Smutno mi - odeszła kolejna lubiana przeze mnie Osoba. Zaczyna się robić pusto i bardziej szaro.
Nieunikniona refleksja -wszyscy przemijają, co jest jednak jedyną
sprawiedliwością.
Mam podejrzenie, że muszę chyba przestać się kierować w życiu logiką,
bo większość się nią nie kieruje.
Chcąc/nie chcąc musiałam wczoraj opuścić wygodne pielesze domowe
i wywlec się do przyszpitalnej przychodni, bo pani, która mi wyznaczyła
termin badań przed wizytą u endokrynologa, nie zajarzyła, że na wynik
jednego z badań czeka się aż pięć dni, a ona mi wyznaczyła tych dni- dwa.
No co? każdy się może pomylić- dobrze ,że sprawa dotyczy tylko takiej
błahostki jak termin wykonania badania, a nie np. pomyłki z wycięciem zdrowego organu a nie tego, których powinien być usunięty.
*****
Przedwczorajszej nocy odkryłam,że wśród naszej przydomowej zieleni
buszuje....słowik. Bo z tego co wiem, jest to jedyny ptak, który śpiewa
nocą.
I to śpiewają te słowiki, które jeszcze są samotne.
W ten sposób podrywają samiczki. Gdy pan słowik znajdzie już partnerkę
nie śpiewa nocą, ale jak większość ptaków w dzień i nad ranem.
Poza tym gdzieś całkiem blisko zamieszkał szpak i mi w ciągu dnia
podśpiewuje.
Jerzyki przyleciały do nas dzień póżniej niż do Wielkopolski i cały dzień
latają piszcząc niemiłosiernie.
*****
Jak wiecie leniwa ze mnie kobieta. Nie dość, że leniwa to są pewne rzeczy,
których okropnie nie lubię robić i są to różne drobne naprawy względnie
tzw. "poprawki" odzieży. A do tego wszystkiego jakoś zdurniałam i
zakupiłam sobie długą, a raczej bardzo, bardzo długą spódnicę.
Gdy się w nią wdzieję to na podłodze leży z 15 lub nieco więcej centymetrów spódnicy.
A więc spódnica wisi "na widoku", ja nią oko cieszę i......od tego patrzenia
jakoś się nie zrobiła krótsza. Może w poniedziałek ją zaniosę do jakiejś "fachmanki"?
Kontynuując temat "nie lubię napraw" - jak ta ostatnia idiotka zgodziłam
się naprawić "biżuterię" i od kilku godzin wiem, że to był wielki błąd.
A wszystko przez to, że się wzruszyłam. Ów stan świadczy chyba o tym, że
się piekielnie postarzałam.
Jedna z moich znajomych na jesieni ub. roku straciła matkę.
Teraz wraz z siostrą zrobiły remanent dobra wszelakiego po swej mamie i przyniosła całą reklamówkę przeróżnych uszkodzonych naszyjników.
Bo ona tak tęskni za matką, że chce czasami ponosić te ozdoby, choć wie,
że one są niemodne i niezbyt ładne.
No i siedzę jak ta głupia i usiłuję przywrócić życie tym kalekim ozdobom.
Tak z ręką na sercu to 90% nadaje się do utylizacji, no ale skoro obiecałam
to jednak naprawię, chociaż nie jestem przekonana do tej roboty.
*****
Dziś , niespodzianie, przyszła do mnie sąsiadka z sąsiedniej klatki, by mi
opowiedzieć jak było na marszu . Tłum jednak był ogromny, a my nie
spotkałyśmy się, choć byłyśmy stosunkowo blisko siebie.
Nic straconego, czwartego czerwca wybierzemy się razem, choć wg pani
od broszek ma to być sobota pracująca.
Ciekawa jestem kiedy zaczną protestujących rozpędzać -grunt to czerpać
z dobrych, PRL-owskich wzorów.
Miłego weekendu;)