......... niestety nie w operze ani nie w filharmonii.
Byłam w konsulacie RP. Październik to miesiąc, w którym ZUS żąda dowodu, że emeryt, któremu jeszcze łaskawie wypłacają emeryturę - żyje. Aby to udowodnić należy wypełnić przysłany przez ZUS druczek, a podpis na nim złożyć wobec urzędnika mającego prawo do potwierdzania podpisu. Uznawane jest potwierdzenie albo p. Konsula RP lub urzędnika z ratusza dzielnicy, w której się mieszka. I do jednego miejsca i do drugiego mam porównywalną odległość ok. 6 kilometrów, ale do polskiego konsulatu nie muszę się umawiać w tej akurat sprawie mailowo na konkretną datę i godzinę a w urzędzie miejskim najbliższy wolny termin był na połowę grudnia, a ja muszę odesłać druk do ZUS-u w ciągu 1 miesiąca.
Ostatnio jakoś pogorszyło mi się zdróweńko, zwłaszcza pod względem ortopedycznym. Nie da się ukryć, że dość sporo miałam w życiu różnych kontuzji i teraz wszystko zaczyna intensywnie się odzywać a ja bardzo nie lubię funkcjonować na środkach przeciwbólowych, które do najzdrowszych tabletek nie należą.
Konsulat RP jest czynny 4 dni w tygodniu od godz.9,00 do 14,00, jeden dzień w tygodniu od 13,00 do 18,00. I z tego co wiem, to w dzień gdy jest czynny od godziny 13,00 są tłumy interesantów, natomiast w pozostałe dni jest spokojnie. A że czas nieco naglił, zdecydowałam się wczoraj na wyprawę po stwierdzenie wiarygodności mojego podpisu.
Gdy zajechałam taksóweczką pod Konsulat lekuchno poczułam chęć zawrócenia - pod bramą ogrodzenia Konsulatu stało ze 6 osób, co oznacza ni mniej ni więcej dość długie czekanie, nawet jeśli nie wszyscy potrzebują stwierdzenia wiarygodności podpisu. Po kilku dzwonkach z budynku wyszedł z grobową miną pan strażnik - 195 cm wzrostu, mars na obliczu i ani chybi trzycyfrowy wynik na wadze.
Obrzucił grupkę interesantów wzrokiem i zapytał niemal uprzejmie pierwszego z brzegu interesanta " a pan po co tu przyszedł?" Wysłuchawszy jednym uchem o co petentowi biega, pokazał mu, że "ooo, tu na tej tablicy ma pan wszystko napisane, a jeśli pan zgubił wszystkie dokumenty w kwietniu a dopiero teraz przychodzi w sprawie nowych, to musi się pan wpierw telefonicznie umówić na jakiś termin. Ale ja nie mam telefonu - stwierdził ze smutkiem petent. Cerber warknął - "ale pewnie ma ktoś ze znajomych, to od niego pan zadzwoni do konsulatu i umówi się na jakiś termin". I to było najzwyklejsze spławienie człowieka, bo dodzwonienie się do tutejszego konsulatu graniczy z cudem - po prostu nikt nie odbiera telefonu. Gdy powiedziałam cerberowi, że ja tylko po potwierdzenie autentyczności mego podpisu przyszłam, doszedł do wniosku, że wpuści mnie zaraz, gdy tylko wyjdzie któryś z interesantów, bo wewnątrz może przebywać tylko 5 interesantów. I rzeczywiście, gdy chwilę później wyszedł jakiś pan z dzieckiem, zostałam wpuszczona przez bramę, sprawdzono mi zawartość torebki i przeszłam jeszcze przez bramkę kontrolną, a następnie pan mnie poprosił bym uważnie schodziła po schodach do piwnicy, w której urzędują pracownicy "bezpośredniego kontaktu" z petentem.
Nie da się ukryć, że Konsulat RP ma naprawdę kiepskie warunki do pracy. Osoby mające bezpośredni kontakt z interesantami wciąż wędrują pomiędzy pomieszczeniem piwnicznym, w którym są przyjmowani interesanci a resztą pomieszczeń Konsulatu, czyli muszą z tej piwnicy wyjść na górę, często przejść przez podwórze do innego budynku. I tak naprawdę wszystko ogromnie długo trwa. Konsulat ma wspólną posesję z ambasadą RP i obie placówki mieszczą się w bardzo ładnej i drogiej dzielnicy Grunewald.
Na górnym zdjęciu jest widoczny budynek naszej ambasady, poniżej miejsce, w którym kiedyś była nasza ambasada , na Unter den Linden, w centrum miasta. Jak niemal wszystkie ważne budynki w okresie NRD była budowana z użyciem azbestu, więc podobnie jak inne budynki została rozebrana doszczętnie. Nowy budynek ma kosztować 60 mln €. I będzie stał w tym miejscu, gdzie był stary. Nie mam nawet bladego pojęcia kiedy on powstanie. Projekt znalazłam na YT, wiem , że sam projekt powstał w 2012r i w dopiero w 2020 r podpisano umowę na jego wykonanie.
Dla mnie lokalizacja jest o niebo lepsza, bo będę tam mogła dojechać dwiema liniami metra, bo wreszcie oddano w tym roku nową linię metra pod Unter den Linden. Tyle tylko, że każda budowa ileś lat trwa i być może już będę na pozycji bohatera nowelki pt. "Jaś nie doczekał". Nie feler, inni będą mieli lepszy dojazd.
Wczoraj wyczytałam, że brytyjska firma Emergex rozpoczyna badania kliniczne nowej szczepionki p.Covid 19, która będzie w postaci ... plastra. Szczepionka ma zapewnić ochronę na dziesięciolecia, dzięki wykorzystaniu limfocytów T do zabijania zakażonych komórek. Wiadomość podał brytyjski dziennik The Guardian.Wstępne wyniki są spodziewane w czerwcu 2022r, a sam preparat może być dostępny od 2025 roku. I, co dość ważne- nie będzie wymagał przechowywania w bardzo niskich temperaturach jak obecna szczepionka Pfizera, może być kilka miesięcy przechowywany w temperaturze pokojowej. Co prawda niektórzy naukowcy powątpiewają czy limfocyty T "same z siebie" rozpoznają zakażone komórki, no ale bądźmy dobrej myśli, zawsze można jeszcze połączyć dwie różnie działające szczepionki. Poza tym ta sama firma rozpoczyna badania nad szczepionką przeciw dendze, którą wg WHO jest zagrożona połowa ludzkości, a na którą wciąż nie ma szczepionki.
No to pozostało mi już tylko odstanie w kolejce by nadać list polecony do ZUS-u, więc idę to zrobić. Nie powiem, żeby pogoda mnie zachwycała, no ale nie pada, jest +7 i jakoś tak szaro.
I dla osłody dnia:
Miłego dla Was