drewniana rzezba

drewniana rzezba

niedziela, 31 maja 2020

Tym razem kilka słów o rękach

To jest figurka tańczącego Sziwy, bóstwa wielorękiego, co wyraża jego
wszechmoc.
Zasadniczo ręka jest symbolem siły, mocy.
W liturgii (między innymi chrześcijańskiej) podniesione i rozpostarte ramiona
oznaczają otwarcie się duszy i prośbę o łaskę.
Podniesienie dłoni to gest pokoju i pozdrowienia, uściśnięcie, podanie ręki lub
obu rąk jest oznaką  przyjacielskiej otwartości, oddania lub wybaczenia.
W buddyzmie zamknięta dłoń  oznacza utrzymanie w milczeniu ezoterycznych
tajemnic, a otwarta dłoń Buddy wskazuje na to, że żadnych tajemnic nie
przemilczał.
W większości kultur mowa dłoni i palców  jest środkiem porozumiewania się.
W Afryce zamknięcie lewej pięści w prawej dłoni jest oznaką poddania się
i szacunku.
Podobne znaczenie w starożytnym  Rzymie miał gest ukrycia dłoni w rękawach.
W starożytności dłonie przykrywano lub przysłaniano w chwili zbliżania się  do
dostojników lub otrzymywania od nich darów.
Bardzo rozpowszechnione jest rozróżnienie pomiędzy symbolicznymi znaczeniami
prawej i lewej ręki.
Błogosławieństwo udziela się nakładając prawą rękę i uznawane jest  także jako
faktyczne przeniesienie posiadanej mocy.
Do dziś obowiązuje podniesienie  prawej ręki przy  składaniu przysięgi.
Lewa ręka łączona jest z sprawami magii, np. wróżenie z linii dłoni.
W sztuce chrześcijańskiej ingerencja  boska wyrażana jest przez rękę wyłaniającą
się z chmur.
Gestem modlitewnym  od najdawniejszych czasów jest złożenie obu rąk.
Jest to również gest najwyższego szacunku.
Uniesienie ponad głowę otwartych dłoni to okazanie braku oręża oraz znak
poddania się, wyrzeczenie się wszelkiej obrony.
Dłoń z namalowanym w swym centrum okiem jest znanym ochronnym
talizmanem arabskim. To prawdopodobnie syntetyczny symbol jedności
wszechwiedzy i wszechmocy.
Jeżeli znacie jeszcze jakieś inne symboliczne ,  ogólnie zrozumiałe gesty rąk -
napiszcie, proszę.
Wybrałam na YT taniec  hinduski, byście  zobaczyli jakie są układy rąk i
palców.
Dla mnie nic one nie oznaczają, ale dla  Hindusów to zapewne cała opowieść.

Jestem Wam winna pewne wyjaśnienie - nabyłam niewielką książeczkę, raptem
359 stron, druk mikroskopijny niemal, dla mnie paskudny . Jest to tłumaczenie
Leksykonu Symboli wydane przez niemieckie wydawnictwo naukowe HERDER.
Kupiłam ją jeszcze przed wyjazdem z Polski, nie zdążyłam wtedy jej postudiować
i zrobiłam to dopiero teraz.
I jestem zaskoczona - nie zassałam nigdy sprawy, że niemal każda rzecz ma
jakieś  znaczenie symboliczne,  nawet ropucha, kwiatek o nazwie stokrotka, lub
ludzka stopa, ręka czy też palce lub....cień.
Więc co jakiś czas będziecie "skazani" na czytanie o czymś,  co jest czegoś
symbolem.
Miłego świętowania Wszystkim.

piątek, 29 maja 2020

O rzeczach znanych.

Aby wprowadzić Was w łagodny nastrój wpierw kilka fotek:
To podwórkowe brzozy, a poniżej podwórko jako takie
i jakaś odmiana tui rosnąca po sąsiedzku:
i moje pelargonie, które kwitną non stop już cały rok, a zimę spędziły
na loggii, znosząc dzielnie temperatury bliskie "0"










A teraz coś o......palcach, tych u rąk.
Część ciała niezwykle przydatna, razem z ręką tworzą wielce praktyczne
"urządzenie wielofunkcyjne".
Wg tradycji astrologicznej kciuk jest przyporządkowany planecie Wenus,
palec wskazujący -Jowiszowi, palec środkowy - Saturnowi,  palec serdeczny
Słońcu, a mały palec - Merkuremu.
Kiedyś uważano, że palec serdeczny lewej dłoni jest bezpośrednio związany
z sercem za pośrednictwem szczególnej żyły lub nerwu. Od tamtego czasu
łączy się  także z nim symbolika miłości i wierności.
To na nim nosimy pierścionek zaręczynowy.
Gesty palców i dłoni zawsze były wyrazem ekspresji  duszy i ducha.
Już od  starożytności pokazanie uniesionego palca środkowego uchodziło za
gest zniewagi.  Skrzyżowanie palców było gestem obronnym.
Wsunięcie kciuka między palec  środkowy a wskazujący przy zamkniętej
dłoni  (popularnie  gest zwany  figą) było w krajach śródziemnomorskich
znakiem obronnym przed złym spojrzeniem. Obecnie symbolika się nieco
odmieniła  i oznacza  albo życzenie powodzenia albo konstatację niepowodzenia.
W sztuce zachodniej palec położony na ustach oznacza milczenie.
Ale  obraz Dzieciątka  Jezus z palcem na ustach ma  inne znaczenie - słowa 
ziszczonego.
Gdy kiedyś  będziecie  mieli okazję zobaczyć taniec hinduski, to zwróćcie
uwagę na dłonie tancerek, na ułożenie ich palców - w czasie tańca układają
dłonie i palce w określonych, symbolicznych gestach - mudrach.
Podobno konkretne mudry pomagają w koncentracji, osiąganiu wiedzy,
uwalnianiu się od lęku, negatywnych emocji a nawet sprzyjają wyzwoleniu
w nas wyższych uczuć, jak miłosierdzie i współczucie.
Są też mudry poprawiające stan  naszego zdrowia, ale nie znam mudry przeciwko
koronawirusowi.
Co do tego uzdrawiającego wpływu mudr to mam duże wątpliwości - mnie nie
uzdrowiły z niczego. Ale miło było posiedzieć i pomruczeć mantrę. Trudno było
mi zarzucić zwykłe lenistwo - wszak się leczyłam.
Za to lubię i cenię kuchnię hinduską - łagodne curry, cynamon, kurkuma, gałka
muszkatołowa,  goździki są u mnie stale obecne.
Następny post będzie o rękach.





środa, 27 maja 2020

Mix.....

.........czyli niekulinarny, ale blogowy groch z kapustą.

Zacznę dziś od książki, której już sam tytuł był dla mnie intrygujący,
no bo co może być doprawione  szmerem tataraku?
Autorem jest jeden z blogowiczów, Tadek Gwiaździński. Miłośnik
dobrego jedzonka, "kawał chłopa" walczący co jakiś czas z nadwagą,
zupełnie jak ja - tyle tylko ze ze mnie to tylko kawałek wrednej  baby
i jak na  dziś to już udało mi się pozbyć  znacznej części nadwagi.
To nie tylko 115 przepisów świetnej domowej kuchni ale i kawałek
historii  Polski. Bo wbrew pozorom w Polsce, gdy nikt nie  jątrzył, żyli
w zgodzie ludzie różnych narodowości. I o tym powinniśmy pamiętać.
I starać się by tak było nadal.
 Druga pozycja, którą moim zdaniem warto przeczytać to książka
Leszka Mateli "Słowiańskie korzenie. Odkryj tradycje przodków".
Muszę ją nabyć, bo chyba lepiej znam bóstwa  greckie i rzymskie a nawet
indiańskie niż słowiańskie.
A dziś wędrowałam rano w takich oto okolicznościach miejskiej przyrody:

taki widok miałam zerkając w górę:
a towarzyszyły mi takie widoki - ścieżki rowerowej:

a za tymi "krzaczorami" ukrywały się róże:



Są piękne, ale baaardzo krótko można je podziwiać. Jutro pewno już
opadną.
Czy wiecie, że w 2018 roku badacze WHO pracujący w ramach Projektu
Badawczo - Rozwojowego do spraw Zapobiegania Epidemiom, prowadzonego
od 2015roku, doszli do wniosku, że może wystąpić na świecie nowy,  bardzo
zjadliwy wirus grypy, który może w ciągu 200 dni uśmiercić 33 miliony
ludzi, a w ciągu 2 lat  spowodować chorobę 300 mln osób?
Oczywiście wiadomości tych  WHO nie zachowała dla siebie, podzieliła się
nimi, ale to co powie WHO jest  traktowane tak jak wypowiedzi NATO -
powiedzieli no to powiedzieli, wszak muszą coś mówić. Przecież wiadomo, że
obie formacje siedzą w kieszeniach możnych tego świata.
Jak zapewne wszyscy wiecie w XIV przez świat "przewędrowała" dziarsko
dżuma zabijając 200 mln ludzi, w tym 1/3 ludności Europy.
Panujący wówczas we Francji król Filip VI zwrócił się do uczonych pytając
skąd się ta dżuma wzięła, czy może to kara Boża za  grzeszne życie?
Medycy odpowiedzieli, że to nie żadna kara Boża, a dokładniejszą odpowiedź
dali ówcześni astrologowie. Otóż 3 lata przed epidemią była potrójna koniunkcja*
Marsa, Saturna i Jowisza w znaku Wodnika, który jest związany z powietrzem.
Było to tuż po zaćmieniu Księżyca i dwa tygodnie przed całkowitym zaćmieniem
Słońca, co spowodowało wydobycie się z ziemi i wód szkodliwych oparów,
które powstały  podczas koniunkcji tychże  planet i  zmieszały się z powietrzem
zatruwając je. Proste i jasne, prawda?
Ja tam nic nie chcę mówić, ale w marcu tego roku Mars, Jowisz i Pluton były
w koniunkcji w znaku Koziorożca. A zaćmienie Słońca będzie  21 czerwca i
Jowisz z Plutonem w koniunkcji. Chyba nie ma co liczyć na wakacje.
I jeszcze ostrzeżenie dla tych, co dali sobie wmówić, że e-papierosy nie szkodzą
zdrowiu- otóż szkodzą bo w składzie mają:  glikol etylenowy,  formaldehyd,
nitrozoamin, akroleiny, tlenki: propylenu, akryloemidu, aldehydu krotonowego,
akrylonitrylu.  Wszystkie te chemikalia są o dużym potencjale rakotwórczym.
Poza tym wszystkie te e-papierosy są źródłem toksycznej akroleiny powodującej
arytmię serca, miażdżycę naczyń krwionośnych  oraz zakrzepicę.
Brawa dla tych co  doczytali do końca, bo długie to było.

*Koniunkcja- położenie ciał niebieskich i obserwatora w jednej linii




niedziela, 24 maja 2020

Jestem ale.....

......  jakby mnie nie było.
Generalnie jestem  teoretycznie zdrowa, nie mniej endokrynolog mnie ściga.
Ciekawa jestem kiedy  uda mi się do niego  dotrzeć.  Na razie  sama sobie
zwiększyłam dawkę hormonu (zupełnie jak w Polsce) no i jakoś leci.
Określiłabym to, że "średnio dobrze".        
Chwilami czuję się jak maleńka bezludna skalista wysepka na oceanie.
I nie ma to nic wspólnego z tym, że jestem tu sama. Po prostu znów
dosięgnęło mnie życie w swej mniej ciekawej formie. W Polsce kolejna
bliska mi osoba wybiera się w inny wymiar.
Jako zagłuszacz niepokoju stosuję muzykę i są to tanga argentyńskie. Kilka
godzin dziennie tanga w postaci muzyki - nie tańca. Dotychczas  nawet nie
podejrzewałam,  że tyle tang skomponowano.
Tango i walc - dwa tańce najpopularniejsze na świecie.
Wszystkie filmy moich dwóch ulubionych par Argentyńczyków obejrzałam,
 nowych  filmów brak bo jak na razie wszystkie festiwale tanga są odwołane.
A tak się martwiłam, że nie mam się z kim wybrać na berliński festiwal tanga.
Pandemia wzięła chyba sobie do serca mój smutek  i "przybyła z odsieczą".
Pandemia ma się nadal świetnie-  10 maja we Frankfurcie, w ramach luzowania
odosobnienia, w kościele  baptystów odbyła się msza.
 I pandemia zaraz się odezwała -   40 osób ze zgromadzonych na tej mszy
 zakaziło się covid -19.
No i jeżeli ktoś myślał,  że pandemia odpuści to się grubo pomylił.
Ciekawa jestem jak będą wyglądały w tym roku tzw. "wakacje".
Moi zastanawiają się jak wrócić, bo póki co to bezpośredniego samolotu  do
Berlina nie ma. No i jeszcze trwają chyba pertraktacje z Danią w kwestii
otwarcia  jej granic.  Może do końca czerwca coś się wyjaśni.
Chcemy wszyscy razem pojechać nad morze, ale chyba jednak na niemieckie
wybrzeże, tylko jeszcze wciąż jest to logistycznie równanie z 10 niewiadomymi.
Co ciekawe Bawaria, w której pandemia zbierała tak obfite żniwo, zaprasza
nad jeziora. A bawarskie jeziora naprawdę są ładne, jeśli ktoś nie był- polecam.
W sobotę w Berlinie znów protestowali ludzie niezadowoleni z restrykcji, które
obowiązują z powodu pandemii. Efekt- aresztowano 60 osób.
Szczerze mówiąc  w maseczce należy chodzić w miejscach takich jak sklepy
i miejska komunikacja, fryzjer, lekarz.  Można wytrzymać.
Smutne, ale teoria spiskowa, że pandemii wcale nie ma nadal ma się kwitnąco.
Ciekawe tylko z czego tyle ludzi chorowało a nawet zmarło.
A na rozpoczęcie nowego tygodnia podrzucam Wam Santanę i Roda Stewarta .
Dbajcie o siebie, nie dajcie się koronawirusowi!









sobota, 9 maja 2020

Wiosna, panie sierżancie;)

Taki mam widok gdy stoję  na loggii
A przechodzę niemal codziennie obok  kwitnących bzów,
ten jaśniejszy wcale nie pachnie, to skandal

zachwycam się niezmiennie kwitnieniem tego drzewa

i tym
i rododendronami



a dziś już jest pierwsza róża, przedwczoraj jej jeszcze nie było widać

Cała ulica rozbrzmiewa  śpiewem kosów a w krzewach wydzierają się
wróble. Nie widać ich, za to dobrze  słychać.
Miałam pojechać do Ogrodu Botanicznego, ale jeszcze jakoś
psychicznie mnie na to nie stać - za dużo wspomnień.
Jutro ma być 25 stopni ciepełka. A potem- ochłodzenie.
Zdjęcia powiększamy "kliknięciem".












piątek, 8 maja 2020

Zupełnie wyjątkowo......

...................dziś w Berlinie jest dzień wolny od pracy.
W pozostałych  Landach jest to zwykły dzień roboczy.
Berlin obchodzi  dziś 75 rocznicę wyzwolenia od narodowego socjalizmu
oraz koniec II wojny światowej.
Jako niezbyt miła osoba pomyślałam, że to całkiem niezły pomysł, by rocznicę
klęski przerobić w sukces , w owo wyzwolenie się.
Z powodu pandemii  będzie to głównie świętowanie wirtualne. Od 2 maja do
2 września funkcjonuje  online  program "Projekty kulturalne Berlina", czyli
cyfrowa podróż w 1945 rok. Głównym punktem programu jest wystawa
pt. "Do Berlina", czyli wirtualne zwiedzanie zrujnowanego Berlina od
Reichstagu, przez Bramę Brandenburską  aż do byłego obozu Sachsenhausen.
Poza tym Berlin ufundował tablicę upamiętniającą udział polskich wojsk
w wyzwalaniu Berlina.
Ale uroczyste odsłonięcie jest planowane dopiero 2 września - o ile już
wtedy nie będzie obostrzeń związanych z pandemią.
Powiem szczerze - gdy oglądam Warszawę i Berlin właśnie  z roku 1945 to
zawsze czuję ten sami żal - tak samo  szkoda mi i Warszawy i Berlina.
Przedwojenny Berlin był naprawdę pięknym miastem. Resztki tego piękna
widzę nawet na co dzień w dzielnicy, w której mieszkam.
I pomyśleć, że przez zaburzenia psychiczne jednego idioty, jego "idee fix",
cały świat przewrócił się  do góry  nogami.
W przedwojennym Berlinie żyło wielu twórców - muzyków, aktorów,
pisarzy, plastyków - niestety nie dożyli końca wojny, ponieważ według
chorej ideologii byli "niewłaściwej  narodowości".
Bardzo niepokoi mnie ideologia partii obecnie rządzącej w Polsce- zapędy
jej szefa mogą przynieść krajowi zupełnie nieciekawe wydarzenia.
A w niedzielę jest tu obchodzony Dzień Matki. Po raz pierwszy był
obchodzony w 1923 roku. To "ruchome"święto, zawsze jest w drugą
niedzielę maja, a więc  data jest różna.
U mnie  na termometrze +22 w cieniu, ale już od 11 b.m. ma nastąpić
silne ochłodzenie, nawet o 20 stopni. I gdzieś może nawet spaść śnieg.
Właściwie nic  nowego, zdarzało się,że padał śnieg w maju na nizinach.
Miłego weekendu;)


czwartek, 7 maja 2020

Jest susza......

..................   i jest ciepło.
Zima była cieplutka, więc wszelakiego "paskudztwa" jest dostatek.
Lasy Europy  opanował pewien nieduży nocny motyl,  zwany korowódką.
Tych motyli jest kilka  gatunków - jest korowódka  śródziemnomorska,
dębowa i sosnowa. 
Jako że Polska geograficznie jest wciąż w  Europie (politycznie to bardziej
w którejś z "republik bananowych") to pomyślałam , że w szale dyskusji
politycznych nikt nie pomyślał by zwrócić uwagę na niebezpiecznego
dla ludzi i zwierząt niepozornego, nie urodziwego nocnego motyla.
A właśnie teraz się to już wylęgło i aktualnie jest w postaci owłosionej
gąsienicy. Te włoski właśnie to źródło niebezpieczeństwa dla ludzi
i zwierząt.
Włoski mają zaledwie 2 mm długości i wypełnione są toksycznym
 parzącym płynem, thaumatopeiną. Włoski tych gąsienic  kruszą się
łatwo, a że są leciutkie przemieszczają się wraz z ruchem powietrza.
Ten toksyczny płyn  powoduje poparzenie skóry u ludzi i zwierząt,
swędzącą pokrzywkę, toksyczne zapalenie skóry, zapalenie spojówek,
może też wywołać  napad astmy.
Korowódka występuje w lasach i parkach. Pewnie nie jeden raz
widzieliście wędrujący "wąż" utworzony z włochatych gąsienic. Ja
takie gąsienicowe węże widziałam w lasach  sosnowych nad Bałtykiem.
W lasach mieszanych, tam gdzie dużo jest dębów, z pewnością  teraz ją
spotkacie.
W Niemczech, w Nadrenii Północnej Westfalii, aktualnie służby leśne
walczą z korowódką dębową stosując opryski. Jedynym naturalnym
środkiem hamującym  rozprzestrzenianie  się korowódki jest deszcz,
najlepiej obfity, kilkudniowy, ale jak na złość - nie pada.
Lekarze ostrzegają, by zwracać uwagę na dzieci w lesie, a weterynarze
piszą, że po każdym spacerze w lesie czy dużym parku należy obserwować
psie  łapy, głównie opuszki palców. A jeżeli pies ślini się, ma trudności
z piciem lub jedzeniem i jakieś zmiany na nieowłosionej skórze łapek -
czym prędzej trzeba iść z nim do weta, by nie była potem konieczna
nawet amputacja łapy.
Czy wiecie, że na południu Włoch spotyka się już komary widliszki?
I to wcale  nie jest wina Chińczyków - to zmiana klimatu sprowadza
nam te różne niemiłe owady.
 I coś z innej beczki  -coronawirusowej. W Szwecji bardzo zwiększono
ilość wykonywanych testów, co zaowocowało wykazaniem większej
ilości osób zakażonych, ale nie chorych. Śmiertelność z powodu Covid-19
też nie wzrosła. Dzieci nadal w szkołach, z tym, że szkoła, do której chodzą
moje Krasnale jest nietypowa- jest nieduża, bo to szkoła międzynarodowa.
Szwedzi wychodzą z założenia, że lepiej dla dzieci gdy są w szkole.
A korowódka wygląda tak:

A tu w czasie posiłku, sfilmowana w ubiegłym roku:




wtorek, 5 maja 2020

Znów okołowirusowo

Ciągle się ten coronawirus pałęta po świecie. Podoba mu się na tej  planecie.
Dziś wyczytałam,  że na dzień dzisiejszy stwierdzono  na  całym  świecie
3.659.623 przypadki zakażenia tym wirusem, w tym 1.212.955 przypada na
USA oraz 248.301 na Hiszpanię.
Na całym świecie z powodu  choroby Covid-19 zmarło 252.589 osób,
wyleczonych zostało 1.203.733 pacjentów.
W Polsce  zachorowało 14.242  osób,  a zmarło 700 pacjentów.
W ciągu ostatniej doby w Niemczech doszło 685 nowych zakażeń i zmarło
139 osób. Do dnia dzisiejszego zachorowało tu na Covid-19 163860 osób,
a zmarło 6.831 pacjentów.
Brytyjscy i amerykańscy specjaliści ostrzegają, że zbytnie poluzowanie
dystansu i większa mobilność ludzi we Włoszech i USA może szybko
doprowadzić do ponownego wzrostu zakażeń i zgonów z powodu Covid-19.
A ja mam u siebie nowego lokatora - ma  na imię LEŃ  i nie chce się ode
mnie odczepić.
Siedzi mi za uchem i  szepcze - "zostaw, nie rób, to nie zając, nie ucieknie".
Wczoraj przetrzymał mnie w domu, tłumacząc, że pada i wieje, więc po co
wychodzić?
Popatrzyłam na bałagan w pokoju i zaraz mi szepnął: "nie ma sprawy,
nic pilnego, posprzątasz jutro".
Zaczęłam robić naszyjnik i też się odezwał - "zostaw, to nic pilnego".
I tak szepcze  mi za uchem, ale jakoś  milczy jak zaklęty ilekroć włączam
ulubione tanga.
To może posłuchacie moich ulubionych tang?















poniedziałek, 4 maja 2020

3 139 993 wyświetleń......

.........osiągnęła ta  aranżacja Adama Sztaby. To dawna piosenka zespołu Bajm.



Miłego tygodnia.

niedziela, 3 maja 2020

Swing, swing.........

...........czyli muzyka mego dzieciństwa.
Pierwszy kontakt ze swingiem miałam w wieku pięciu lat. Byłam wtedy
w Katowicach, u mojej ciotecznej babki - osoby, która była z zawodu
pedagogiem i to pedagogiem kochającym całym sercem dzieci.
Uwielbiałam u niej bywać, zwłaszcza że jej studiujący wówczas syn
miał niezłą kolekcję płyt z nagraniami Glenna Millera i Duke'a Ellingtona
i w ramach sprawowania opieki nade mną uczył mnie tańczyć. 
Co prawda w domu już nauczono mnie tańczyć walca, ale walc nie był
ulubionym tańcem kuzyna, więc uczył mnie "ładnego kołysania się  do
rytmu". Chyba wtedy utrwaliło się  we mnie  zamiłowanie do ruszania się
w takt słuchanej melodii.
Dostałam też wtedy w  prezencie kilka płyt z nagraniami orkiestry Glenna
Millera. Ale były one  eksploatowane przeze mnie w nieco późniejszym
okresie, w końcówce szkoły podstawowej.
Przez całe lata słuchałam  nagrań Big -Bandu Glenna Millera i miłości
do swingu pozostałam wierna właściwie do dziś.
Glenn Miller urodził się  w stanie Iowa, w miejscowości Clarinda w 1904r.
Swój pierwszy własny zespół muzyczny założył w 1937 roku, a w rok
później założył nowy zespół big-band, z którym brał udział w dwóch
filmach: "Serenada w Dolinie Słońca"  i "Żony orkiestry".
W 1942 roku  wstąpił do wojska i był liderem Reprezentacyjnej Orkiestry
Sił Powietrznych USA- miał stopień kapitana i wraz z wojskiem znalazł
się w Anglii.
Po wojnie miał wraz ze swym zespołem pozostać na stałe w Europie.
 I tu zaczyna się tajemnicza historia - 15 XII.44r ,  wyprzedzając  swój  zespół
Glenn wyleciał  w stronę Francji małym , jednoosobowym samolotem. Miał
lecieć nisko, bo na wyższym połapie wracały z nad Francji  bombowce B-17.
Ale  samolot nigdy nie doleciał do Francji, nigdy nie odnaleziono w Kanale 
La Manche ani pilota ani szczątków samolotu..
Uznano, że być może został trafiony i zatopiony bombami, które jeden z
bombowców musiał w wyniku awarii  zrzucić do Kanału.
W 1983 roku, młodszy brat  muzyka,  Herb Miller, ogłosił, że Glenn Miller
wcale nie zginął w wypadku lotniczym, lecz zmarł następnego dnia w szpitalu
w wyniku raka płuc, a historię z samolotem sam sfabrykował, gdyż chciał
odejść jako bohater.
Kursowała jeszcze jedna opowieść, że zmarł na atak serca w paryskim
domu publicznym.
Miller nie tylko dyrygował orkiestrą, był również kompozytorem, między
innymi w 1939 roku  skomponował "Moonlight  Serenade".


A dla tych co lubią swing  niemal godzina muzyki:
I jak zwykle - "klik ma YT"