i zrobiłam koralikową "torebkę" na amulet. Prawdę mówiąc wpierw
miałam zamiar zrobic etui na komórkę, ale potem doszłam do wniosku,
że mam za mało koralików , poza tym, jak siebie znam to nie będę go
używała. Może jeszcze coś zrobię i zaczaruję, żeby był do tego amulet.
Jakieś drzewko, a raczej krzaczek szczęścia:)))
Poza tym oplotłam dwa jaspisy i tu jakby opuściła mnie wena. Ogłosiła strajk,
niczym któreś tam odłamy służb mundurowych.
Może zrobię z tego bransoletkę a może wisior? Sama jeszcze nie wiem.
Jeśli wisior, to muszę wymyślić jakiś ciekawy sposób zawieszenia go.
Patrzę się i patrzę na ten jaspis i tylko pustkę w głowie czuję.
Ale to pewnie dlatego, że jestem myślami już w pierwszych dniach
lutego, bo przyjeżdża córka ze starszym synkiem. Przylatuje jak po
ogień, raptem na 3 dni. Ale i tak będzie zamieszanie i radość.
Przez cały rok widywałam małego tylko na skype, a rok w życiu
dziecka to bardzo dużo. Kilka dni temu skończył 3 lata. Ostatnio
powiedział do córki: "mamo, ja kiedyś byłem mały, teraz jestem duży".
A więc zobaczę niedługo swego "dużego" wnuka.