.....nie wiem kiedy wrócę.
Mam ponaciągane ścięgna w nadgarstku.Na szczęscie nic nie połamane. Ale nadal
boli.
Pisanie jedną ręką jest trudne i żmudne i nie wiem dlaczego przestawiam wtedy
litery.
Ubieranie się się też jest trudne, funkcjonowanie względnie normalnie też trudne.
Przeszłam z żelu p. bólowego na żel z arniki, chyba jest lepiej po nim.
Gdy nic nie robię jest nawet całkiem dobrze;)
Zła wiadomość to ta, że to się pewnie będzie odnawiać, a więc wciąż będę musiała
uważać co i jak robię. A to jest męczące psychicznie.
Dziś tu jest +10, rano padało, ale wolę gdy jest plus 10 niż minus 10 i gdy pada
deszcz a nie śnieg lub marznący deszcz.
Rozmawiałam na temat nadgarstka z koleżanką i mi powiedziała, że jak się jest
osobą w moim wieku należy bardzo dbać o to, żeby przypadkiem nie wyłączyć
ani na moment "Funkcji Myślenia", bo wtedy zawsze taki przypadek kończy się
jakąś kontuzja lub innym nieszczęściem. Wie co mówi, kiedyś zleciała z drabiny,
przeleżała 8 miesięcy w charakterze mumii.
No to idę dalej "chorować", mam L-4 od komputera.
I na osłodę mój ulubiony platan, już mocno jesienny.