drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 13 grudnia 2022

Bez zmian......

                        ........ nawet miałam zamiar napisać w tytule "na zachodzie  bez  zmian", ale się w porę opamiętałam. 

Pogoda taka jakaś "średnio na jeża", przeważają temperaturki w okolicach zera, czasem  nieco powyżej owego  zera, czasem poniżej,  jak na  razie śniegu nie ma, co mnie  akurat wcale a wcale nie martwi. Wczoraj spędziłam   sześć godzin na  dekupażowaniu prezentu dla teściowej  mojej córki. Jutro, gdy już wszystko mi wyschnie idealnie,  położę dwie  cieniutkie  warstewki lakieru bezbarwnego. Osobiście  bardzo  lubię i  cenię Ingrid, fantastycznie  wychowała  swego syna,  a lekko nie miała, bo owdowiała gdy dziecko miało zaledwie 1 rok. Poza tym jest to nieprawdopodobnie dobra osoba i kocha swą  synową  tak, jakby to była jej  własna córka. Cieszę  się, że się spotkamy w święta i na pewno pobędzie  tu przynajmniej  do Nowego Roku. 

Wytaszczyłam  się dziś do swego rodzinnego lekarza w nadziei, że wreszcie  dostanę kod na e-recepty. Okazało się, że jak na  razie jeszcze ów kod do tej placówki nie dotarł, no ale przynajmniej dostałam recepty na swoje  stałe leki i zaszczepiłam  się p. grypie, która  w tym roku wetuje sobie  straty za dwie ubiegłe  zimy, gdy ludzi kosił Covid-19 wraz ze swymi mutantami i zaczynają po Berlinie  krążyć jakieś grypopodobne infekcje męcząc  ludzi. Jako osoba  w wieku mocno 60+ mam obowiązek się szczepić no i  się z tego obowiązku dziś wywiązałam. 

Trochę to kłopotliwe, bo do swego rodzinnego muszę się przewlec dwiema liniami metra, choć to zaledwie  pięć przystanków. Na szczęście ja mam z  domu do metra 250 metrów a na miejscu do rodzinnego pewnie 100 metrów. Obskoczyłam  elegancko wszystko w 70 minut, łącznie  z drobnym czekaniem na zastrzyk. Jedyne co mi nie za bardzo pasuje to fakt, że w metrze (w każdym środku komunikacji publicznej  Berlina) i u lekarza trzeba być w maseczce. Mam wyraźnie krótszy oddech niż kiedyś. No cóż- starość nie radość. Chyba sobie  kupię nową maseczkę, tym razem czarną i koniecznie  dziecięcą rozmiarowo, bo taka dla dorosłych to mi dosłownie  wchodzi do oczu, więc  muszę jej dół podwijać, by była węższa.

Ponieważ ciągle jestem na "utrzymaniu" ZUSu, a jest koniec  roku, to muszę udowodnić tejże instytucji, że nadal niestety żyję i tu nowość - gdy zimą w 2019 roku załatwiałam w szczecińskim oddziale swego Banku sprawy  spadkowe (bo miałam wspólne konto bankowe  z mężem) to wdepnęłam do ZUS-u i załatwiłam  sobie "profil  zaufany" i w tym roku, po raz pierwszy z niego skorzystam- zamiast gnać do naszej  ambasady na potwierdzenie własnoręczności podpisu na druczku do ZUS-u, będę miała wideo-wizytę w polskim ZUSie i wystarczy widok mojej fizjonomii oraz mój paszporcik obejrzane przez urzędniczkę przy pomocy kamerki, żeby uznano, że jeszcze żyję i renta  rodzinna mi się nadal należy. Oczywiście  wpierw muszę się umówić na ową wizytę z osobą, która się tym w ZUS-ie zajmuje. Ciekawa jestem czy uda mi się przy pomocy owego  "profilu  zaufanego" wyrobić sobie nowy Dowód Osobisty, no bo podobno  wszystkie dowody podlegają wymianie- ma ponoć  być podpis cyfrowy. W  najgorszym  razie będę musiała zrobić wycieczkę do Szczecina po odbiór. No a może do Słubic? Jak na razie to "w razie co" (uwielbiam to powiedzenie) mam jeszcze kilka lat ważny paszport.

Jest jedna rzecz, za którą tęsknię stale i niewymownie- bardzo mi brakuje filii Centrum Kompleksowej Rehabilitacji, w którym regularnie co 6 miesięcy spędzałam trzy tygodnie na zabiegach fizyko i fizjoterapii- codziennie. Tego mi tylko brak, za niczym innym, w kwestii miasta rodzinnego, czyli Warszawy - nie tęsknię. Nadal kocham Berlin.

Miłego Wszystkim!!!