drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 7 września 2018

Prawie wycieczka

Zbierałam się,  zbierałam, jęczałam i wreszcie pojechaliśmy  znów
do Słubic.
Nie z tęsknoty za Polską a z tęsknoty za fryzjerem. Wiem, to śmieszne,
dookoła multum  zakładzików fryzjerskich a my w brykę i hajda 104 km
do fryzjera.
Jestem super-hiper ostrzyżona, najdłuższe włosy mają zaledwie 4 cm
długości. Byłam tak tym faktem zachwycona, że w drodze powrotnej
co chwilę przejeżdżałam ręką po swej łepetynie.
A doprowadzenie  mych marnych w sumie włosów do tego stanu
zabrało fryzjerce aż trzy kwadranse, co mego ślubnego wprowadziło
w stan zdumienia. Mnie to nie dziwiło, bo strzygła dosłownie po kilka
włosów. Oczywiście strzygła mnie Ukrainka. W tym zakładzie były
tylko dwie Polki, reszta to Ukrainki. Ale trzeba im przyznać, że są
po dobrym szkoleniu, są poza tym  chyba utalentowane i wielce do
dobrej pracy zmotywowane. Powiesz strzyżenie "Pixi" i po tych
trzech kwadransach masz na głowie to:
 To nie jestem ja, to tylko uświadomienie Wam jak moje włosy teraz
wyglądają. To znaczy są właśnie takie naturalnie siwe (ach, czasem  mi żal,
że już nie mam tego czekoladowego brązu) a poza tym grzywkę  mam nieco
krótszą. Ale mnie, odkąd nie farbuję włosów, bardzo szybko one odrastają.

Pogodę mieliśmy zaiste plażową, słońce przypiekało niczym w lipcu.
Mała ciekawostka - Słubice  cierpią na brak rąk do pracy, więc we
wszystkich niemal sklepach pracują Ukraińcy.
W słubickiej "Biedrze" tylko przy kasie były Polki, reszta personelu na
hali to Ukraińcy.
Tak przy okazji zakupiłam sobie nieco polskiej prasy, zgrzeszyłam wsuwając
kawałek przepysznego domowego ciasta czekoladowo-orzechowego na
czekoladowym kruchym spodzie, wypiłam super cappucino, zakupiłam za
grosze dwa trzylitrowe słoje na przetwory. Piszę za grosze, bo cyfrowo cena
jak tu, tyle tylko że tu są one w euro.
Tak jest z wieloma produktami - a różnica dla mnie spora, bo ja żyję tu
z polskiej emerytury.
To wyjaśnienie dla tych, którym się zdaje, że tu kraj mlekiem i miodem płynący,
że tu się wszystkim lepiej powodzi, bo zarabiają cztery razy lepiej niż Polacy
w  ojczyznie.
Tylko jakoś nikt nie bierze pod uwagę tego, że koszty utrzymania są tu też ok.
cztery razy wyższe niż w Polsce.
A jeszcze w temacie zakupy - kupiłam sobie kaszę jaglaną, płatki jaglane i białą
kaszę gryczaną, czyli zaopatrzyłam się w bezglutenowce.
Czekając na możliwość ostrzyżenia się zwiedziłam tzw. "chiński bazar". To było
niesamowite przeżycie - jak żyję nie widziałam w jednym miejscu tyle "byle czego."
No i co z tego, że ceny niskie, skoro jakość jeszcze  pięć razy niższa niż ceny?
Na Autostradzie Wolności nadal trwają prace mające na celu poszerzenie całości
do trzech pasów w każdą stronę, dzięki temu jeden pas będzie dla ciężarówek.
A jezdzi ich tu naprawdę  multum.
Z  zaciekawieniem obserwowałam asfaltowanie szosy - wspaniałe są te wszystkie
nowoczesne maszyny i...wściekle drogie.
W ub. wtorek nieopatrznie podniosłam jedną ręką tornister starszego Krasnala-
był przerażająco ciężki a mnie natychmiast niemal wysiadł prawy nadgarstek. Boli
a na dodatek zrobił mi się jakiś wysięk. Na razie "uruchamiam" własne środki
zaradcze, ale kto wie, czy nie będę musiała udać się do jakiegoś konowała.
A propos "konowałów"-ślubny po operacji serca ma wpis w karcie wypisowej, że
ma niewydolność nerek. Żeby go zapisać do nefrologa musiałam użyć w Polsce
swych wszelakich znajomości, a lekarz nefrolog nawet nie zlecił mu USG nerek
ani żadnych innych badań, poza ogólnymi badaniami, jakie wszystkim, raz do roku
zleca internista. Leków żadnych też nie, na temat diety nie pisnął słowa.
Tu na wizytę w centrum nefrologii czekaliśmy miesiąc, po pierwszej wizycie miał
po 3 dniach zlecone do wykonania tamże różne analizy,a dziś, w tydzień po tych
badaniach idzie  do nefrologa na ich omówienie, USG i zaordynowanie
ewentualnego leczenia. Jak będzie coś ciekawego to napiszę.
Tu jednak inaczej leczą - mój ślubny był nałogowym palaczem, palił 50 lat, przez
całe lata były to dwie  paczki dziennie- efekt -Przewlekła Obturacyjna Choroba Płuc,
w wyniku której jego oskrzela mają wydajność zaledwie 30%. Chłop jest stale
niedotleniony, wiecznie kaszlał, co i raz chorował na  różne  zapalenia- jak nie płuc
to oskrzeli. Wizyty u specjalisty były raz do roku, a pani specjalistka rozkładała ręce
i powtarzała jak mantrę - trzeba było nie palić.
A tu, od telefonu do wizyty upłynęło zaledwie 2 tygodnie, ma tylko jeden lek do
stosowania dwa razy dziennie, (a w Polsce były dwa po 2 razy dziennie) już była
kontrola jak działa na niego ten lek, i choć polska specjalistka nie przewidywała
żadnej poprawy, poprawiło się ślubnemu  utlenowanie krwi, nie kaszle, a teraz go
zaszczepili przeciwko pneumokokom, bo POChP  sprzyja powstawaniu różnych
zakażeń bakteryjnych, pneumokokami  zwłaszcza, które powodują zapalenia płuc.
W Polsce tę szczepionkę do 1 stycznia 2017 podawali tylko małym dzieciom i nie
było to szczepienie obligatoryjne, tylko odpłatne. Ale mało który lekarz zlecał je
osobom dorosłym. A chroni ono nie tylko przed zapaleniem płuc ale i przed sepsą.
Więc jeśli ktoś z Waszych bliskich ma POChP, to pamiętajcie- to szczepienie
może nawet ocalić komuś życie. Szczepionka dla  dorosłych ma nieco inny skład
chemiczny niż ta dla dzieci.
A tak ogólnie- miłego weekendu;)))

P.S.
wiadomość dla miłośników grafomanii - zajrzyjcie na drugi blog;)