Deszczową sobotę spędziłam w sklepie meblowym. Okoliczności zmusiły
nas do natychmiastowego zakupu mebla zwanego wersalką.
Po prostu moja wersalka nagle i niespodziewanie odmówiła współpracy.
"Zaćkała się" w jednej, jedynej, rozłożonej pozycji. No cóż i tak długo mi
służyła, ale nawet swarzędzka wersalka musi kiedyś paść.
Pomimo deszczu ruch był całkiem spory, tworzyły się korki i powiem
szczerze- nie lubię, bardzo nie lubię jeżdżenia po W-wie w deszczu.
Wersalkę zakupiliśmy w minut pięć i pół, a pięć minut temu ją przywiezli.
Prezentuje się świetnie, pasuje mi do dywanu a nosi piękną nazwę LAGOS.
Przy okazji przeleciałam się po dziale z wyposażeniem "dodatkowym" czyli
kuchenno-łazienkowym i zakupiłam zgrabną, małą szatkownicę. Mam nadzieję,
że jakoś sobie na niej warzywka do kiszenia poszatkuję.
Kilka dni temu zatelefonowała do mnie sąsiadka, z którą mieszkamy tak
zwanie "przez ścianę"- tzn. mamy z nią kilka wspólnych ścian, między innymi
tę na loggii i to już od lat 70' ubiegłego wieku.
Poza tym mówimy sobie po imieniu i kilka różnych akcji już razem
prowadziłyśmy, np. zakładanie ogródka na trawniku pod oknami od strony ulicy.
Otóż zatelefonowała do mnie z wielkimi pretensjami, że przez moje karmienie
ptaków do niej na loggię przylatują ptaki i jej brudzą.
Tu małe wyjaśnienie - od kilku lat ta sąsiadka ma loggię zabudowaną oszklonymi
przesuwanymi oknami, co wymusza zostawianie niewielkiej szpary, by była
jakaś wymiana powietrza na loggii.
Swe pretensje argumentowała w ten sposób: " twoje ptaki przylatują do mnie, bo
czekają w kolejce na jedzenie, gdy przy karmniku jest pełno".
Dawno się tak nie uśmiałam, naprawdę.
A że jestem jednak wredna zapytałam się, czy będzie ptakom nalepiała numerki,
by się któryś nie wepchnął bez kolejki.
Poza tym wyraziłam zdziwienie, że dopiero w tym roku wlatują na jej loggię,
bo ja od kilku sezonów karmię ptaszory.
Nie wiem czy wiecie, ale wraca nowe w organizacji polskiej służby zdrowia.
Pacjent już nie będzie teraz pacjentem ale będzie KOSZTEM.
I ten KOSZT należy odsunąć od lekarzy specjalistów , by leczenie było jak
najtańsze. Ma ruszyć coś w rodzaju sprawowania opieki nad pacjentem przez
lekarza rodzinnego. Jest w tym wszystkim tylko jeden problem - tak naprawdę
u nas nie ma prawdziwych lekarzy rodzinnych, czyli lekarzy internistów
z wiedzą niczym omnibus. A to, że jest ich brak udowodnił już teraz program
darmowych leków dla seniorów.
Receptę na darmowy lek dla seniora może wypisać tylko lekarz ze statusem
lekarza rodzinnego, (czyli z odpowiednim dyplomem) a tych można w kraju na
palcach policzyć. To, że w przychodni pacjent wybiera sobie "lekarza rodzinnego"
jest tylko zbitką słów - po prostu wybiera internistę, który z jakichś względów
mu odpowiada - bo jest np. cierpliwy, miły, przystojny i licho wie co jeszcze.
I nie będzie już wolnego wyboru szpitala - wraca rejonizacja, rodem z PRL.
I tu mogę Wam coś podpowiedzieć - postarajcie się rozwiazać swe problemy
zdrowotne jak najprędzej- nowe wejdzie od połowy 2017 roku.
Więcej i dokładniej poczytacie w tygodniku Polityka z 20.X.2016.