Przedreptałam dziś w Botaniku aż 5293 kroki. Trochę też posiedziałam na
ławce, zachwycając się ciszą, świergotem ptaków, lekkim wiaterkiem, takim
wielkim, kojącym spokojem.
Zdjęć jest mnóstwo, bo wiadomo wszak, świra mam.
Jak zwykle zdjęcia powiększamy "kliknięciem".
To jest budynek Muzeum Botanicznego, ale tam będę dopiero wtedy, gdy
nadejdą chłodne dni
Jak zwykle wpierw odwiedziłam kaktusy rosnące pod szklarnią. Nadal mają
się świetnie.
Zajrzałam również na minutę do Victorii
A potem na jesienne rabaty przed szklarniami
Tu rzut oka do tyłu i dalej w drogę, w Ogród
Mój ślubny uzupełniający swe nawodnienie w Pawilonie Japońskim
Tu jeszcze coś kwitnącego i nawet jakiś bzykacz mi wszedł do kwiatka
To jeden ze skalnych ogródków, których tu jest mnóstwo, ale na wszystkich
było włączone nawadnianie, więc tylko fotki z ich podstaw.
POdpis dotyczy zdjęcia nad tabliczką z nazwą
Jak widać już w ogrodzie jesiennie , choć miejscami jeszcze coś kwitnie
A taki miałam widok gdy spojrzałam w górę.
Sprawdziłam w Wikipedii - to jest żołądz z dębu burgundzkiego
I oczywiście powiększyła mi się kolekcja osobliwości. Na pierwszym
zdjęciu żołądz w zadziwiającej, mechatej czapeczce.
jadalne.