.......czwarta fala pandemii.
Aż się zastanawiam czy będę potrafiła bez niej żyć. Jak podał berliński Instytut Chorób Zakaźnych już się zaczyna czwarta fala.
W ciągu ostatniego tygodnia odsetek pozytywnych próbek w testach PCR w laboratoriach wzrósł z 4 do 6 procent. Dane te są oparte na wykonanych ponad pół miliona testów, wykonanych w 200 laboratoriach. Najwięcej nowych zachorowań wykrywa się obecnie u ludzi młodych.
Rośnie też siedmiodniowy wskaźnik zakażeń, tydzień temu wnosił 30,1 a w piątek rano już 44,2. W ciągu ostatnich 24 godzin w całych Niemczech zmarło z powodu tej infekcji 13 osób. Może to i nie jest wiele, ale za każdym zgonem kryje się czyjeś cierpienie i ból z poniesionej straty.
A tak nawiasem- tym wszystkim, którzy twierdzą, że pandemii nie ma, bo nikt ze znajomych i rodziny nie zachorował i nie zmarł chcę przypomnieć, że gdy dżuma wędrowała w XIV wieku przez Europę to nie wszyscy chorowali a i przypadki wyzdrowień się zdarzały. Tyle tylko, że wtedy ci chorzy i zmarli byli widoczni, bo zalegali na ulicach i placach, jako że szpitale były tylko i wyłącznie w nielicznych opactwach. I też nikt nie zdawał sobie sprawy, że to choroba zakaźna - wg licznych była po prostu karą boską za popełnione grzechy. Co prawda nie była to jak covid-19 choroba wirusowa ale bakteryjna, lecz nie da się ukryć, że "kosiła"nieźle i trwała długo, jeszcze na początku XIX wieku były jej ofiary, co prawda już nieliczne, ale jednak były.
Jeśli ktoś z Was wierzył, że poluzowanie i wyjazdy wakacyjne nie spowodują wzrostu zachorowań, to jak widzicie, bardzo się mylił.
I dobrze, że się od maseczki nie odzwyczaiłam - bo w Szwecji obowiązywały maseczki i dystans pomiędzy ludźmi. Maseczki w pomieszczeniach zamkniętych, dystans nawet na przestrzeni otwartej.
Mamy XXI wiek i z przykrością muszę powiedzieć, że poziom intelektualny wielu osób niewiele się różni od tamtego, królującego w XIV wieku.
A na weekend trochę inna niż ostatnio muzyka:
Miłego weekendu Wam życzę;)