Ci co czytają moje posty zapewne wiedzą, że już kilka razy przed przeprowadzką
byłam w Berlinie oraz w Bawarii.
Lubię Bawarię, głównie pod względem krajobrazowym. Wszystkie, nawet całkiem
nieduże miejscowości są niezwykle zadbane a widok Alp na horyzoncie - cudowny.
Za którymś pobytem pojechałam z córką i zięciem do Landshut.
Landshut leży w Dolnej Bawarii nad rzeką Izarą. Od 1231 roku było siedzibą rodu
Wittelsbachów, a od 1255r. również książąt bawarskich.
W pewien sposób miasto jest bliskie Polakom, bowiem w 1475 roku książę
bawarski Jerzy Bogaty poślubił Jadwigę Jagiellonkę, córkę Kazimierza IV
Jagiellończyka.
Kazimierz IV Jagiellończyk był synem króla Władysława Jagiełły i jego czwartej
żony, Zofii Holszańskiej.
Ślub ten był prawdziwym wydarzeniem- młodziutka, osiemnastoletnia królewna
otrzymała w posagu 32 tysiące złotych węgierskich (w pięciu rocznych ratach)
a wartość jej wyprawy osiągnęła 100 tysięcy złotych.
Rodzina odprowadziła Jadwigę do Poznania. Dalej orszak złożony z 1200
konnych odprowadzał królewnę do Wittenbergu, dokąd dotarł 23.X.1475r.
Na obrazie, który znajduje się w ratuszu tak wyglądała kareta, którą
podróżowała polska królewna. (zdjęcie z sieci)
Ach, co to był za ślub! Było na nim wielu niemieckich władców, był cesarz
Fryderyk III i jego syn Maksymilian.
Ślub był zaraz w dniu przyjazdu, a uczta weselna następnego dnia, wzięło
w niej udział 9 tysięcy osób.
Było to wielkie wydarzenie i na pamiątkę tego dnia od 1903 roku odbywa się
festyn "Wesele w Landshut". Do czasu II wojny światowej odbywał się co
roku, po wojnie jest organizowany co 4 lata.
Jest to impreza organizowana z dużym rozmachem, bierze w niej udział
2000 entuzjastów, którzy z pełnym poświęceniem szyją dla siebie stroje z epoki,
organizują zbroje rycerskie (myślę, że tych to nie brakuje, byłam w 3 zamkach,
wszędzie były spore zbiory zbroi).
Miejsca siedzące dla widzów są wszystkie płatne i jest ich mało.
Można również za duże pieniądze wziąć udział w replice uczty weselnej
na zamku i bawić się do późnej nocy.
Mam tylko kilka zdjęć, bo zwyczajnie brakuje mi wzrostu, a były prawdziwe
tłumy turystów i nijak nie mogłam się przepchać do "pierwszej linii".
Na środkowym zdjęciu jest kareta królewny.
Prawdę mówiąc wróciłam wtedy do Monachium pół żywa ze zmęczenia -
był upał i kilka godzin spędziłam stojąc na słońcu. Pocieszałam się myślą,
że i tak mam lepiej, bo byłam w cienkiej bluzce a nie w zbroi rycerskiej
lub w grubej, aksamitnej długiej sukni czy też w sukiennym grubym kubraku.
W ratuszu w jednym z okien jest bardzo ładny witrażowy portret pary
książęcej. (zdjęcie z sieci)
Jak wyczytałam później nie było to dobre małżeństwo. Mąż Jadwigi
Jagiellonki był hulaką i rozpustnikiem, tęgo też popijał i towarzystwo żony
wyraźnie mu przeszkadzało.
Dziesięć lat po ślubie oddalił żonę z zamku w Landshut i osadził na zamku
w Burghausen, gdzie pomimo licznego przyznanego jej dworu wiodła dość
nudne, samotnicze życie. Nie wiadomo nawet czy były razem z nią dzieci.
Jadwiga dość niespodziewanie zmarła w 1502 roku i została pochowana
w klasztorze cystersów w pobliżu Burghausen.