlinie  z okazji  Świat BN mogą się przy stole świątecznym spotkać członkowie dwóch gospodarstw domowych w liczbie 10 osób - jako osoby liczą się dzieci od lat 12, choć w innych częściach Niemiec mogą to być dzieci od lat 14. No i tylko w te dwa dni świąt jest taka możliwość, w pozostałe dni spotkanie  ma być ograniczone do 6 osób.

Podjęłyśmy dziś z córką decyzję, że z okazji świat wspomożemy nasze ulubione  restauracje, które mamy w sąsiedztwie i zamówimy u nich potrawy na święta, bo te restauracje dostarczą je nam do domu.  Tym sposobem unikniemy bytności w sklepach. I  sterczenia przy garach. Córka stwierdziła, że dzięki  pracy zdalnej zaoszczędziła kwotę wydawaną na lunche, które jadała na mieście jeżdżąc do pracy. A po teściową mojej córki pojadą samochodem te prawie 500 km żeby nie telepała się do Berlina kilka godzin pociągiem, narażając się na niedotlenienie siedząc w maseczce lub na bliskie spotkanie z covidem.

Uczniowie  berlińscy mają w tym roku ferie już od 18 grudnia. A za oknem pogoda, która równie dobrze mogłaby być uznana za przedwiośnie jak i za zimę. Wiatr, słońce na przemian z czarnymi chmurami na termometrze +5 i coś delikatnie pokropiło. A na jutro zapowiadają nawet +10.

W ramach poprawienia sobie humoru obejrzałam film dokumentalny o Wenecji:

I

I znów posłuchałam duetu wiolonczelistów 2 Cello:


Od tego unikania pandemii  pomyliły mi się dni - wczoraj z wielkim zdziwieniem odkryłam pod wieczór, że mijający właśnie dzień to jest piątek a nie sobota - a od samego rana byłam przekonana że to sobota, więc się wzięłam za sprzątanie. No cóż - bywa. 

Miłego weekendu- Wszystkim. I pozostańcie w zdrowiu!!!!


wtorek, 1 grudnia 2020

No muszę.......

.....................muszę bo inaczej się uduszę.

A teraz patrzcie i podziwiajcie, to Anja Rubik, znana modelka:


To jej wsparcie protestu kobiet. Uważam, że zdjęcie pani Anji na jednej z trzech okładek  polskiego wydania czasopisma Vogue  jest świetne i wcale a wcale nie ma podtekstu seksualnego. A co Wy na to?

Dla spragnionych wyjścia  do Opery proponuję by spędzili nieco czasu  z dobrą muzyką i obejrzeli i posłuchali starego, dobrego Verdiego i jego opery "Rigoletto".


 



Nie chcę siać paniki, ale coraz trudniej mi przychodzi oprzeć się wrażeniu, że pomimo opracowywanej i niemal gotowej szczepionki nie prędko zasiądziemy w operze. No a poza tym chyba nie często jest  wystawiana  w kraju nad Wisłą.

Miłego tygodnia Wszystkim;)

poniedziałek, 30 listopada 2020

Za oknem........

..............stalowej  barwy  niebo,  drzewa  prezentują swe nagie już  gałęzie a moje pelargonie nadal kwitną i mają jeszcze sporo nowych pączków.




Na dobry początek dnia wysłuchałam Hausera, może i Wam się spodoba?

 

 29 listopada rozpoczął się tegoroczny adwent. Ten rok, naznaczony pandemią jest zupełnie nietypowy - nie będzie bożonarodzeniowych jarmarków, do których Niemcy są tak bardzo przyzwyczajeni, z całą pewnością nie  będzie też wielkiego  podróżowania pomiędzy różnymi miastami. Ale na pewno  w wielu domach znajdą swe miejsce dwa nieodłączne atrybuty adwentu - wieńce adwentowe i adwentowe  kalendarze.

Córka już w sobotę przyniosła mi stroik adwentowy, rodem z kwiaciarni.


Typowy wieniec adwentowy  składa się z 4 czerwonych świec i zielonych gałązek jodły. Oczywiście mogą być gałązki dekorowane jakimiś błyskotkami. Zielone  gałązki symbolizują czas nadziei, czerwony kolor świec ma przypomnieć o męczeńskiej śmierci Chrystusa.  Kalendarz adwentowy z kolei ma rolę pedagogiczną - ma uczyć dzieci umiaru w kwestii dawkowania sobie  przyjemności. Na każdy dzień z tych 4 tygodni adwentu przypada 1 sztuka słodyczy, np. 1 czekoladowy cukierek lub czekoladka. W okresie  adwentu piecze się też dla bliskich i znajomych małe, kruche ciasteczka adwentowe - zwykle w  kształcie choinek, półksiężyców , gwiazdek. A w zależności od regionu geograficznego ciasteczka różnią się  smakiem. Co bardziej ambitni tworzą też jakieś budowle z ciasteczek, np. chatki.

W okresie adwentu przygotowuje się też na Boże Narodzenie strucle pełne  bakalii- na taką typową struclę należy zgromadzić: 500g rodzynek, 150g kandyzowanej skórki pomarańczowej, 100 g kandyzowanej skórki cytrynowej, 200 g posiekanych, obranych migdałów, 8 kropli aromatu migdałowego, 70 ml rumu, zawartość 1 laski wanilii, otartą skórkę z 1 pomarańczy, 200 g marcepanu. I tym wszystkim nadziewa się ciasto drożdżowe. Upieczone strucle owinięte  w folię aluminiową spokojnie wytrzymują 2 tygodnie.  Osobiście nie przepadam za tymi struclami, wolę same  bakalie bez ciasta.

A 6 grudnia do dzieci przychodzi Mikołaj, do niektórych dorosłych także. Nie mam pojęcia co tym swoim dzieciom kupić, oni mają wszystko. Wiem , że słodycze to chłopaki zawsze z zadowoleniem przyjmą, ale podpadnę córce. Do prezentów "podchoinkowych" to się po prostu dołożę, ale co z Mikołajem, w którego i tak już dawno nie wierzą.?





wtorek, 24 listopada 2020

Mix- kto chce niech czyta.......

..........................ale za poniesione straty moralne nie będę wypłacać odszkodowań. 

Doszłyśmy wczoraj razem z córką do wniosku, że covid tym co chorują na niego uszkadza tkankę płucną, lub ich  wręcz zabija, a tym co jeszcze nie zachorowali to wyraźnie uszkadza mózg i durnoty wymyślają.

Jeżeli sądzicie, że dość dziwne działania podejmują tylko polskie  władze to się mylicie. I jeśli sądzicie, że wszystkie szkoły funkcjonują tu jak w zegarku to też się mylicie. Starszy chodzi do gimnazjum, które ma 12 poziomów, w 12 klasie  jest matura.Uczniów ma szkoła 500, więc na każdym poziomie są klasy równoległe, to normalka, o ile się nie mylę. I w ramach obostrzeń pandemicznych, Senat, w piątek wieczorem rozesłał do szkół polecenie, by tak poprzesuwali lekcje aby berlińscy uczniowie nie jeździli wszyscy na godz. 8,00 do szkół, ale  z przesunięciem w fazie. Widocznie komuś w Senacie  wydawało się, że można  to zrobić automatycznie a na dodatek w weekend, bo miało to obowiązywać już od poniedziałku.W praktyce trwało to dwa tygodnie, bo tu wielu nauczycieli naucza nie tylko jednego przedmiotu, niektórzy nawet trzech,  no ale skąd Senat ma to wiedzieć???  A tak na marginesie -dyrekcja gimnazjum w każdy piątek przesyła  rodzicom wiadomości nt. stanu zdrowotnego uczniów - w gimnazjum Starszego 1% uczniów ma pozytywny wynik testu, oczywiście są na kwarantannie. W związku z poleceniem częstego wietrzenia  klas i by różne klasy jak najmniej miały ze sobą kontaktu w klasach zamontowano wieszaki, zamontowano czujniki stężenia dwutlenku węgla i...zezwolono by dzieci przyniosły do szkoły swoje koce i dodatkowo były okryte kocami gdy wietrzenie sali wypada w trakcie lekcji. Poza tym szkoła jest przygotowana do zdalnego nauczania.

Młody chodzi do podstawówki, (1000 uczniów) której program stale nas wprawia w rodzaj stuporu, niekoniecznie z zachwytu. Przy okazji czy ktoś z Was zgadnie o czym nauczyciel mówi na "lekcjach o przedmiocie?"  Za to jeśli wystąpi konieczność lekcji zdalnych szkoła zapewniła dzieciom możliwość wypożyczenia laptopów.

Ale w innej podstawówce, też berlińskiej, władze szkolne stwierdziły, że w imię sprawiedliwości i by dzieci nie czuły się stygmatyzowane brakiem laptopa.......szkoła po prostu nie będzie działać.

Podróżowałam dziś metrem - pusto niemiłosiernie, bo jeśli jeszcze ktoś pracuje poza domem to z reguły podróżuje rowerem. Niestety byłam w okolicy, w której i na ulicy trzeba nosić  maseczkę. Z ulgą wróciłam do swojej dzielnicy.

Jedno co jest pewne- Sylwestra, jak co roku, pod  Bramą Brandenburską nie będzie. To znaczy będzie koncert, ale bez widzów. I będzie transmitowany przez telewizję.

Ale jest coś, co mnie osobiście  przeogromnie ucieszyło - w tym roku nie  będzie można sprzedawać , kupować i używać w Sylwestra ogni sztucznych . Dotyczy to całego Berlina.

Aktualnie ważą się losy Jarmarku na Breitscheidplatz ( to tam gdzie kiedyś ciężarówka wjechała w tłum ludzi a za kierownicą był zabity polski kierowca), a  ukochane  Jarmarki berlińczyków na Gendarmenmarkt,   pod Pałacem Charlottenburg (byłam tam w ub. roku) i koło Rotes  Rathaus  już są odwołane. Piszę o tym, bo podobno przyjeżdżało na te  jarmarki wielu Polaków.

Odwołany też jest drezdeński Jarmark Struclowy, organizowany od 586 lat - oczywiście z powodu wzrostu zachorowań na covid w Dreźnie i jego okolicach.



A to wspominki z ubiegłego roku, z Jarmarku pod Pałacem Charlottenburg.

No i to "na tyle " wiadomości, jak mawiał klasyk.



niedziela, 22 listopada 2020

O niczym, czyli...

                                    ...........o pewnym podróżniku, o którym zupełnie  zapomniałam.

A jest to niezwykły podróżnik, który nieprzerwanie podróżuje już 43 lata. To sonda kosmiczna Voyager 2. 

Voyager 2 w 2018 roku opuścił nasz Układ Słoneczny.  W marcu ubiegłego roku urwał się kontakt z sondą, ponieważ 47 letni nadajnik  radiowy używany do kontaktu z sondą uległ awarii. Przez 7 miesięcy sonda  "żeglowała" w Kosmosie samotnie, bez kontaktu z Ziemią. I 29 października tego roku, dzięki naprawie nadajnika, a tak dokładnie to chyba jego anteny, udało się nawiązać ponownie kontakt z Voyagerem 2, który obecnie jest już w odległości 18, 8 miliardów kilometrów od Ziemi. Dla mnie odległość niewyobrażalna.

Voyager 2 jako pierwszy ziemski pojazd kosmiczny przeleciał obok czterech największych planet Układu Słonecznego i dzięki niemu odkryliśmy 3 nowe satelity Jowisza,  4 nowe satelity Saturna, 11 satelitów Urana oraz  6 satelitów Neptuna. 

Nie mam bladego pojęcia do czego się nam ta wiedza się przyda, pokoleniu mojemu i moich dzieci raczej do niczego, no ale dopóki będzie istniała Ziemia a na niej ludzkość, zapewne któreś z pokoleń będzie wiedziało co z tą wiedzą zrobić.

Voyager 2 jest drugą ziemską stacją badawczą, która opuściła Układ Słoneczny. W 2012 roku zrobiła to bliźniacza sonda badawcza Voyager 1.

Ponoć Kosmos podobny jest pod pewnym względem do sera szwajcarskiego, który jak wiemy posiada dziury,  będące efektem fermentacji  i rozmieszczenie owych dziur można utożsamiać z istnieniem  dużych skupisk materii w Kosmosie.  Każda dziura   w serze to wyobrażenie skupiska materii-  nie mogę się oprzeć wrażeniu, że zauważył to ktoś bardzo głodny. 

Nasza galaktyka znajduje się w Supergromadzie Laniakea, która składa się ze 100 tysięcy galaktyk, a która jest przyciągana w kierunku bardzo gęstego regionu Wielkiego Atraktora.**  O tym zjawisku można przeczytać w wydanej  również w Polsce książce Alana Dresslera  "Podróż do Wielkiego Atraktora".

Owa podróż naszej  galaktyki do Wielkiego Atraktora spędza sen z powiek współczesnym astrofizykom, bo wielki Wielki Atraktor przyciąga do siebie z siłą o wiele za dużą w stosunku do swojej wagi . Droga Mleczna pędzi ku niemu z prędkością 2,2 miliona kilometrów na godzinę, czyli 700 km na 1  sekundę.

 Czyli pędzimy ku czemuś z ogromną prędkością, nie  wiadomo dlaczego i po co. Co prawda niektórzy podejrzewają, że tam może jest centrum Wszechświata.  

A jednocześnie  wszystkie badania wykazują, że jesteśmy w tzw. "zadupiu" , bo nasze najbliższe otoczenie (w skali Kosmosu) stanowi ogromną pustkę. I nie wiem czy cieszyć się z tego powodu czy smucić. Osobiście nie lubię tłoku.

Nie wiem skąd  moje uwielbienie dla astrofizyki, Kosmosu, fizyki kwantowej, bo w szkole  w kwestii nauk ścisłych to tylko rozumiałam z fizyki dział "elektryczność", z chemii tylko chemię organiczną, a  matematyki notorycznie nie ogarniałam. Ale bardzo dobra byłam z plastyki i biologii.

___________________________

** Wielki Atraktor jest to skupisko gwiazd i galaktyk rozciągające się  od gwiazdozbioru Centaura i Hydry do gwiazdozbioru Pawia, z centrum w Gwiazdozbiorze Węgielnicy.


piątek, 20 listopada 2020

Muzycznie weekend będzie ......

......................w kręgu oper dwóch kompozytorów Mozarta i Rossiniego. Sądzę, że obie opery Mozarta większości z Was są znane, a zwłaszcza "Wesele Figara". Druga z nich to "Cosi fan tutte", której pełny tytuł brzmi  "Tak czynią wszystkie, czyli szkoła kochanków" jest znacznie rzadziej w Polsce wystawiana. Tym razem nie zamieszczam libretta żadnej z oper, bo są one do poczytania w sieci, a ja, z powodów dość prozaicznych odniosłam kontuzję stawów biodrowo-krzyżowych i nie  wolno  mi zbyt wiele czasu spędzać w pozycji siedzącej- mogę chodzić, ćwiczyć, leżeć, ale nie powinnam długo siedzieć. Wszystkie libretta są również w języku polskim, przed chwilą sprawdziłam.

Drugim  bohaterem wieczorów weekendowych będzie Gioacchino Rossini i jego dwie wielce melodyjne opery:  "La Cenerentola", czyli "Kopciuszek", wystawiony po raz pierwszy w Warszawie w 1825 roku, oraz  "Semiramida". Nie trafiłam jakoś nigdy w Warszawie ani na "Kopciuszka" ani na "Semiramidę". Nie wiem, może miałam pecha?

A więc  dwa razy Mozart :



 

oraz dwa razy Rossini:



Oczywiście proponuję kliknąć w opcję "oglądaj na  You Toube" i dajcie  mi potem potem znaczki jak Wam się te  opery podobały.

Miłego weekendu!!!!!!

Dawno nie było o.......

 ..................................covidzie ? ;)   no to poczytajcie.

Tym razem są to cytaty z wywiadu dr Henrim Kluge, regionalnym dyrektorem WHO w Europie.

Zdaniem dr H. Kluge, chociaż maseczki nie są panaceum na pandemię, to jednak gdyby 95% populacji je stosowało to żaden lockdown nie byłby potrzebny. A z obserwacji wynika, że w Europie maseczki nosi zaledwie 60 - 70 % społeczeństwa. Zdaniem pana dr Kluge - lockdown  jest po prostu ostatnią deską ratunku,  która ma jednak  poważne skutki uboczne, takie jak  wzrost problemów w dziedzinie zdrowia psychicznego, powoduje wzrost przemocy domowej, prowadzi do nadużywania alkoholu i narkotyków. Zwrócił też uwagę na problem dezinformacji na temat pandemii.

Dr Kluge poruszył też problem ferm norek w Danii i Holandii, bo są one rezerwuarem gdzie koronawirus prosperuje i gdzie dochodzi do mutacji tego patogenu. Te zwierzątka żyją z tym wirusem, nie chorując z jego powodu. We wrześniu wykryto w Danii 12 przypadków nowego wariantu tegoż wirusa.

Podkreślił również, że WHO uważnie przygląda się nowym preparatom, które mają być wykorzystane w nowo powstających szczepionkach, sprawdzając ich bezpieczeństwo i skuteczność. Poza tym WHO nie rekomenduje wprowadzenia obowiązku szczepienia we wszystkich krajach, bo wiadomo, że każdy kraj ma własną specyfikę i związaną z tym politykę profilaktyki. 

Poświęćcie jeszcze 10 minut i obejrzyjcie ten filmik, nie jest to żadna reklama, ale rzeczowe wyjaśnienie dotyczące szczepionki, bo jest to zupełnie nowa formuła szczepionki, o której zresztą już pisałam, no ale ja medykiem nie jestem.

 
 Miłego weekendu Wszystkim.

P.S.

Wieczorem wybiorę coś do obejrzenia i posłuchania, bo naprawdę to jeszcze  długo nie trafimy na widownię Opery lub na jakiś miły dla ucha  koncert. Macie też możliwość napisać czego z chęcią byście posłuchali- poszukam i zamieszczę, jeśli znajdę. Zasoby YT są naprawdę przepastne.


czwartek, 19 listopada 2020

Dziś mam....

..........................dzień operowy.

Tym sposobem zamiast moich wypocin macie  do obejrzenia i posłuchania operę komiczną Rossiniego- "Cyrulik z Sewilli" .

Stosunkowo niedawno oglądałam ten spektakl w Berlinie, ale z chęcią obejrzę i posłucham go w wykonaniu Teatru Fenickiego z ...Wenecji.


Jeżeli nie znacie libretta bez trudu znajdziecie je w sieci.

Miłego słuchania  i oglądania.

A jutro? Może Traviata? Albo Vivaldiego Orlando Furioso? To dość rzadko wystawiany spektakl w Polsce.


poniedziałek, 16 listopada 2020

Polujemy na......

.............................Nibiru.

Kto czytał książki Sitchina ten od razu wie o co chodzi. Kto nie czytał, niech przeczyta.Trochę nowych teorii na podstawie starych glinianych sumeryjskich  tabliczek na pewno nikomu nie zaszkodzi, a czas pandemii umili.

My tu fiksujemy już z powodu pandemii , a  amerykańscy naukowcy przy pomocy teleskopu kosmicznego TESS przeczesują przestrzeń kosmiczną w poszukiwaniu egzoplanet metodą  detekcji ich tranzytu na tle ich  słońc. I w ten sposób w pasie Kuipera znaleziono już 17 obiektów kandydujących do miana poszukiwanej Dziewiątej Planety. Wyniki badań już  zgłoszono do publikacji w The Planetary Science Journal. Ciekawe na jakiej zasadzie wyłonią tę właściwą? To mnie intryguje, naprawdę.

Nie wiem czy wiecie, ale w 2024 roku "wracamy na Księżyc" w ramach nowego projektu o nazwie ARTEMIS.  NASA już ma projekt nowego skafandra kosmicznego xEMU. Podobno będzie bezpieczniejszy od tych dotychczas używanych, mniej awaryjny, będzie wytrzymywał bez problemu temperatury od -157 stopni Celsjusza do 121. Do tego będzie dołączony w formie plecaka przenośny system podtrzymywania życia, zapewniający energię elektryczną i tlen oraz usuwający wydychany dwutlenek węgla  i nadmiar wilgoci. Będzie również skutecznie regulował wewnętrzną temperaturę skafandra oraz ciśnienie. Całość zapewni możliwość dłuższego przebywania na powierzchni Księżyca poza  macierzystym statkiem. Na dodatek będzie  tak mądry, że będzie uprzedzał o grożącym niebezpieczeństwie. I tak sobie pomyślałam, że może w tym super skafandrze udałoby się umieścić jakąś sztuczną inteligencję by po odpowiednim przeszkoleniu wszystko przepatrzyła , zapamiętała i z tymi danymi wróciła na Ziemię. Skoro astronomowie już wykorzystuję sztuczną inteligencję do odkrywania wielu nowych planet to może by ją wyszkolili na "odkrywcę".

Ale to nie koniec nowości - amerykańska firma  Ultra Safe Nuclear Technologies opracowała koncepcję nowego silnika nuklearnego, którego użycie  może wydatnie skrócić podróż z Ziemi na Marsa lub na inną planetę Układu Słonecznego. Co prawda nikt nie podał o ile skróci ten przelot. Trudno, kto przeżyje pandemię to może się o tym przekona.

Dziś wyczytałam, że u mnie wejdą nowe obostrzenia pandemiczne, bo nadal jest strasznie dużo zachorowań. I osoby z grupy podwyższonego ryzyka mają otrzymać nowe, bardziej bezpieczne maseczki.

Na razie szefowie  Krajów Związkowych ostro protestują przeciwko kolejnym obostrzeniom i do końca jeszcze nie wiadomo jakie decyzje  zapadną.Wideokonferencja szefowej rządu jest bardzo burzliwa, więc możliwe, że część obostrzeń będzie tylko na zasadzie zaleceń, a nie konieczności.  Niestety w Berlinie jest naprawdę b. dużo zachorowań.




sobota, 14 listopada 2020

Ależ ten czas..........

.....................................szybko mija. 

Wyobraźcie sobie,  że 15 listopada 2008 roku , spocona z wrażenia , z duszą na ramieniu, zamieściłam pierwszy post na swoim blogu -  był to blog  "Procontra- anabell", też na Bloggerze.

Przymierzałam się do założenia bloga  niczym pies do schwytania  jeża. Ponad rok tylko czytałam różne blogi i je komentowałam.  Jacek z blogu "Dziurawy worek" pomógł mi założyć blog, bo byłam  w kwestiach komputerowych i blogowych zielona niczym świeżutka wiosenna  sałata. W dwa lata później powstał ten blog, na którym teraz czytacie te wspominki, a tamten jest blogiem, na którym "trenuję pióro" pisząc różne opowiadania. Co prawda  jakoś mało regularnie, ale piszę. 

W ciągu tych dwunastu lat część znajomości wirtualnych zamieniło się w znajomości jak najbardziej realne. I za każdym razem przeżywałam miłe zaskoczenie, że osoba, która widzę po raz pierwszy w realu jest właśnie taka, jak  ją sobie wyobrażałam. 

Trochę się zmieniła blogosfera w czasie tych lat, niektórzy zmienili wymiar na ten ponoć lepszy, ale zawsze będę o nich pamiętać . Brakuje  mi Marii Dory, Trockiego, Petroneli - Ci odeszli na zawsze. A niektórzy po prostu porzucili blogowanie przywaleni trudami życia  codziennego.

Po latach wielu spotkań towarzyskich w realu,  spotkania w blogosferze właściwie mi w zupełności  wystarczają, co nawet mnie samą dziwi, nie mówiąc już o starych znajomych, którzy nie mogą się nadziwić jak bardzo się zmieniłam. No a teraz, gdy jestem w Berlinie to blogosfera jest moim jedynym kontaktem z Polską. No cóż, bywa.

No a że to moje blogowanie świętuję to wielce egoistycznie podejdę do sprawy i zrobię sobie frajdę wstawiając  balet Giselle, a dla osłody,  bo nie każdy lubi balet ,  będzie  grupa Mad Manouche. Całkiem  fajną muzykę  grają. No i jeszcze będzie coś dla  Melomanów - koncert skrzypcowy Czajkowskiego 


 

 Teraz coś  lżejszego czyli Nocne  Tango i Train to New Orleans



i Giselle z Moskiewskiego Teatru.


A tak przy okazji - dziękuję, że jesteście,  że tu zaglądacie i czytacie moje posty.

Ogromnie Was wszystkich lubię!!!





piątek, 13 listopada 2020

Piątek.......

.......................a do tego trzynasty. Osobiście należę do klubu urodzonych trzynastego, ale wtedy  to był podobno wtorek a do tego wiosna  a nie jesień.

Wg bliżej mi nie znanych prognostyków w ten weekend ma być tutaj pogoda- pożyjemy, zobaczymy, może się  prognoza sprawdzi.

 No a skoro piątek, to mam dziś coś nowego, lekkiego- z muzyki:


 oraz coś  żywszego, czyli The Corrs


I coś co usłyszałam pierwszy raz, bo pewnie jestem  nieco opóźniona w rozwoju 


A na niedzielę pewnie coś jeszcze wynajdę.

Jeśli posłuchacie a nie będziecie mieli ochoty pisać to posłużcie  się znaczkami: takim  ";)"  lub tym drugim  " ;( ". 

Miłego WEEKENDU, WSZYSTKIM!!!!!!!



środa, 11 listopada 2020

Jakoś tak smutno...........

.................................................że nawet muzykę mi dziś trudno dobrać. 

Niebo w kolorze brudnej ścierki do naczyń, chodniki zasłane  liśćmi, drzewa wyraźnie zrzucają liściasty przyodziewek, a ja zamiast wziąć się do roboty (znaczy sprzątania) po prostu robię nic, czyli czytam Grahama Hancocka  "Ślady palców Bogów". Ten angielski pisarz i dziennikarz, absolwent wydziału socjologii pasjonuje się prehistorią ludzkości.

Książka jest świetnie napisana,  w oparciu o "namacalne" pozostałości rozsiane po całym świecie.  Są to nie tylko tajemnicze budowle megalityczne, są to też nieomal identyczne mity, podania, obrzędy, wierzenia, które można odnaleźć na  całym świecie.

Nie jest co prawda  Graham Hancock z wykształcenia archeologiem, ale ukuł teorię, że wszystkie cywilizacje ziemskie  pochodzą od jednej, wspólnej wysoko rozwiniętej cywilizacji, która uległa zagładzie około 10,5 tysiąca lat przed naszą erą. Ale w moim odczuciu fakt, że nie jest archeologiem pozwala  mu na szersze spojrzenie,  zbieranie różnych wiadomości nie tylko ściśle z obszaru archeologii ale i tych z dziedziny szeroko pojętej kultury, której częścią  są również  wierzenia, powtarzane od wieków podania, czasem przedziwne obrzędy niemal identyczne, choć odnajdujemy je w zupełnie różnych miejscach naszego globu.

Mam tylko żal do wydawnictwa AMBER, że książka, którą dopiero co zaczęłam czytać...rozlatuje się, a cieniutka warstewka plastiku na okładce wyraźnie cierpi na łuszczycę.

No to wracam do czytania -już jestem na 351 stronie, do końca mi zostało 260 stron i jak znam siebie to nie jeden raz jeszcze do niej wrócę. I znów zamarzyła mi się podróż do Peru i Boliwii. 

A to chciałabym  zobaczyć w naturze:


 I skoro marzy mi się  Peru i Boliwia znalazłam odpowiednią muzykę:




wtorek, 10 listopada 2020

Mur Berliński

 W nocy z 9 na 10 listopada 1989 padł Mur Berliński, dzielący Berlin na część zachodnią  należącą do RFN i część wschodnią, należącą do NRD. Cały pas graniczny  długości 160 km był oświetlony i pilnie strzeżony  przez  wojsko wschodnich Niemiec, by ci co pozostali w części należącej do NRD nie przedostali się do RFN. Mur zaczęto wznosić  w 1961 roku, zapewniając jednocześnie władze RFN, że "żadnego muru nie będzie". 

Pamiętam co wtedy sobie pomyślałam - mają wprawę w stawianiu murów, w Polsce okalali murem getta, teraz widzą jakie to było miłe  dla ludności, karma wraca. Mur Berliński był solidny,  betonowy, oprócz niego, w terenie zabudowanym dostępu do strefy zachodniej broniły również płoty ze specjalnej stalowej siatki. Mur  miał wysokość od 340  do 420 centymetrów. Był obserwowany z ponad 300 wieżyczek a 250 stanowisk wartowniczych dodatkowo strzegły psy.  Pomimo tego w ciągu 25 lat  istnienia  Muru zorganizowano 5075 udanych ucieczek do Berlina Zachodniego lub RFN.

Stowarzyszenie Muru Berlińskiego i Centrum  Badań Historii w Poczdamie ustaliło, że na 268 spraw przez nich zbadanych 125 zakończyło się śmiercią w okolicy Muru Berlińskiego. Ile osób zginęło przekraczając granicę dzielącą oba kraje trudno dziś ustalić, bo władze NRD  wiele przypadków utajniły.

Mamy tu również polski akcent- jedyna ofiara  Muru Berlińskiego spoza Niemiec to ... dwudziestoczteroletni Polak, Franciszek Piesik, który utonął w  jeziorze Nieder Neuendorfer See. Berlin ma w swych granicach i okolicach naprawdę sporo jezior.

A ostatnią ofiarą był Chris Gueffry, który zginął 9 miesięcy przed  zburzeniem Muru.

Naprawdę nie mogę pojąć  dlaczego ludzie z takim wielkim upodobaniem rzucają się w wir wojny, bo tak naprawdę  współczesne wojny są zupełnie bezsensowne, właściwie każda to przysłowiowe Pyrrusowe zwycięstwo. I jakoś tak łatwo ludzie zapominają, że jakimś cudem to wszystko co zrobimy w życiu złego lub dobrego wraca do nas. Zło zawsze wróci złem, a dobro - dobrem.


A tu, ku pamięci tych czasów gdy były dwa Berliny - Wschodni i Zachodni,  na  Potsdamer Platz stoją fragmenty Muru Berlińskiego.

poniedziałek, 9 listopada 2020

I zaraz pożałujecie, że......................

 ......................................................................już wróciłam.

Przez te kilka dni gdy mnie tu nie było brakowało mi muzyki, której zawsze słucham na YT. A więc wynagrodziłam sobie ten dyskomfort i obejrzałam  dziś  balet Coppelia, do którego muzykę skomponował Leo Delibes.

Balet leciwy, po raz pierwszy był wykonany na scenie  paryskiej, w 1870 roku. Delibes był wyraźnie zafascynowany tańcami słowiańskimi i węgierskimi.  Usłyszymy i zobaczymy tu mazura oraz czardasza.

Libretto oparte jest na opowieści, której negatywnym bohaterem jest stary doktor, twórca mechanicznych lalek, który chce za wszelką cenę ożywić piękną mechaniczną lalkę umieszczając w niej duszę żywego człowieka.

Spośród kilku filmów  wybrałam film nagrany w australijskiej operze- moim skromnym zdaniem to bardzo ładnie wystawiony balet, chociaż w scenach zbiorowych nie mamy wrażenia absolutnej precyzji wykonania, jak wtedy, gdy oglądamy taniec wykonany przez balet rosyjski.

Wyobraźcie sobie, że nigdy nie widziałam tego baletu na warszawskiej scenie Teatru Wielkiego, a starałam się nie przepuścić żadnego baletu tam wystawianego. Nie wiem dlaczego nigdy go nie wystawiono- może dlatego, że w założeniu jest to balet komiczny, przeznaczony dla dzieci. Tak, tak, dla dzieci, kiedyś karmiono dzieciaki takimi nieco makabrycznymi opowieściami. "Dziadka do orzechów" Czajkowskiego wystawiali, ale tej opowieści o dziewczynie ze szklanymi oczami- nie.

Mam nadzieję, że nie podpadnę Wam za bardzo tym baletem- wytrzymacie tę godzinę  z kawałkiem.


 


niedziela, 8 listopada 2020

Wróciłam............

...............................i od godziny jestem posiadaczką nowego komputera. Tym samym skończył się dla Was odpoczynek ode mnie. Niestety nie udało się, jak na razie, przegranie zawartości starego dysku na nowy komputer, ale zięć obiecał, że jeszcze w domu u siebie nad tym popracuje. 

Ale istnieje prawdopodobieństwo, że w starym, siedmioletnim komputerze padł właśnie dysk. No cóż, nic nie jest wieczne, dyski też mają zapewne  jakiś czas działania. Z tego co pamiętam, to w poprzednim moim komputerze dysk nagle zaczął zgrzytać podczas pracy i trzeba było kupić nowy komputer. Ale wtedy udało się przegrać jego zawartość na nowy dysk, tyle tylko, że pan, który się tym zajmował musiał skonstruować dziwne mocowanie w którym dysk "wisiał "do góry nogami" i w tej pozycji nie zgrzytał podczas pracy. No i to jak  na razie jedyny problem, że nie mam jak odzyskać zdjęć z poprzedniego dysku.

Covid nadal ma się świetnie, żeby nie powiedzieć, że kwitnąco. Z domu wychodzę b.rzadko, w "moim" sklepie jednorazowo może przebywać 7 osób, oczywiście zamaseczkowanych. Wszedł do użytku "nowy patent"- koszyki zostały zlikwidowane, są tylko wózki zakupowe, nawet nie trzeba ich zasilać pieniędzmi, no ale czasem trzeba postać w kolejce przed sklepem- oczywiście  w tej kolejce to już w masce, choć w Berlinie tylko na  niektórych ulicach należy chodzić w maseczkach. Podobno covid już się  znarowił, mutuje, a norki mają też w tym swój udział. Czytałam również, że i  Hiszpania ma też jakąś własną odmianę tego wirusa. No "zgłupieć przyjdzie" jak mawiali klasycy w "Dialogach na 4 nogi".

Pogoda nieco zwodnicza - jakimś cudem temperatura widoczna na termometrze zupełnie nie pokrywa  się  z tą, którą odczuwam będąc  poza domem. Niby 11 stopni ciepła i nawet wiatr nie hula, ale jakoś zimnawo. I drzewa dostosowują się do nazwy miesiąca na potęgę gubiąc liście.

31października prezentowałam moje pelargonie na tle złocistego, jesiennego drzewa, a dziś już tylko nagie  gałęzie są dla nich tłem:

Za to ładnie widać fasadę starej kamienicy. A te  złote liście widoczne na dole po lewej stronie to są na dębie burgundzkim. Te dęby całą zimę mają  zbrązowiałe liście, gubią je dopiero na wiosnę. Gdy dęby burgundzkie zaczynają tracić liście to znak, że już zaczyna się wiosna.

A na wieczór proponuję:

i może jeszcze to:


Miłego nowego tygodnia Wszystkim!


wtorek, 3 listopada 2020

Oglaszam,

 Padl mi komputer, wiec troche mnie tu nie bedzie. Do napisania jak sie z tym wszystkim pozbieram.

Trzymajcie sie zdrowo.

sobota, 31 października 2020

O niczym.........

 ............................czyli jak zwykle u mnie.

Kilka dni nie wychodziłam z domu- bo padało, bo było zimno, bo mi się nie chciało, bo musiałam zrobić sobie czapkę na jesień bo.....zawsze mam,  zawsze znajdę pretekst do zostania w domu, jestem w tym wybitnie utalentowana. A zamiast wychodzenia aplikowałam sobie  różne ćwiczenia, najchętniej w rytmie tanga. Dla chętnych na tego rodzaju aerobik polecam ten zestaw muzyczny:


Tylko "przećwiczcie" całe 48 minut i 27 sekund. Najprostsze, dla początkujących, to po prostu pochodzenie ( bez przerw) do rytmu, najlepiej przy otwartym oknie.

A czapkę zrobiłam  szydełkiem z bawełny:


 

Dziś rano zajrzałam do lodówki i wpadłam w zadumę - czy wytrzymam dwa dni żywiąc się  jogurtem greckim , zapiekanką z kapusty w cieście owsianym i światłem?

Na szczęście o 11,00 przestało padać, więc wyruszyłam  do sklepu. Co prawda było wzrokowo bardzo jesiennie, mokre chodniki, rozmiękłe liście na chodnikach, za to cieplutko  - aż 16 stopni.

Gdy otworzyłam drzwi  wyjściowe z mieszkania  nieco zdębiałam- na wycieraczce było to:


A na karteczce informacja, że to poczęstunek od nowych sąsiadów, Naji , Saly i ich  sześcioletniego synka Sama. I że martwi ich, że  znów wzrosły zachorowania na covid i tylko tak mogą się ze mną przywitać. I życzenia zdrowia dla mnie.

Ale się natłumaczyłam tego tekstu, tyle tylko, że nie mam pojęcia gdzie oni mieszkają - na pewno nie na moim piętrze, bo na moim mieszka  dwóch  całkiem fajnych młodych facetów, ten obok to jest jakiś wielce przywiązany do roweru bo go zawsze targa (windą) na to nasze III piętro, choć na podwórku jest miejsce dla rowerów a drugi, z przeciwka,  wraca do domu raczej nocą a wstaje o świcie.

Tak naprawdę to nawet z widzenia nie znam lokatorów, ale sądząc po nazwiskach na tablicy domofonowej przy bramie (to tutejsza interpretacja RODO)  to jest tu wielce międzynarodowe towarzystwo. Budynek ma dwie oficyny, co w sumie daje ok. 30 mieszkań.

Wyraźnie mieszkańcy mojej dzielnicy oprzytomnieli i przed  kolejnym lockdownem nie było dziś w sklepie kolejek,  nawet był papier toaletowy. W 15 minut kupiłam to co potrzebowałam, nie będę się przez weekend żywić tylko światłem i zapiekanką.

Na koniec moje pelargonie na tle jesiennego drzewa:

Nawet w lecie nie miały tylu kwiatów.

Miłego weekendu dla Was.

piątek, 30 października 2020

Polecam......

........................z wielkim przekonaniem.

Covid szaleje, więc przeczytajcie, proszę tekst, który jest u naszej blogowej Koleżanki, jako że nie znamy dnia ani godziny:

https://poranek55.blogspot.com/2020/10/chronmy-sie.html

U mnie dziś  jak nie leje to pada i dla zmyłki mży . Uważajcie na siebie, te zmienne temperatury , wilgoć i wiatr mogą zapoczątkować jakieś przeziębienie. A porady na blogu Jaskółki są napisane przez lekarza i mogą się  przydać w "zwykłym przeziębieniu"jak i "w zwykłej grypie". 

W końcu nie wszyscy załapiemy się na covid😁 i  tego nie załapania się wszystkim życzę.

środa, 28 października 2020

A więc od 2 listopada....

 ...................... do końca miesiąca lockdown w wersji light.

Oczywiście  maseczki na buźkach w tych samych miejscach co teraz. 

Spotykać się mogą razem tylko osoby z dwóch "gospodarstw" domowych,  dozwolona liczba nie może przekroczyć 10 osób. Zaleca się powstrzymanie od niepotrzebnych  prywatnych  podróży do krewnych i znajomych. Hotele i pensjonaty będą przyjmować tylko tych co podróżują służbowo.

Bary i restauracje będą pracować  tylko "na wynos" lub mogą dostarczać  jedzenie do domu. Stołówki pozostaną czynne.

Wszystkie  firmy powinny w jak największym stopniu umożliwić swym pracownikom pracę zdalną.

Baseny, kluby rekreacyjne, kluby fitness będą zamknięte. Dozwolone jest bieganie w pojedynkę lub w parze. Mecze Bundesligi będą się odbywać bez kibiców na trybunach.

Teatry, kina, parki rozrywki, sale koncertowe, salony gier, punkty bukmacherskie gabinety masażu, studia tatuażu będą  zamknięte. Czynne będą zakłady fryzjerskie oraz gabinety fizjoterapeutyczne.

Szkoły i przedszkola nadal czynne. Czynne pozostaną  również instytucje pomocy społecznej i młodzieżowej.

Sklepy i hurtownie będą czynne, ale  mają pilnować by jednorazowo  w sklepie przebywała odpowiednia ilość osób - na 10m.kw może być tylko jedna osoba. No i muszą zapewnić dostępność środków dezynfekcyjnych.

Mniejsze firmy dostaną pomoc finansową w wysokości  do 75% swoich  obrotów w stosunku do analogicznego okresu z ubiegłego   roku, większe firmy dostaną do 70%.

Na razie tyle nowości. Nie jest źle, mogło być gorzej. 

A dla uspokojenia skołatanych nerwów proponuję obejrzeć "Giselle"


 I coś dla miłośników opery:

Oczywiście oglądajcie i słuchajcie na YT.

Miłego dla Was;)

wtorek, 27 października 2020

Mam się świetnie ........

.........................................czyli tak jak covid . Co prawda nie przemieszczam się po całym świecie, ale się trzymam- zupełnie jak ten covid.

Przejrzałam dziś wykaz kar w poszczególnych krajach za nieprzestrzeganie przepisów sanitarnych związanych z  epidemią.

W Niemczech każdy Kraj Związkowy ma własne przepisy. W Berlinie za brak maseczki w miejscu, w którym należy  ją mieć zapłacimy 500€. Noszenie maseczki obowiązuje w środkach komunikacji, sklepach, w zamkniętej przestrzeni  publicznej oraz na kilku ulicach Berlina. Wysokie kary są nakładane na restauratorów, którzy nie dopełnią obowiązku zebrania danych kontaktowych od  swoich gości. Osoby podające fałszywe dane też są karane wysokim mandatem. 

W Bawarii za brak maseczki w środkach transportu zapłacimy 250€.  W Hamburgu - tylko 80€, ale za podanie  nieprawidłowych danych kontaktowych 150€. W Słowacji - kara wynosi do 1000 €,  w Czechach kara może wynieść do 10 tysięcy koron czeskich ( czyli 1600 zł PL). W Moskwie kara od 4 do 5 tysięcy rubli, czyli 200 do 250 zł PL.

W Hiszpanii za nieprzestrzeganie przepisów sanitarnych- covidowych zapłacimy do 100€,   we Francji- 135€, ale "recydywiści" już 1500€ a nawet 3750€ + 6 miesięcy więzienia.   W Wielkiej Brytanii : 200 funtów w Anglii, 60 funtów w  Szkocji, Walii i Irlandii Płn. Recydywa to dwukrotny koszt kary aż do 6400 funtów. Oprócz tych kar "maseczkowych" za spotkanie towarzyskie w gronie więcej niż 6 osób zapłacimy 200 funtów.   Irlandia za  brak maseczki ukarze nas mandatem do 500€, a za organizowanie lub tylko uczestnictwo w domowych imprezach wzbogacimy kasę państwową nawet do 1000€ i/lub posiedzimy przez miesiąc w  areszcie.  Włosi ukarzą  nas mandatem od 400 do 1000€, a Portugalia  wystawi mandat na kwotę 120 - 350 €.

A jeśli ktoś chce koniecznie  chodzić  bez  maseczki to niech jedzie do Szwecji - póki co tam maseczki nie obowiązują - na razie. Ale toczy się tam zawzięta dyskusja na temat czy  powinny obowiązywać  czy nie a poprzestać tylko na przestrzeganiu higieny oraz utrzymywaniu dystansu. Zdaniem ich głównego epidemiologa maseczka daje ludziom złudne poczucie bezpieczeństwa i przestają dbać o zachowanie dystansu  i higieny.

Wynika z  tego, że nie ma dokąd jechać, bo covid opanował cały świat. Wiem, wiem , zaraz  tu będą komentarze, że covid to bzdura, że wirus nie przebadany, że to tylko nieco inna grypa, czyli jak zawsze- ilu czytających tyle opinii. Mnie naprawdę wszystko jedno w co kto wierzy.

A teraz  z innej beczki - wyobraźcie sobie, że w dniach od 12 do 21 października tego roku astronomowie odkryli przeloty aż 10 asteroid przelatujących obok Ziemi w odległości mniejszej niż ta, która dzieli nas od Księżyca. Ten rok jest rekordowy pod tym względem- ogółem tych asteroid co już przeleciały i tych co dopiero przelecą  tak blisko obok nas do końca roku jest aż 84, czyli  aż 7 razy więcej niż w 2019 roku. 

No to posiedzę grzecznie w domu i posłucham np. Michaela Buble


Miłego tygodnia dla Was;)



sobota, 24 października 2020

Trochę muzyki......

..................................zapewne nikomu nie zaszkodzi.


 



Miłego weekendu  Wszystkim!!!

Post  scriptum:

Torlin mnie natchnął i dodaję arię Królowej Nocy w wykonaniu Daiany Damrau oraz  z tej samej opery  arie w wykonaniu Nicolasa Teste,    prywatnie męża  Diany Damrau.

Oboje mają niezwykłą, ekstremalną  skalę głosów- ona sopran koloraturowy, on  bas- baryton.




piątek, 23 października 2020

Mniej znany Poczdam

Zupełnie  niespodziewanie wylądowałam wczoraj w....... Poczdamie. 

Była to już moja czwarta wizyta w tym naprawdę pięknym mieście. Nie będę się rozpisywała o historii miasta, bo jeśli kogoś to interesuje to bez większego trudu znajdzie wiadomości w internecie.  Za pierwszym razem zwiedzałam pałac Sanssouci, czyli letnią rezydencję Fryderyka II Wielkiego, która miała być miejscem wolnym od  trosk. Warto zobaczyć, tym bardziej, że można wypożyczyć  nagranie w jęz. polskim i wędrować z komnaty do komnaty  słuchając słów przewodnika.

Tym razem pojechaliśmy do Poczdamu, by zwiedzić Belvedere Pfingstberg.  Pomysłodawcą budowli był Fryderyk Wilhelm IV, oczarowany włoską willą renesansową Casino Caprarola , zbudowaną w 1585 roku.

W planach pierwotnych  miał to być rozległy pałac usytuowany na wzgórzu Pfingstberg.  Belweder był budowany  "na raty" i w efekcie końcowym niewiele  zostało z wielkich planów. Nie  mniej z dwóch wież widokowych  widok jest na całą okolicę naprawdę piękny.

Jak zapewne wiecie po II wojnie światowej Poczdam był w strefie okupacyjnej ZSRR i pozostał w ich rękach aż do chwili  zjednoczenia Niemiec. W tym czasie zorganizowano w  Belwederze  więzienie KGB, a sam obiekt był mocno zniszczony gdy przestał pełnić funkcje więzienia.

 A poniżej pamiątka z czasów, gdy to miejsce było w radzieckich rękach:

 


A teraz po prostu tylko zdjęcia:

To jedna z wież widokowych

Tędy się wchodzi do obiektu - w maseczce , nie szkodzi, że cały obiekt oprócz jednego korytarza jest mocno przewiewny i praktycznie tak wygląda:

Obecność tego zbiornika wodnego, który zasila fontanny w Nowym Ogrodzie prawdopodobnie powstrzymała Rosjan od całkowitego zniszczenia tego obiektu.

I jeszcze kilka fotek- widok z jednego z tarasów


Poniżej  zdjęcia z  gabinetu "mauryjskiego -  zdjęcie kominka, ścian i posadzki. Gdy restaurowano ten gabinet posiadano tylko czarno-białe zdjęcia tego gabinetu. Gdy dano ogłoszenie do prasy 10 osób przyniosło po 1 płytce, którą kiedyś sobie wzięło na pamiątkę ze zrujnowanego obiektu i można było odtworzyć płytki.

Historia odbudowy tego obiektu jest nieco  niezwykła, bo inicjatywa  wypłynęła od kilku osób, które jako dzieci bawiły się w zrujnowanym  Belvedere. Powołano Komitet Społeczny i udało się zebrać odpowiednią kwotę.




I jeszcze sufit w kolumnadzie:

I bardzo ładne   Pegazy na jednym z tarasów

oraz cienie rzucane  na podłogę kolumnady przez ozdobną  balustradę:
A tu dowód, że zwiedzanie w maseczce jest możliwe:

 


Następnym etapem był pałacyk Cecilienhof. To w tym pałacu "Wielka Trójka" ostatecznie zatwierdziła ustalenia Jałtańskie. Fasadę pałacu zdobi pruski mur, pałac ma 176 pokoi i....55 kominów. Obecnie część pałacu jest przeznaczona na hotel.





Cecilienhof ma piękne ogrody ciągnące się wzdłuż jeziora Heiligersee , czyli Jeziora Świętego oraz wzdłuż rzeki Haweli. Oczywiście musiałam się pozachwycać jesienią odbijającą się w wodzie jeziora:



Wprawdzie nie przedreptałam całego ogrodu ( na szczęście  wszyscy byliśmy już głodni) więc pojechaliśmy coś zjeść w Dzielnicy Holenderskiej.

Jedna z uliczek Dzielnicy Holenderskiej. Do domu wróciłam ledwie ciepła ze zmęczenia, ale Poczdam jest tak ładny, że jeszcze nie jeden raz tam pojadę.

czwartek, 22 października 2020

Same dobre .......

.....................................wiadomości?

W pewnym sensie tak- świeci słońce i jest + 15 stopni i tylko 60%  szans na deszcz. Będę mogła się  gdzieś wywlec. Do najbliższego sklepu, bez parasolki.

Ostatnio tak jakby "dziczeję" - to ta ciemna strona  pandemii. Ponieważ jestem w grupie  podwyższonego ryzyka nie tylko z racji wieku ale i swej choroby, kontakty towarzyskie właściwie obumarły. Miała przyjechać do mnie Iw, ale Ona jest w strefie czerwonej,więc rozsądek wziął górę nad chęciami. To samo jest z moją rodziną - nie siedzimy razem w jednym mieszkaniu, zostają spacery na łonie natury, ale pogoda była temu  mocno przeciwna. W sobotę kończą się ferie jesienne i dzieci wrócą do szkół. I zobaczymy co się będzie działo.

W Berlinie już 4 dzielnice są "czerwone" i na kilku ulicach , na których jest spory ruch pieszych trzeba  chodzić w maseczkach. Na moje szczęście nie dotyczy to dzielnicy w której mieszkam.

No ale są i dobre wiadomości: na południowym biegunie Marsa Sonda Mars Express odkryła sieć podziemnych jezior w stanie płynnym. Co prawda są one  bardzo słone, ale właśnie  dzięki temu wysokiemu stężeniu soli zawdzięczają swój stan płynny i nie zamarzają pomimo bardzo niskich temperatur  panujących na tym biegunie. Wiem, jak na razie to żadna radocha, no ale przecież co poniektórzy chcą koniecznie  zagospodarować Marsa. Jak już całkowicie  zniszczymy Ziemię  przeprowadzimy się na Marsa;). Fajnie, że ja już tego  raczej nie doczekam.

W filmie dokumentalnym "Francesco" przedstawiającym pontyfikat papieża Franciszka, w swym wywiadzie papież powiedział: "Pary homoseksualne zasługują na prawną ochronę swoich związków". Podkreślił też, że i ONI  TEŻ SĄ DZIEĆMI BOŻYMI, a do wiary i religii nie należy mieszać spraw płci.

Ciekawa jestem co na to powiedzą polscy  hierarchowie i przedstawiciele władzy. Wszak zgodnie z  katolicką wiarą papież jest nieomylny.


A do posłuchania- dziś Paganini .

Miłego dnia Wam życzę.

 


środa, 21 października 2020

Pada..........

.....................więc czekam aż przestanie . I słucham niejakiego Mozarta:




Bo Mozart jest dobry na wszystko. Nawet na  zły humor i zupełnie nieciekawe wiadomości  covidowe.

Moje  jesienno-zimowe pelargonie są w pełnym rozkwicie, nawet latem nie wyglądały tak imponująco.


Na ogół pelargonie kupujemy w maju w postaci gotowych sadzonek, ale ja w lutym posadzę do ziemi nasiona swoich pelargonii, które, mam nadzieję, wykiełkują i będą pięknie rosły. A wyglądają tak:

Pierwszy raz w  życiu widzę nasiona pelargonii- bardzo mi się podobają.

Dbajcie o siebie, starajcie  się unikać skupisk ludzkich, ten wirus jest wyjątkowo wredny, powoduje znacznie większe szkody w organizmach niż "zwykła" grypa.

U osób, które przechorowały covid , podczas badania echokardiografem stwierdzają lekarze w większym lub mniejszym stopniu uszkodzenie mięśnia serca, podobne do uszkodzeń po przebytym zawale  serca.

Miłego dla Was;)



wtorek, 20 października 2020

Drugie podejście

Od niedzielnego popołudnia leży u mnie  na stole :


Leży i czeka, aż znów się do niej przymierzę . Ma ponad 600 stron i napisał ją profesor psychologii Uniwersytetu Princeton, który w 2002 roku był laureatem Nagrody Nobla z dziedziny ....nauk ekonomicznych, za psychologiczne odkrycia, które podważyły model racjonalności ludzkich osądów i decyzji.

Trafiła w moje ręce niemal dwa lata  temu, przymierzyłam się, ale chyba miałam jeszcze wtedy zbyt dużo nowych wrażeń (wszak nowe miejsce do życia wymagało ode mnie oswojenia się z nową rzeczywistością) by spokojnie  i systematycznie podążać myślami za tym co pan profesor napisał.

Do powrotu do tej właśnie  książki skłoniła mnie...pandemia , a właściwie wypowiedzi bliźnich tego typu: "nie wiem czy jest pandemia, bo dookoła mnie nikt nie choruje na  covid ani nikt nie umarł z tego powodu".  I przeważnie osoba głosząca taki pogląd jakoś nie zastanawia się nad tym, że jednocześnie  sama wierzy w rzeczy których nie widziała na swe piękne oczy, a  zna je tylko z opowieści. 

Drugim powodem powrotu do nieprzeczytanej od deski do deski książki jest moje doświadczenie z powieścią Salmana Rushdiego  "Szatańskie wersety". Zabierałam się do niej tak ze cztery  razy, przeczytałam  dopiero za  piątym podejściem i..... wreszcie "zaskoczyłam" - porwała mnie ta książka i natychmiast przeczytałam inne książki Rushdiego, czyli debiutancki "Grimus", "Dzieci północy", "Ziemia pod jej stopami".  Wiem, niektórzy nie lubią zdań długich, wielokrotnie złożonych, bo po prostu tracą wątek w trakcie czytania, ale  mnie osobiście to wcale nie przeszkadza. Powieść to wszak nie instrukcja obsługi jakiegoś urządzenia.

Kiedyś mi koleżanka wytknęła, że straszne ze mnie dziwadło, bo co jakiś czas wracam do niektórych książek i czytam je nawet po kilka razy. Po co, skoro już znam treść? Rzeczywiście, szczególnie jedną  książkę mam "wyczytaną" wzdłuż i wszerz - to "Podróże z moją ciotką" Grahama Greene'a.  A nie dość, że czasem czytam coś kilka razy to na dodatek  lubię prozę Marqueza, Llosy, Cortazara, Borgesa, Fuentesa. 

No i całkowita kompromitacja - co jakiś czas czytam  Kubusia Puchatka. Już dawno doszłam do wniosku, że to książka dla dorosłych a nie dla dzieci. Dla dorosłych, żeby lepiej zrozumieli świat małego dziecka.

Ciekawa jestem czy i Wy macie książki do których "notorycznie" wracacie- napiszcie, proszę.

sobota, 17 października 2020

Dziś jest.........

...........................trzecia rocznica mojego przyjazdu do Berlina.

I muszę szczerze powiedzieć, że  przez ten czas ani przez moment nie żałowałam (mój mąż  też  nie) podjętej w ciągu kilkunastu minut decyzji. Od podjęcia decyzji do czasu przyjazdu minęło 7 miesięcy- było naprawdę sporo  spraw do załatwienia po obu stronach granicy. W Polsce musieliśmy załatwić zgodę NFZ na przeniesienia naszych składek zdrowotnych do jednej z niemieckich  Kas Chorych, znaleźć firmę, która będzie w trakcie naszej nieobecności opiekować się i odnajmować chętnym nasze warszawskie mieszkanie (własnościowe, wykupione) jak również firmę, która będzie rozliczać nas  z Urzędem Skarbowym z tegoż wynajmu. Wcale nie łatwo było zredukować nasz ruchomy majątek, wytypować co bierzemy,  a co zostawiamy najemcom.

"Znajomi i krewni królika" stukali się wymownie w głowę, usiłując nam wytłumaczyć, że nikt przy zdrowych zmysłach  będąc w naszym wieku, nie przeprowadza się do innego kraju, zwłaszcza że język niemiecki był dla nas równie znany jak chiński lub suahili. 

Chyba w wyobraźni widzieli nas już gołych i bosych i żebrzących na ulicach Berlina, bo przecież to strefa  euro a nie złotówkowa. Ale nikt się nie zapytał czy jesteśmy zorientowani w cenach mieszkań, oraz kosztach utrzymania. A ja nie uważałam za stosowne by spowiadać się komukolwiek z tego , że wszystko mieliśmy już dawno wyliczone, przeliczone, przemyślane. I gdyby  nie  fakt, że były po stronie berlińskiej  małe zacięcia z wpisaniem przez właściciela lokalu (który  mieliśmy wynajmować) do księgi wieczystej to zjechalibyśmy do Berlina wcześniej. 

Co zabawniejsze, najmniej się niektórym podobała lokalizacja - gdybyśmy wyjeżdżali do USA to byłby niemal entuzjazm, ale do Niemiec? No wariaci, na mózg im padło i zupełnie pomajtały im się kierunki. Nie wykluczam, że podejrzewano nas również o początki demencji, bo w naszym wieku to wiele osób ją posiada.

Dziś świeci słońce, jest piękna pogoda, wtedy w  dniu przyjazdu Berlin witał nas deszczem, a Polska pożegnała nas , bez uprzedzenia (operator NJU Mobile) wyłączeniem nas z sieci, bo u nich roaming nie był automatyczny, o czym nie mieliśmy nawet  bladego pojęcia. I zaraz w kilka dni później musieliśmy specjalnie pojechać te drobne 105 km do Słubic, żeby znów podłączyć się do sieci wystukując w telefonie odpowiednią opcję. Teraz mnie to śmieszy, wtedy wściekało.

Nim tu zamieszkaliśmy znaliśmy już nieco Berlin, bo tu mieszkała i nadal mieszka nasza  córka  z mężem i dziećmi. Pisałam to już kilka razy - Berlin polubiłam "od pierwszego wejrzenia". Wcześniej znałam kilka niemieckich miast, owszem podobały mi się, ale nie wywołały w moim sercu szybszego bicia ani chęci zamieszkania w nich.

Niewiele mnie  już teraz łączy z Polską- bliskiej rodziny już nie mam bo już od kilku lat przebywają w innym, lepszym wymiarze, moje dwie  kochane przyjaciółki też już odeszły- jedna jeszcze przed moim wyjazdem z Polski, gdy żegnałam się z  drugą obie wiedziałyśmy, że widzimy się po raz ostatni i że  Jej dni są policzone.

Wiem, że wiele osób nie może pojąć, że po życiu od urodzenia w Warszawie ja wcale a wcale nie tęsknię za Warszawą, ale po prostu jestem takim dziwnym stworem, że przywiązuję się do ludzi a nie do miejsc. Nie brakuje  mi również "polskości", bo niestety owa polskość ostatnio ma dziwne oblicze. Jest mi tu dobrze (pomimo covidu, maseczek i ograniczeń z covidem związanych) - i niech tak zostanie.

A do posłuchania w weekendowe wieczory wybrałam dziś:




Miłego weekendu Wszystkim  życzę!!!