Marzy mi się wzięcie urlopu od życia tu i teraz.
Po prostu przestaję rozumieć dzisiejszą rzeczywistość- nie tylko polską.
Nie pojmuję jak można bić niemowlę, jak można nie zająć się kobietą, o której
wiadomo, że czeka ją poród prawdopodobnie martwego dziecka i która rodzi je
na szpitalnej podłodze. A może w tym dziecku tliła się jeszcze iskierka życia?
I dlaczego, po stwierdzeniu, że kobieta ma w łonie nieżywe dziecko nie
rozwiązano natychmiast ciąży? Zygota dla dzisiejszych obrońców życia jest
super ważna ale dziecko po 8 miesięcznej ciąży i życie jego matki - już nie.
Stare przysłowie mówi, że ryba zaczyna się psuć od głowy. Głowy naszego
państwa są niestety mocno popsute i zakażenie postępuje w dół, na szerokie
rzesze społeczeństwa.
Zapraszam wszystkich tu zaglądających do poczytania postów na blogu
www.baluwolanda.blog.onet.pl
Miłego Wszystkim;)