.....portalach randkowych. Na zawieraniu znajomości poprzez
ogłoszenia biur matrymonialnych też nie. Ale wczoraj jedna z moich
koleżanek "puściła farbę" - poznała faceta wysyłając swą ofertę do
jakiegoś biura, łączącego osoby samotne. Jakiś "klub samotnych serc".
Trochę mnie to zaintrygowało, bo ona wcale nie jest osobą samotną-jest
wprawdzie po rozwodzie, ale od kilkunastu lat ma już drugiego męża.
Czyżby miała zamiar kolejny raz się rozwodzić? Okazało się, że nie.
Zrobiła to z "czystej ciekawości". No nie wiem, czy to normalne.
W każdym razie na swoje zgłoszenie dostała całkiem sporo listów.
Podobno pisząc tam odjęła sobie tylko nieco wieku, czyli tyle, by mieć
42 lata.,czyli odjęła sobie niemal 20 lat- rzeczywiście małe "nieco".
Napisała, że jest mężatką , ale w przeddzień rozwodu, wysłała nawet
swoją fotkę, oczywiście sprzed lat kilkunastu.
Spośród tych wielu listów wybrała jeden - faceta z Australii. Czemu akurat
jego - bo była pewna, że to dostatecznie daleko i z pewnością nie
dojdzie do spotkania.
Korespondowali ze sobą kilka miesięcy i nagle miły pan L. zapowiedział,
że przyjeżdża do Polski, więc ma nadzieję na spotkanie.
Więc bardzo mocno się zastanawiała co ma zrobić - pan L. zna jej adres,
jeśli się uprze, bez trudu ją odnajdzie. Napisać prawdę - też krzywo,
choć to najlepsze wyjście. Po wielu tygodniach liczenia napisała jednak
list wyjaśniający -przyznała się do wieku, do tego, że zdjęcie sprzed lat
wyprostowała kilka jeszcze innych rzeczy.
Wczoraj dostała odpowiedz, że wcale pan L.nie przyjeżdża, był tylko
ciekawy, jak ona zareaguje na tę wiadomość. No to się dowiedział.
A moja koleżanka orzekła: "świnia nie facet!".
A ja się zastanawiam, które z nich jest tą przysłowiową świnią?
I drugie pytanie mnie dręczy - czy większość uczestników takich
klubów tak samo postępuje jak ona i on???