.....dzień piąty.
A tak , między innymi, wygląda zima w Berlinie- na termometrze tylko
+8 stopni pana Celsjusza, a krzak rododendronu prezentuje dziś już
gotowość do następnej wiosny:
Nie rośnie w jakimś specjalnie ciekawym miejscu, kilkanaście kroków
od niego przejeżdżają cały dzień samochody, słońce też tego miejsca
nie rozpieszcza, a przedwczoraj to nawet była aż ośmio minutowa
śnieżyca. Ale ponieważ temperatura była dodatnia, gdy tylko odleciała
dalej śniegowa chmura, wyjrzało słońce i było wiosennie.
Krążę ulicami i jest mi smutno, bo zaczęła się eksmisja świątecznych
choinek - są jeszcze całkiem zielone, nie uschnięte i dogorywają na
ulicy. Apogeum wyrzucania z domu choinek nastąpi po Trzech
Królach. Po prostu żal na nie patrzeć.
Swoją malutką sosenkę uwolnię z tych nielicznych ozdób i będzie
rosła na loggii. Wiosną dostanie nową, wygodną donicę.
Wiem, są specjalne plantacje hodujące bożonarodzeniowe choinki, ale
mi tych drzewek ogromnie żal.
Człowiek jest jednak okrutnym destruktorem i marnotrawcą.
Nie da się ukryć, że postęp techniczny i technologiczny wcale a wcale
nie służy naszej Ziemi. Ludzkość odeszła zdecydowanie zbyt daleko od
natury. Obecne pokolenie cechuje niesamowite "chciejstwo" i wielkie
przekonanie, że Ziemia sobie poradzi.
Ruch "minimalsów", którzy są zdania. że należy mieć mniej dóbr
materialnych, starać się używać każdą rzecz do samego końca, a nie
wyrzucać (bo już niemodne, znudziło się), jeść zdecydowanie mniej, ale
za to zdrowiej, starać się dawać starym przedmiotom nowe życie, wciąż
jeszcze ma zbyt mało zwolenników.
Z dzieciństwa pamiętam, że gdy się przynosiło zakupy do domu, to
każdy pergaminowy papier był starannie składany i odkładany do
późniejszego wykorzystania. Nikt nie wyrzucał do śmietnika słoików,
zachowywano również inne szklane opakowania. Pamiętam wyprawy
na targ - w torbie zawsze się miało: pojemnik na śmietanę, pergamin
na biały ser, koszyczek lub pudełko na jajka, pojemnik na kwaszoną
kapustę, latem jakiś pojemnik na owoce jagodowe.
Nie przeczę - wygodniej jest wyjść z domu z rękami w kieszeniach,
nie zastanawiać się nad tym co się kupi i w czym się to do domu
przyniesie, bo przecież mamy wszechobecny PLASTIK, króla naszej
codzienności.
I karmimy tym plastikiem ryby w oceanie, a te które jeszcze nie spożyły
go tyle by zdechnąć, spokojnie spożywamy, bo ryby to samo zdrowie.
Wkraczam w ten rok z nowym spojrzeniem i lekką trwogą bo to co
się dzieje nie rokuje dobrze na przyszłość naszej Ziemi. Chyba nie
chcemy by nasze wnuki były ostatnim ziemskim pokoleniem, bo
nie potrafimy dziś okiełznać własnej chciwości i dokonać zmiany
naszego spojrzenia na Ziemię.
Miłego Wszystkim;)