W czwartek miałam robione USG tarczycy. Oczywiście były "cyrki" z zapisem na
owo badanie, królowały terminy na przyszły rok, no ale jakimś cudem zapisując
się w marcu, załapałam się na ten wrześniowy czwartek.
Pojechałam pełna złych przeczuć, pewna, że będzie tłum pod drzwiami, z trudem
wgramoliłam się na V piętro (jedna winda i tłum chętnych) i gdy pół żywa
dotarłam pod gabinet - oniemiałam. Puściutko, ani pół pacjenta, krzesełka puste.
Poczułam się nieswojo- w pierwszej chwili pomyślałam, że może pomyliłam piętra.
Nieśmiało uchyliłam piekielnie ciężkie drzwi gabinetu - w gabinecie p. lekarka
przeglądała jakieś papierki i zaraz mnie przyjęła. I czegoś tu nie rozumiem - skoro
są takie kłopoty z zapisem to dlaczego było tak pusto? Przecież w takiej sytuacji
na wejście do gabinetu powinno oczekiwać choć z 5 osób.
Badanie wykazało, że moje przeciwciała tarczycowe bardzo pracowicie niszczą
moją tarczycę, jeszcze trochę i zupełnie jej nie będzie.
Normalny płat zdrowej tarczycy jest długości 50 -60 mm, szerokości 20 -25 mm
oraz grubości 15 -20 mm,
a moje płaty- lewy: dł.=1mm, szer.0,8=mm, gr.=1,8mm
prawy: 2,2mm 2,0mm 4,5 mm
Ciekawa jestem kiedy mi całkiem zaniknie.
Niestety przeciwciała tarczycowe wcale wtedy nie zanikają, ciekawa jestem co
wtedy niszczą. Niestety encyklopedia medyczna nic na ten temat nie podaje.
Muszę się we wtorek zapytać o to p. endokrynolożkę.
*****
Chyba powinnam napisać pismo dziękczynne do p.minister szkolnictwa - dzięki
jej ? (ten znak zapytania to nie literówka) planom przeróbki polskiej edukacji
pomału znika moja tęsknota za córką i jej dziećmi - zamiast tęsknić zaczynam się
ogromnie cieszyć, że ich tu nie ma. Być może, że zwariowałam, wszystko
przecież jest możliwe.
Za tydzień będę wiedziała czy operacja mego męża będzie na koszt NFZ czy też
na nasz własny.
Podobno pogoda ma się zmienić - oczywiście na gorszą.
Szkoda - ostatnie dni były naprawdę bardzo ładne.
Miłego weekendu wszystkim życzę;)