się do Ogrodu Botanicznego.
Było cudownie- cichutko, tylko słychać szum spryskiwaczy i świergot ptaków.
Na niewielkiej przestrzeni naliczyłam 20 osób personelu- ogród pomału szykuje
się do zimy.
Błękitne niebo, słońce, łagodne świeże powietrze- tak chyba było w raju,
zakładając że istniał.
Pomiędzy jednym a drugim jękiem z gatunku "ooo, jak pięknie" pstrykałam
zdjęcia.
Wiem, nie wszyscy lubią stos zdjęć, więc już w tym miejscu mogą zakończyć
wizytę na moim blogu. Rozumiem i nie obrażę się.
To tylko taka zwykła pergola z winobluszczu, za to dekoracyjna
Poniżej nieco jeszcze kwitnących roślinek:
Pod szklarnią już nie ma kaktusów ale rośnie i kwitnie "to coś". Niestety
nie było tabliczki co to. Dzięki Jaskółce już wiem, że to jest TRYTOMA
GRONIASTA, bylina, poczytałam też opis na necie.
Ale niżej bez trudu rozpoznacie co jeszcze kwitnie:
Fuksja w formie drzewka |
Te zielone wiechy to amarantus-wygląda jak jakiś chwast
Tu - kwiatuszek rodem z Alp
Ostatnie kwitnące róże |
To owocuje i kwitnie równoczesnie |
I nieco widoków ogólnych:
I nieco zbliżeń:
Nagietki |
Bardzo dziwny iglak ze zwisającymi gałęziami |
i wizyta u kaktusów , które rok w rok spędzają zimę w gruncie. otulone
troskliwie zimowymi szatkami:
a to zbliżenie owocującej opuncji |
I jeszcze kilka jesiennych odsłon, ale nie znam tych roślinek:
To jest zimowit, nieomylny znak jesieni |
Chyba dziewanna |
A to jest taka długaśna szyszka, która została przekrojona i tak się
śmiesznie dała wygiąć
W sklepiku z pamiątkami można nabyć różne dziwne owoce lub nasiona.
Miałam nawet ochotę by tę dziwną szyszkę nabyć, kosztowała raptem 2€,
ale górę wziął zdrowy rozsądek - żadnych durnostojek, kobieto, żadnych.