W ubiegłym roku znalazłam na blogu Obieżyświatki przepis na przepyszny
chlebek daktylowo- orzechowy. Roboty przy nim niewiele, ma jednak pewną
wadę - strasznie szybko znika, taki znikający to chlebek.
Składniki:
140g mąki pszennej wymieszanej z 1 łyżeczką proszku do pieczenia;
1/4 łyżeczki soli, drobnej;
1/2 łyżeczki mielonego imbiru;
225g posiekanych daktyli;
1 łyżeczka sody oczyszczonej;
1 całe jajko;
1 łyżka bardzo miękkiego masła;
150 ml wrzącej wody;
115g posiekanych orzechów (włoskich lub laskowych)
A teraz wykonanie:
Posiekane daktyle wymieszać z sodą, zalać wrzątkiem i na 5 minut
odstawić.Jajko lekko roztrzepać, dodać do daktyli razem z masłem,
mąką zmieszaną z proszkiem i imbirem.Wszystko razem wymieszać
drewniana łyżką, dodać orzechy.
Małą blaszkę, keksówkę (10x 20 cm), wyłożyć pergaminem tak, by wystawał
z każdej strony 2 cm ponad formę, natłuścić go masłem. Włożyć ciasto do
formy. Piec około godziny w temp. 160 stopni. Piec do suchego patyczka.
Robiłam częściej z orzechami włoskimi, bo mi bardziej smakował. Wyczytałam,
że daktyle, choć są b. słodkie, nie podwyższają poziomu cukru we krwi, co
jest ważną wiadomością dla osób z cukrzycą. A chlebek jest idealny do kawusi
zamiast tradycyjnego ciasta i nie jest słodki. I strasznie szybko znika z talerzyka.
Najwięcej pracy wymaga posiekanie na mniejsze kawałki daktyli no i łapki
się przy tym kleją. Reszta pracy przy tym chlebku to przysłowiowy "pikuś".
Smacznego życzę i napiszcie , proszę, jak Wam smakował (możecie przy
okazii komentowania następnych postów).