...należy robić jego podsumowanie.
Ale nie wiem po co. Już dawno przestałam robić jakiekolwiek noworoczne
postanowienia, bo nie przypominam sobie, bym kiedyś któreś postanowienie
zrealizowała.
Nawet sobie nie wyobrażacie ileż to razy sama sobie obiecywałam jak bardzo
zmienię swój tryb życia, ileż to kilogramów zgubię, ile nowych rzeczy się nauczę!
W pewnej chwili oprzytomniałam i przestałam się łudzić - jestem jaka jestem a
jeśli to komuś nie pasuje to nie musi się przecież za mną zadawać, jest dookoła
tyle innych, ciekawszych ode mnie osób płci żeńskiej.
Nie mniej ten rok zapewne zapadnie mi w pamięci, bo podjęliśmy ważną dla
nas decyzję przenosząc się do Niemiec, dopóki jeszcze jest to możliwe, bo
na szczęście funkcjonuje jeszcze przepis o swobodzie przemieszczania się i
mieszkania w dowolnym kraju Unii Europejskiej, o ile jest się mieszkańcem
kraju należącego do UE, a nas JESZCZE z niej nie wysiudali.
Nie ukrywam, że wielu znajomych z trudem powstrzymywało się przed
zrobieniem gestu wskazującego na zły stan naszych umysłów.
Nie da się również ukryć, że w podjęciu tej decyzji pomogła nam dobra zmiana.
Była tak dobra, że aż trudno było z nadmiaru dobra to wszystko unieść. Co jest
w pełni zgodne z przysłowiem, że co za dużo to niezdrowo.
A propos zdrowie- nie było najgorzej, w końcu reoperacja przepukliny mego męża
"poszła jak po maśle", tyle tylko że z okazji przeprowadzki wzrósł mi przekrój
mięśni.
Przecież ktoś te pudła musiał pakować i w słupki ustawiać, a tym kimś byłam ja.
I tu ma rację bytu następne przysłowie-"małżeństwo jest instytucją ze zbyt małą
ilością pracowników".
Prawie nie koralikowałam w tym roku - zdołałam tylko wykończyć pozaczynane
robótki, ale było tego co kot napłakał. Miałam nawet zamiar zlikwidować cały
"koralikowy majdan", ale zrobiło mi się żal.
Wczoraj nawet rozrysowałam jeden projekt i pewnie wkrótce zacznę coś dłubać.
Mam problem z językiem - jakoś mi marnie to idzie. Ale znam kogoś, kto od 20
lat mieszka w tym kraju i jeszcze nie nauczył się niemieckiego- mało tego,
nawet nie usiłuje się nauczyć.
Bo bez trudu można tu leczyć się u polskiego lekarza, zęby plombować
u polskiego dentysty i u polskiej fryzjerki się strzyc.
Sklepy samoobsługowe więc można być niemową, płaci się kartą i przy kasie
wystarczy na powitanie "hallo" i "tschuss" (czius) na pożegnanie i wszystko
gra.
Jak gdzie dojechać można zapytać wujka Google w swoim własnym języku i
będzie to odpowiedz całkiem precyzyjna - wypróbowałam. Do tego warto
"postudiować" plan miasta, w którym znajdzie się również plan metra.
Wiem kochani - to mało ambitne, ale ja raczej już pomału schodzę ze sceny
zwanej życiem i nie mam zamiaru się wysilać - wszak jestem jaka jestem.
Zaczęłam czytać książkę Wohllebena "Duchowe życie zwierząt". Podoba mi
się bo pisana jest z pewnym dystansem, bez ckliwości ale nie tylko z pozycji
"szkiełka i oka" naukowca. Z półki już zerka na mnie druga książka tegoż
autora "Sekretne życie drzew".
W nocy z niedzieli na poniedziałek przybędzie nam wszystkim kolejna
cyferka w życiorysie i jest to ta druga sprawiedliwość istnienia.
Pierwsza z nich to fakt, że nikt z nas nie uniknie odejścia w nicość a druga,
że każdemu co rok przybywa lat.
Jesteśmy tu przez chwilę, nawet gdy w niezłym zdrowiu dożyjemy 100 lat.
Życzę Wszystkim, by ten skok w Nowy Rok
był wielce udany, radosny, bawcie się do
utraty tchu!
Każdemu z Was życzę w tym Nowym Roku
wszelkiej pomyślności, radości, zdrowia,
spokoju i spełnienia marzeń.
Tych szalonych także!!!
zdjęcie "Pixabay".