drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 14 października 2013

Jesień

Byłam dziś w Łazienkach Królewskich. Tym razem przytomnie wzięłam
z domu  orzechy laskowe dla wiewiórek.
Oczywiście większość czasu spędziłam na karmieniu małych rudzielców.
One są naprawdę prześliczne - futerko już zaczyna nieco zmieniać barwę,
już coraz więcej popielatego w tej rudości i wyrażnie ogonki nabrały
puszystości. Przybiegały po orzechy, brały z ręki,  za każdym razem
opierając jedną łapkę na mojej ręce.  Każdy orzech był od razu sprawdzany
i starannie zakopywany. Jeden został odrzucony, więc go podniosłam i
roztłukłam - orzech w środku był wyschnięty i czarniawy.
Pałac i amfiteatr przechodzą aktualnie remont .
Na czas remontu  Pałac Na Wodzie dostał ochronne ubranko i wygląda w
nim tak:
Ochronne ubranko ukrywa rusztowania, na których pracownicy
pracowni konserwatorskiej z Torunia czyszczą ściany Pałacu i
uzupełniają różne ubytki w tynku.

Teren wokół teatru jest zamknięty, więc tylko jest fotka tyłu sceny:





Oczywiście nie mogłam nie sfotografować cudnie ubranych
starych drzew w pobliżu Pałacu:
Oraz drzewa, którego nazwy nie znam- ma cudownie wielkie
liście,które pomału tracą swą zieloność:
Jeśli ktoś z Was zna jego nazwę to proszę by mi napisał.
Zawsze byłam dość kiepska z botaniki.

Taką jesień jak dziś to baaaardzo lubię. Całą drogę do domu
zachwycałam się wiewiórkami, aż mąż mi przypomniał jak to
wiele lat temu, gdy byliśmy w Zakopanem, pewna na wpół
oswojona wiewiórka uznała, że można po mnie, niczym po
pniu drzewa pobiegać, a ja stałam i darłam się w niebogłosy,
zwłaszcza gdy wskoczyła mi na głowę.
Ona mnie przy okazji podrapała, bo byłam w cienkich, letnich
ciuchach, a wiewióreczka miała strasznie ostre pazurki.
Złośliwiec twierdził, że mój krzyk wystraszył wszystkie kozice
w Tatrach.
No fakt, wrzeszczałam,  bo nie było to miłe, poza tym bałam
się, że mi  podrapie twarz.