Prawdę mówiąc ta niedziela była, a raczej jeszcze jest, dla starszego Krasnala.
Bo dziś starszy miał dodatkowe zajęcia z klubem pływackim i były one na
tzw. "łonie natury".
Owe łono natury to jedno z niedużych jeziorek w dzielnicy Grunwald. Jest
niezbyt głębokie więc i woda była "ciepła", czyli miała aż 23 stopnie wg
pana Celsjusza.
Brzegi jeziorka są porośnięte lasem , w jednym miejscu, mało cywilizowanym,
jest "dzika plaża", czyli zejście do owego jeziorka, na górze tegoż zejścia leżą
dwa ścięte i okorowane bardzo duże drzewa (zamiast ławek) więc miałam na
czym odwłok złożyć.
Jeziorko jest kąpieliskiem strzeżonym, jest chyba ze trzech ratowników, a na
jego środku jest kwadratowy pomost, co ułatwia trenerom pracę - jest gdzie
ćwiczyć skoki z brzegu do wody.
Pani trenerka, a jest nią od wielu lat, doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że
pływanie w basenie a na otwartym akwenie to dwie różne bajki i często ci,
korzy świetnie radzą sobie na basenie, niezbyt mogą się odnależć w morzu lub
jeziorze i zdarza się, że zwyczajnie się topią.
I jest skłonna przez całe lato organizować dla swoich podopiecznych takie
pływanie w naturalnym akwenie. Ciekawostka - robi to z własnej inicjatywy,
społecznie.
Bo całe lato basen klubowy będzie jak co roku w remoncie i nie będzie zajęć.
Zdjęć z pływania Krasnala w owym jeziorze nie mam, bo obowiązują teraz
nowe przepisy o ochronie danych.
Gdy tam przyjechaliśmy było jeszcze bardzo mało osób, ale tak mniej więcej
po 20 minutach poczułam, tak do głębi, że na pewno nie jestem w Polsce.
Wprawdzie poziom wystroju i wyposażenie kąpieliska ogromnie mi się
kojarzył z takimi podobnymi miejscami w Polsce, ale wkrótce owe skojarzenia
się skończyły, bo zaczęli napływać amatorzy pływania i plażowania.
Gdy przed oczami przesnuła mi się mocno zwiędła plażowiczka w toplesie
pomyślałam, że część górna kostiumu typu bikini to raczej nie grzeje, za to
z całą pewnością podnosi estetykę sylwetki, bo szlachetny zwis biustu raczej
nie dodaje nikomu urody.
W chwilę potem znów naruszono moje poczucie estetyki, bo chęci na kąpiel
nabrało kilku mężczyzn mocno zatłuszczonych (lustrzyca), starszych i
młodszych (przerost mięśnia piwnego). I wcale to nie była jakaś zaprzyjazniona
grupa, np. nudystów czy też naturystów.
Niestety nie doczekałam się młodych, zgrabnych gołych pań i panów.
Wszyscy, którzy byli młodzi i zgrabni kąpali się w strojach kąpielowych, im
jakoś owe niewielkie skrawki materiałów użyte na stroje kąpielowe zupełnie
nie przeszkadzały.
Jak mnie zapewniła córka takie widoki są na porządku dziennym na każdym
takim kąpielisku.
Wracając do domu zastanawiałam się cały czas, dlaczego ci wszyscy młodzi,
zgrabni, płci obojga byli "tekstylni" a posiadacze mocno zwiędłych ciał
paradowali nago. Macie jakąś teorię w tej materii???
Pozazdrościłam Stokrotce posiadania własnego trzmiela i dziś usiłowałam
rano obfocić swojego trzmiela, który co dzień tu przylatuje na begonie.
Niestety nie dał się podejść zbyt blisko i słabo go widać.
Żeby go pokazać musiałam jednak powiększyć zdjęcie- siedzi na najniższym
kwiatku.