Na wszelki wypadek spojrzałam nieco w bok i zobaczyłam to:
Po kilku godzinach już nie było śladu po tym śniegu. Ciepło nadal nie jest , aktualnie mam -1 i ostrzeżenie o gołoledzi.
No a że nie było dokąd iść, bo zimno i wiatr wybrałyśmy się z córką na polowanko, czyli popatrzeć i ewentualnie kupić różne rzeczy "pod choinkę". I w związku z tym wytuptałam dziś w dwóch sklepach, przemierzając tylko partery - 2,5 km. Zmordowałam się, bo wszak byłam w zimowej kurtce. To był całkiem dobry pomysł z tymi zakupami dziś, bo na szczęście nie było tłumów i tym samym kolejek do kas.
Zachciało mi się niedużej foremki do pieczenia i znów przeżyłam lekki szok, bo dobił mnie wybór - kilkanaście metrów z akcesoriami do pieczenia ciast, tortów i Bóg wie czego jeszcze. Byłam również w sklepie, w którym można zakupić przeróżne produkty do zaspokajania swego hobby- oczywiście musiałam wszystko pomacać i.... jeden z prezentów podchoinkowych to będzie pudełko na chusteczki, zdekupażowane przeze mnie. Od jutra muszę się niestety wziąć do roboty, dekupażowanie pochłania bardzo dużo czasu. I miła niespodzianka - nie rzępolili kolęd ani żadnych około świątecznych melodyjek.
Miłej niedzieli Wszystkim życzę! A do posłuchania nieco zapomniany Demis Roussos