Podejrzewam, że to od takiej jednej, co to ma ostatnio trzy psy i pasie
je kwaszoną kapustą.
I tak pozazdrościłam jej pieskom tej kapusty kwaszonej, że postanowiłam
pojechać do sklepu rosyjskiego, by tam zakupić polską kapustę kiszoną
oraz polskie galaretki owocowe.
A polską dlatego, że autochtońska kapusta kwaszona ma jakieś dziwne
dodatki, a ja jestem rozbestwiona i lubię taką normalną, jak za króla
Ćwieczka. Uzbroiłam się w jedną kulę, mąż podjechał samochodem tuż
pod dom i... pojechaliśmy.
Jakimś dziwnym trafem było gdzie zaparkować pod tym sklepem ( jak już
pisałam ze sto razy, w Berlinie nie ma gdzie parkować), migiem zrobiliśmy
pożądane zakupy, potem pojechaliśmy do szkoły po starszego Krasnala, bo
wczoraj strajkowały miejskie autobusy, odwieźliśmy dziecię do domu
i ponieważ tam było miejsce-zaparkowaliśmy.
Do swego domu mieliśmy do przejścia 450 metrów.
I wiecie co ? Przetuptałam te 450 metrów korzystając z jednej kuli, deszcz
lał jak głupi, a ja, szczęśliwa, maszerowałam do domu.
Nic mnie nie bolało. nie zmęczyłam się, szłam nawet szybko (no bo jednak
mocno padało) i bez problemu dotuptałam do domu. I nadal mnie nic nie
boli.
Przed chwilą wróciłam od swego lekarza rodzinnego. Przeczytał to co
napisali w szpitalu nt. tego wypadku, kazał mi przejść się po gabinecie bez
kul, stwierdził, że żadna rehabilitacja nie jest mi już potrzebna a nawet Rtg
kontrolne już nie jest potrzebne, bo było to "złamanie bez przemieszczenia",
no a poza tym to ja na przestrzeni 2,5 tygodnia miałam już wykonane trzy
zdjęcia rentgenowskie i czwarte jest mi "na plaster".
Powiedział, że po domu mam chodzić pomału, ale bez kul, starać się bardzo
prościutko trzymać kręgosłup, na ulicę mogę jeszcze brać kulę, ale pilnować
by się nie przechylać w jej stronę.
I nadal mam codziennie (dopóki żyję) robić dotychczasowe ćwiczenia , które
wzmacniają mięśnie. I mam pamiętać, że już nie mam 20 lat.
No niewiele brakowało a byłabym gościa wycałowała!
Teraz tylko muszę czekać na nieco lepszą pogodę, bo wprawdzie jest na
termometrze +6, ale wciąż wieje jakiś wiatr i - nie wiem po co pada.
W ramach odreagowania dzisiejszego dnia posłuchałam i obejrzałam
kilka filmików: to Francis Goya , belgijski gitarzysta i Adagio w interpretacji
Demisa Roussosa.
Miłego weekendu Wszystkim;)