drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 12 października 2017

Już za chwileczkę, już za momencik

Muszę się bardziej zmobilizować, bo ostatnio coś zbyt wolno mi idzie pakowanie.
Na dodatek okazało się, że jest  jeszcze kilka spraw do załatwienia w ZUSie i
NFZecie.
A wczoraj życie zmusiło mnie do odwiedzenia  okulistki. Oczywiście na koszt
własny, bo enefzetowska okulistka to mogłaby mi zajrzeć do oczu w styczniu.
Od kilku miesięcy puchną mi górne powieki- nie boli to, nie dokucza w sensie
fizycznym ale jakoś mało ładnie to wygląda.
Byłam u "rodzinnego", ale on tyle wie  na ten temat co i ja, więc zapisał mi jakieś
antybiotykowe kropelki. Pomogło niczym umarłemu kadzidło, powiedziałabym
nawet, że się pogorszyło.
Bo teraz to mi   oczy wciąż łzawią, co jest dość denerwujące.
Pani okulistka zajrzała mi głęboko w te oczy, wspólnie wykluczyłyśmy kilka
przyczyn, wśród nich i tło alergiczne, w końcu stwierdziła, że być może jest to
wynik którejś z chorób, na którą choruję ale jej nie wymieniłam.
Więc się przyznałam cichutko,że jestem posiadaczką Hashimoto - twarz pani
okulistki aż pojaśniała z radochy-  no właśnie, "to je ono!", jak mawiają bracia
Czesi. Bo przy Hashimoto cechą charakterystyczną jest tzw. "obrzęk śluzowaty,
ujawniający się w różnych miejscach.
I że powinnam z tym iść do endokrynolożki, bo pewnie mam znów zbyt  niską
dawkę hormonu.
I wiecie co? pani okulistka zaimponowała mi wiedzą nt. Hashimoto .
Wiedziała nawet to, że powinnam koniecznie brać selen, o czym moja pani endo
nie miała bladego pojęcia i na  moje pytanie  czy mam brać selen stwierdziła,
że pierwsze słyszy by selen coś w tym pomagał i żebym nie brała. No to
odstawiłam selen i jak widać nie był to dobry pomysł.
Porozmawiałam sobie przy okazji o swoim  wyjezdzie. Pani okulistka wyraziła
wysoki poziom entuzjazmu i stwierdziła, że w mojej sytuacji też by to zrobiła.
Przy okazji mi powiedziała, że przeglądając jeden z podręczników swej
wnuczki, która jest uczennicą trzeciej klasy szkoły podstawowej, omal nie zeszła
na zawał - odniosła wrażenie,że podręcznik redagował jakiś zakamuflowany
dżihadysta, bo wszystko sprowadza się w nim do rozbudzenia w dzieciach  super
nienawiści do wszystkich innych, czyli "obcych".
Niemcy- wrogowie bo napadli Polskę i zniszczyli, Rosjanie- wrogowie bo też
 napadli na Polskę a jeszcze wcześniej ją rozebrali.
Najwyższym szczęściem i dowodem patriotyzmu to zginąć młodo w obronie Polski.
No nic  dodać, nic ująć!
I jakby w uzupełnieniu tych "patriotycznych wytycznych", wpadł mi dziś w oko
pewien samochód, który na klapie bagażnika miał taki oto napis:
"Śmierć wrogom  Ojczyzny". Poniżej była powstańcza  kotwica.
Pomijam już drobny fakt, że kierowca popruwał ok. 90km/ godzinę,  jechał po
chamsku, ciągle komuś zajeżdżając drogę a wszystko to miało miejsce na
Ursynowie.
                                                     *****
Jak już wyżej wspomniałam  trochę się  jeszcze nazbierało spraw do załatwienia
i dziś, z duszą na ramieniu, pomaszerowaliśmy do ZUS, lękając się tłumu
klientów i tego, że sprawy nie da się  szybko wyjaśnić.
A sprawa jest nieco "skomplikowana", bo ostatni pracodawca mego męża przepadł
w niewiadomym kierunku i nie raczył przedtem wyrejestrować mego męża z ZUS.
Przez ostatnie półtora roku pracy męża w tej firmie facet nie płacił za niego składek,
a potem cichcem zamknął firmę na zawsze.
Podobno pojechał do WB tam kręcić swe dziwne interesy.
A dopóki mąż nie będzie wyrejestrowany z ZUS to NFZ nie wyda zgody na to by
był objęty państwową opieką lekarską poza Polską.
I tu pełne zaskoczenie- ludzi było tyle co kot napłakał, a pani urzędniczka , gdy
dowiedziała się, że wyjeżdżamy za kilka dni wyrejestrowała mego męża
 w trybie "z urzędu" i dała odpowiednie pismo do NFZ, które jutro tam dostarczę.
Niewiele brakowało bym uściskała  tę panią z radości, ale ograniczyłam się
tylko do wielkich, wielkich podziękowań i zachwytów nad sprawnością
działanie firmy zwanej ZUS.
Tym sposobem załatwiliśmy to wszystko w ciągu 25 minut.
                                                   *****
No to wracam do pakowania, które już mi nosem wychodzi.