Jutro ostatnia sobota karnawału i......nic. Zero chęci na upieczenie czegoś
słodkiego, zero ochoty na spotkanie z tej okazji z kimkolwiek.
Przeglądałam katalog biura podróży i ...............nawet do Wenecji nie chce
mi się jechać, choć od kilku lat jęczałam, że bardzo chcę tam wrócić.
Totalny "niechciej" mnie dopadł. I to tak głęboki, że będąc w sklepie
z włoczkami nic nie kupiłam. Gdy wyszłam stamtąd bez chociażby marnego
kłębuszka włóczki mąż się bardzo zaniepokoił.
A ja się zaniepokoiłam jego niepokojem - dotychczas miał zawsze przerażenie
w oczach gdy wychodziłam stamtąd z pełną siatką - teraz się przeraził pustej
siatki. Chyba ktoś mi chłopa podmienił.
*****
Od miesiąca zaczynam dzień od brzydkich słów - w pomieszczeniu, w którym
jest tzw. "wymiennik ciepła" coś robią - a głównie to szaleją z młotkami i
udarowymi wiertarami. Odnoszę wrażenie, że współczesna hydraulika polega
głównie na waleniu co sił w rury. Co rano albo brak ciepłej wody, albo leci
ruda, cuchnąca. Poza tym oni rano przychodzą około 7,30, powalą młotami
z 15 minut, potem jeden z siatą leci na zakupy i tak do 10 siedzą i jedzą.
Potem gdzieś znikają, by znów wpaść przed 15,00 i nieco dziur powiercić.
A w ogóle nie są z Warszawy, gdzieś z okolic Nowego Sącza. Bo ponoć jest
bezrobocie i w Warszawie ciągle jest brak różnych pracowników. Ostatnio
znajomy właściciel warsztatu samochodowego ciągle szuka ludzi do pracy.
A warsztat ma świetny, doskonale wyposażony, nowoczesny.
*****
Wiosny nadal brak - dziś teoretycznie było ciepło- na termometrze +6 a gdy
wytoczyłam się z domu to zwyczajnie zmarzłam. Dobrze, że włożyłam czapkę.
*****
Wczoraj był podobno tłusty czwartek - no i dobrze, bo ja pączków nie lubię,
więc się nie nadwyrężyłam kalorycznie.
Koleżanka zrobiła za to coś, czego nazwy nie znam, ona też nie. Robi się
słodkie ciasto naleśnikowe, dodaje do niego łyżkę spirytusu, macza się w oleju
zimnym foremkę na specjalnym długim uchwycie, potem macza się ją w tym
cieście a na końcu wkłada na moment do gara z wrzącym olejem i lekko
potrząsa. Ciasto obklejone na foremce zostaje w garze i się smaży na rumiano.
A my powtarzamy ten proces, aż do pokrycia całej powierzchni gara ażurowymi
ciasteczkami. Usmażone wyciągamy, osączamy, posypujemy cukrem pudrem.
I potem się tuczymy. Im więcej jajek tym lepsze ciastka wychodzą, jak mi
zapodała koleżanka.
*****
Nadal eksperymentuję z olejem kokosowym i mąką kokosową. Zrobiłam nawet
racuszki bananowo-kokosowe. Robota żadna - 1 banan rozgniatamy na miazgę,
dodajemy 1 łyżkę przesianej mąki kokosowej i 2 jajka. Wszystko razem dobrze
mieszamy i smażymy na oleju kokosowym, pamiętając, że on pali się w 170
stopniach, więc nie szalejemy z ogniem. Porcja na dwie osoby. Po usmażeniu
posypujemy cukrem pudrem. Można też smażyć pod pokrywką. Dobre na
śniadanie, do kawusi.
Ja ganiam po świecie gdy słoneczko świeci. chmury przesłaniają przestaję ganiać. Jak Lemur czciciel Słońca. :) Słodzę herbatkę czasem daję cukier do syropów naturalnych dżemów i innych konfitur, ale nie biały bardzo źle się czuję gdy zjem ciasto lub pączka - jak ostatnio niestety, z tą białą śmiercią. Sprawdziłam już kilka razy i pół nocy nie przespany i ból po lewej stronie jakby trzustka. Używam do wszystkiego cukru buraczanego a i owszem, ale nie oczyszczonego.Używałam też cukier z brzozy widziałam w sprzedaży cukier z kokosa tego nie próbowałam. Najlepszy nasz polski wypróbowany cukier buraczany ale czy musi być taki wściekle biały? Nasi znajomi i rodzina już się przyzwyczaili do cukiernicy w której jest coś brązowe miast białego. Kiedyś taki cukier był dużo tańszy, dziś kupuję czeski po 10 zł za kilo, przecież to normalna paranoja, czy ten kraj musi być tak pokręcony?
OdpowiedzUsuńPrzejdzie Ci nie chce mi się, niech no tylko słońce zaświeci wiosenny powiem doleci i nie czekaj aż zakwitną kasztany. :) Z uśmiechem pozdrawiam wiosennie.
U mnie 1 kg cukru wystarcza na 2 miesiące. Najczęściej korzystam z cukru trzcinowego nierafinowanego, czasem kupuję xylitol. Co do tego bólu - w pozycji horyzontalnej naciśnij okolice pęcherzyka żółciowego- jeśli poczujesz ból po lewej stronie brzucha - to z pewnością od trzustki.
UsuńNie pij herbaty ani kawy, odstaw surowiznę. A najlepiej to idż jednak do lekarza.
Miłego, ;)
U Ciebie brak imprez, u mnie nadmiar. A bilans ,,musi wyjść na zero''...
OdpowiedzUsuńNo tak- ogólnie bilans wychodzi na zero:))))
UsuńMiłego, ;)
To są bodajże skandynawskie ciasteczka http://www.amazon.com/Norpro-3286-7-Piece-Cast-Aluminum-Rosette/dp/B0000VLYB8/ref=pd_sim_k_5?ie=UTF8&refRID=1AQYCE3K60BGAJ8JXD8P
OdpowiedzUsuńA pomarudzić każdy musi. Ja pączków też nie jadłam, bo uważam tylko te zrobione przez babcię.
Pozdrawiamy i uśmiechu życzymy.
Ostatnio chyba za bardzo już marudzę, ale co rok to mi jakoś gorzej gdy brak słońca. Miałam w planie spróbowanie pączków pieczonych a nie smażonych, ale nie dotarłam do zródła, nie chciało mi się nawet z domu wyjść w tym celu.
UsuńMiłego dla Was, ;)
Takie ciastka pieczone w glebokim oleju "na drucie":)))) pamietam z dziecinstwa. Moja mama takie robila, wiec jak lata temu zobaczylam, ze moge kupic to ustrojstwo tutaj w NYC, to oczywiscie kupilam. Pieklam chyba tylko raz i na tym sie skonczylo, bo ja unikam pieczonego w glebokim ogniu. Mimo, ze smaczne to jest;))
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czy pączki pieczone nie są aby zdrowsze. Mam nawet przepis na takowe (i to w wersji bezglutenowej) tylko robić mi się nie chce. Te ciastka przypominają faworki.
UsuńMiłego, ;)
To ciasto podobne jest do sękacza litewskiego:) Strasznie kaloryczne. I tu brakło mi konceptu na dalszy komentarz. Czyżby ten brak chciejstwa przypłynął eterem z warszawy i zadziałał?
OdpowiedzUsuńJaskółko, obawiam się, że wszystkie ciastka są wysoko kaloryczne, bo połączenie mąki, jajek, tłuszczu i cukru musi być kaloryczne, cudów nie ma. One najbardziej przypominają faworki, a zwłaszcza, gdy się da więcej jajek, a tak dokładnie to 2 jajka całe i dwa żółtka. Brak chciejstwa jest mocno zakazny,niczym ziewanie:)))
UsuńMiłego, ;)
...każdemu chwila byczenia się należy, nie może być tak, że całymi dniami latamy na wysokich obrotach. Zachowanie męża poprawne bo jak to bez zakupów żona wyszła to teraz mnie biednego czepiać się będzie, he he he, pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńOstatnio tylko się byczę, aż się boję,że płeć od tego zmienię:)))
UsuńMiłego, ;)
nawet się nie przyznawałam, że nie lubię pączków;) a tu proszę, jest nas więcej.
OdpowiedzUsuńZ pracą to jest tak - moja synowa skończyła studia i wraz z nimi status studentki, została zwolniona z pracy, założyli sklepik internetowy ale żyć się z tego nie da, poszła więc do pracy do pewnego magazynu, bo już to kiedyś robiła w UK, ale w PL zarabia czterokrotnie mniej. Fachowcy zarabiają w podobnych proporcjach, więc u nas zostają partacze i dewastatorzy.
Z pączków to mi tylko nadzienie różane odpowiada i ich zapach gdy takie świeżutkie czekają na zjedzenie.Klarko,nie wiem jak w UK, ale w Niemczech też wszyscy zarabiają 4 razy tyle co my, ale i wszystko co kupują jest 4 razy droższe niż u nas.A jeśli idzie o młodych ludzi to i tam nie mają radośnie, bo będąc pracownikiem budżetowym młodzi dostają z racji wieku mniej niż ci starsi.Pamiętam gdy na początku pracy na Uniwersytecie w Monachium pewna młoda osoba narzekała, że ma niższą stawkę tylko dlatego, że jest najmłodsza. Po roku rzeczywiście zarabiała więcej, ale te starsze również. Sklep internetowy chyba tylko wtedy przynosi zysk gdy ma wybitnie niszowy towar i atrakcyjne ceny. Zastanawiam się czasami czy nie istnieje aby oficjalny zawód "dewastator".
UsuńMiłego, ;)
No i dobrze, że sobie pomarudziłaś :). A wiosna chyba już niedługo, w marcu zima już raczej nie podskoczy, więc nim się obejrzymy a będą tulipany dookoła ;). Ja po tych dwóch pączkach w tłusty czwartek już chyba mam dość słodkości na kolejne tygodnie. W P. narobiłam wczoraj naleśników z serem, ale sama nawet 1 nie tknęłam...
OdpowiedzUsuńTo aby do wiosny Anabell!
U mnie dziś było chyba +8,z chłodnym wiatrem. Coś ćwierkali o deszczu, więc może jutro popada. Nie żebym tęskniła za deszczem, ale sądzę,że glebie by się przydało.Dobrze by było by ktoś mnie kopnął w miejsce, gdzie plecy kończaąswą szlachetna linię - kupiłam bezglutenową mąkę do naleśników i....wyobraz sobie, że one za nic w świecie nie chcą się same usmażyć!!! Stoi ta mąka w szafce nad kuchenką i leni się. Naleśniki z serem i odrobiną olejku rumowego - to jest to. Zrób kiedyś naleśniki z orzechami, polane czekoladą.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Od czasu do czasu trzeba sobie troszke pomarudzic:) Niechciejstwo i mnie dopadlo, nic mi sie nie chce.
OdpowiedzUsuńRobie to co musze i to tez z przymusem. Zima nas nie opuszcza, snieg i mrozi caly czas i tak ma byc ponoc jeszcze przez caly marzec, masakra.
Trzymaj sie Aniu, usciski:)
Ale to jednak drobna przesada, żeby tak nic a nic się człowiekowi nie chciało! Coś ta zima w tym roku zakochała się w Ameryce. U Serpentyny, jakby nie było w ciepławej części kraju też im mrozi.A u mnie wciąż tzw. "pora i pogoda przejściowa". Pewnie kolejny raz będzie 10 miesięcy pory przejściowej,a potem to już samo lato. Nawet jak jest +8 na termometrze to wcale się nie czuje ciepła, bo wieje zimny wiatr.
UsuńBuziolki;)
czasem marudzenie dobrze robi:))
OdpowiedzUsuńIvo, masz rację, to taki wentyl bezpieczeństwa.
UsuńMiłego, ;)
Jejku! Droga Ann przypomniałas mi o ciasteczkach z ciasta naleśnikowego! Matko jedyna, kiedy to było jak razem z Mamą produkowałyśmy je w ogromnych ilościach dla całej rodziny. A było to w czasach PRL-u... :) Nawet miałyśmy kilka "foremek na patyku"; pamiętam gwiazdkę, serduszko i głowę misia. To były piękne czasy...
OdpowiedzUsuńNie strasz Męża, tylko idź Kochana do sklepu i wracaj z pełną siatką kłębuszków to i Chłopinka zdrowszy będzie ;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńTo i ja pomarudzę. Wczoraj padał śnieg. Narobił blota nawet na chodnikach. Ogólnie paskudnie na wszystkich frontach, nie tylko atmosferycznych.
Pozdrawiam serdecznie.
Tak się za Tobą stęskniłam! Marudź ile chcesz, Twoje marudzenie jest często ciekawsze od wywodów niby mądrych ludzi gadających z ekranu TV. Pozdrawiam Cię bardzo słonecznie i wiosennie, choć tej prawdziwej wiosny jeszcze nie widać.
OdpowiedzUsuń