drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 15 marca 2019

Wczoraj.....

......przyleciał do Berlina deszcz.
Podejrzewam, że to od  takiej jednej, co to ma ostatnio trzy psy i pasie
je kwaszoną kapustą.
I tak pozazdrościłam  jej pieskom tej kapusty kwaszonej,  że postanowiłam
pojechać do sklepu rosyjskiego, by tam zakupić polską  kapustę kiszoną
oraz polskie galaretki owocowe.
A polską dlatego,  że autochtońska kapusta kwaszona ma jakieś dziwne
dodatki,  a ja jestem  rozbestwiona i lubię taką normalną, jak za króla
Ćwieczka. Uzbroiłam się w jedną kulę, mąż podjechał samochodem tuż
pod dom i... pojechaliśmy.
Jakimś dziwnym trafem było gdzie zaparkować pod tym sklepem ( jak  już
pisałam ze sto razy, w Berlinie nie ma gdzie parkować), migiem zrobiliśmy
pożądane zakupy, potem pojechaliśmy do szkoły po starszego Krasnala, bo
wczoraj strajkowały miejskie autobusy, odwieźliśmy dziecię do domu
i ponieważ tam było miejsce-zaparkowaliśmy.
Do swego domu  mieliśmy do przejścia 450 metrów.
I wiecie co ? Przetuptałam te 450 metrów  korzystając z jednej kuli, deszcz
lał jak głupi, a ja, szczęśliwa, maszerowałam do domu.
Nic mnie nie bolało. nie zmęczyłam się, szłam nawet szybko (no bo jednak
mocno padało) i bez problemu dotuptałam do domu. I nadal mnie nic nie
boli.
 Przed chwilą wróciłam od  swego lekarza rodzinnego. Przeczytał to co
napisali w szpitalu  nt. tego wypadku,  kazał mi przejść się po gabinecie bez
kul, stwierdził, że żadna rehabilitacja nie jest mi już potrzebna a nawet Rtg
kontrolne już nie jest potrzebne, bo było to "złamanie bez przemieszczenia",
no a poza tym to ja na przestrzeni 2,5 tygodnia miałam już wykonane  trzy
zdjęcia rentgenowskie i czwarte jest mi "na plaster".
Powiedział, że po domu mam chodzić pomału, ale bez kul, starać się bardzo
prościutko trzymać kręgosłup, na ulicę mogę jeszcze brać kulę, ale pilnować
by się nie przechylać w jej stronę.
I nadal mam codziennie (dopóki żyję) robić dotychczasowe ćwiczenia , które
wzmacniają mięśnie. I mam pamiętać, że już nie mam 20 lat.
No niewiele brakowało a  byłabym  gościa wycałowała!
Teraz  tylko muszę czekać na nieco lepszą pogodę, bo wprawdzie jest na
termometrze +6, ale wciąż wieje jakiś  wiatr i - nie wiem po co  pada.
W ramach odreagowania dzisiejszego dnia posłuchałam i obejrzałam
kilka filmików: to Francis Goya , belgijski gitarzysta i Adagio w interpretacji
Demisa Roussosa.


I jeszcze jeden Demis:
           
Miłego weekendu Wszystkim;)