dziś opowieści o moich wnukach. Uśmiałam się przy tym serdecznie. Starszy
dostał na swe 4 urodziny tramwaj, który ma ruchome drzwi. Pierwszą jego
reakcją było stwierdzenie : "ktoś musiał za niego zapłacić!" Bawi się nim
codziennie i wygląda to tak:
mały pcha tramwaj po podłodze i jednocześnie robi za tramwajową
zegarynkę i ogłasza: "następny przystanek- pokój dziecinny".
Potem tramwaj staje, wreszcie i rusza i brzmi nastepny komunikat:
"następny przystanek- róg dywanu". Znów tramwaj staje, potem rusza i
jest komunikat : "następny przystanek -Arabia Saudyjska".
Placówki, do których chodzą moi wnukowie są międzynarodowe, chodzą
do nich dzieci z mieszanych narodowo małżeństw, więc nic dziwnego, że
za rogiem dywanu jest Arabia Saudyjska.
Poprzedni weekend moi spędzili w Berlinie. Bardzo się dzieciom
podobało i po powrocie do domu Starszy pyta- "czy w ten czwartek
znów pojedziemy na długi weekend?" Ponieważ pada odpowiedz, że nie
Starszy stwierdza z żalem w głosie: "szkoda, pojechałbym do Paryża".
W tym roku przedszkolaki mają naukę geografii. I Starszy poinformował
domowników, że "Anglia jest na lewo od Francji".
Starszy ma przyjaciela, który jest z małżeństwa europejsko-kenijskiego.
Przyjazń jest dość burzliwa- kilka razy na dzień się rozpada, by znów
się odnowić. Ostatnim razem Starszy , gdy córka po niego przyszła
informuje ją, że znów przyjazń zerwana, bo przyjaciel w złej
kolejności wymieniał nazwy przystanków tramwajowych, co jest
"niedopuszczalne".
Ale następnego dnia chłopcy spotykają się w przedszkolu i rzucają się
sobie w objęcia, jak co dzień.
Córka była ze starszym u psychologa w sprawie wyboru dla niego szkoły.
Ponieważ uznali, że dziecko b. zdolne, to należy mu podnieść poprzeczkę,
żeby to nie było potem, że zdolny, więc się leni.
Starszy sam nauczył się czytać, ale najchętniej robi to sam, po cichu,
należy go więc zmusić do czytania na głos. Ma krótkie teksty dla
dzieci w pierwszej klasie. Każdy tekst ma inną, przewodnią literę, ale
generalnie nudzą go te teksty więc mówi: "mamo, ja nie mogę tak się
męczyć, muszę odpocząć".
A ostatnio, po powrocie z przedszkola ogłosił: "Anglicy to są dziwni
ludzie". Ale w jego przedszkolu nie ma ani jednego angielskiego dziecka,
więc córka usiłuje dociec skąd mu to głowy przyszło.
A Młodszy zaczął bardzo dbać o Starszego - cokolwiek dostanie dla
siebie, żąda drugiej porcji dla brata, nawet gdy Starszy wcale nie ma
na to ochoty.
Śmieszne te dwa moje Słodziaki.