Na jutrzejsze pożegnanie, czyli pogrzeb, wybrałam tę właśnie muzykę.
Będzie nas, żegnających, raptem 8 osób. Z rodziny męża nie będzie
nikogo - dla jednych za daleko (dla tych z Holandii) , dla drugich za drogo-
tak twierdzą Ci z Polski. Ale - jak mnie zapewnili- na ten dzień i godzinę
zamawiają mszę. Jeśli idzie o mnie to mi to obojętne.
Będzie to dla nas nowe doświadczenie, bo całe pożegnanie, sposób w jaki się
odbędzie zależy tylko i wyłącznie od nas.
Nie ma tu żadnego "mistrza ceremonii", z polskim językiem zwłaszcza.
Mam nadzieję, że sprostam zadaniu, że sklecę kilka logicznych zdań, wszak od
rana będę się pasła walerianą i melisą.
Posłuchamy pięknej muzyki, każde z nas coś o naszym Zmarłym powie, potem
złożymy urnę w grobie - urnowym.
Wiem- dla niektórych to dziwny pogrzeb, hardcorowy niemal, ale ja mam
zwyczaj szanowania czyjegoś życzenia wypowiedzianego jeszcze za życia.
Wiem, ja po prostu mam świra.