W 1821 roku, na Wyspie św. Heleny, gdzie cesarz przebywał na wygnaniu,zapadł
na jakąś tajemniczą chorobę. Nie był jeszcze stary, miał 51 lat.
Gdy pomimo bardzo troskliwej opieki cesarz zmarł, wykonano zaraz pierwszą
sekcję zwłok, która wykazała, że cesarz chorował na raka jelit.
Gdy ciało cesarza w 1840 roku powróciło do Francji, gdzie miało ponownie
zostać pochowane, drugi raz wykonano badanie zmarłego i w cebulkach
włosowych cesarza wykryto ślady arszeniku, co wskazywało, że ktoś cesarza
systematycznie podkarmiał arszenikiem.
Pomimo wielu podejrzeń nie znaleziono jednak konkretnego truciciela.
Minęło 100 lat od śmierci cesarza i znalazł się jednak winowajca - była nim
metoda utrwalania kolorów tkanin.
Szczegółowe badania wnętrz domu, w którym Napoleon mieszkał na Wyspie
św. Heleny ujawniły, że tkaniny, którymi były pokryte ściany w domu, w którym
mieszkał, zawierały duże ilości związków arszeniku.
Nie było to nic dziwnego, bo w XIX wieku do utrwalania barw tkanin zawsze
używano związków zawierających arszenik.
Przy okazji wykryto "przestępcę" - ściany w domu cesarza wyłożono tkaninami,
na polecenia dostojnego mieszkańca.
Wdychane przez całą dobę wydzielające się z wiszących tkanin trujące związki
przyprawiły w efekcie Napoleona o śmierć.
Niewątpliwie cesarz był śmiertelną ofiarą zatrucia środowiska.
A tak na marginesie - pamiętacie meble, z których wydzielał się trujący związek
formaldehyd?
Cesarz Napoleon Bonaparte
___________
zdjęcie z internetu