drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 26 stycznia 2024

Piątek.......

                             ..........więc  czas na post.

Tak trochę  wspominkowo a trochę  aktualnie.


7 lutego idziemy na koncert  Orkiestry  Glenna  Millera. Koncert będzie  w Friedrechstadt  Palast, który nadal po Zjednoczeniu Funkcjonuje, a wygląda tak:


Dla mnie muzyka tego  Zespołu to seria wspomnień z dzieciństwa, gdy jeszcze nie chodziłam do szkoły,   a  starszy ode mnie o kilkanaście lat kuzyn włączał winyle z nagraniami tej właśnie orkiestry  i uczył mnie tańczyć. Z czasem już miałam własne "winyle" z nagraniami tego Zespołu.

W 1938 roku muzyk, puzonista,  Glenn Miller stworzył big band, z którym odniósł duży sukces i udało im  się rozpropagować muzykę  jazzową w Europie. Zespół brał udział w dwóch filmach "Serenada w Dolinie Słońca ( Sun Valley Serenade) i "Żony Orkiestry" ( Orchestra Wives).

W 1942 roku Glenn Miller wstąpił  do wojska i został liderem Reprezentacyjnej Orkiestry Sił Powietrznych USA i wraz  z wojskiem przybył do Anglii, był w stopniu kapitana. Oprócz  big bandu  prowadził również dużą orkiestrę dętą i  smyczkową, występował i nagrywał ze swoimi  zespołami audycje  dla amerykańskich żołnierzy i całej okupowanej wtedy Europy.

15 grudnia 1944 roku wyleciał małym, jednosilnikowym samolotem do Francji. Zgodnie z  zaleceniem leciał na dość niskim pułapie z uwagi na bombowce alianckie B-17 powracające  z Francji. Niestety  Glenn Miller nigdy nie  doleciał do Francji. 

Dwie załogi z tych bombowców  zameldowały o awarii drzwi komory bombowej w  swych  samolotach i z uwagi na bezpieczeństwo lotu dostały polecenie zrzucenia bomb  do kanału La Manche.  Jest wielce prawdopodobne, że któraś z tych bomb  trafiła mały samolocik Glenna Millera.

W 1983  roku, brat muzyka, Herb Miller ogłosił, że jego brat wcale nie  zginął nad Kanałem La Manche, lecz następnego dnia po przylocie do Francji zmarł w  szpitalu na raka płuc, a historię  o wypadku on sam wymyślił bowiem wiedział, że Glenn chciał umrzeć jako bohater.  Ale jak na dziś ta wersja   śmierci Glenna Millera, który gdy zginął miał tylko 40 lat, przez nikogo z badaczy losu Glenna nie  została potwierdzona.

Jak było tak  było,  ale to właśnie muzyka Glenna Millera ukształtowała mój pociąg do swingu i "lekkiego jazzu" i  jestem zachwycona faktem, że posłucham wkrótce  mojej ulubionej muzyki na żywo.

A pogoda w Berlinie z gatunku pod  zdechłym Azorkiem, wieje i  pada  i jest szaro i ponuro. Ale pomimo tych niedogodności życzę Wam Wszystkim  miłego weekendu!!!