drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 13 maja 2016

Mix

Smutno mi - odeszła kolejna lubiana przeze mnie Osoba. Zaczyna się robić pusto i bardziej szaro.
Nieunikniona refleksja -wszyscy przemijają, co jest  jednak jedyną
sprawiedliwością. 
Mam podejrzenie, że muszę chyba przestać się kierować w życiu logiką, 
bo większość się  nią nie kieruje. 
Chcąc/nie chcąc musiałam wczoraj opuścić wygodne pielesze domowe 
i wywlec się do przyszpitalnej przychodni, bo pani, która mi wyznaczyła 
termin badań przed wizytą u endokrynologa, nie zajarzyła, że na wynik 
jednego z badań czeka się aż pięć dni, a ona mi wyznaczyła tych dni- dwa.
No co? każdy się może pomylić- dobrze ,że sprawa dotyczy tylko takiej 
błahostki jak termin  wykonania badania, a nie np. pomyłki z wycięciem zdrowego organu a nie tego, których powinien być usunięty. 
                                                       *****
Przedwczorajszej nocy odkryłam,że wśród naszej przydomowej zieleni 
buszuje....słowik. Bo z tego co wiem, jest to jedyny ptak, który śpiewa 
nocą.
I to śpiewają te  słowiki, które jeszcze  są samotne. 
W ten sposób podrywają samiczki. Gdy pan słowik znajdzie już partnerkę 
nie śpiewa nocą, ale jak większość ptaków w dzień i nad ranem.
Poza tym gdzieś całkiem blisko zamieszkał szpak i  mi w ciągu dnia 
podśpiewuje. 
Jerzyki przyleciały do nas dzień póżniej niż do Wielkopolski i cały dzień 
latają piszcząc niemiłosiernie.
                                                    
                                                      ***** 
Jak wiecie leniwa ze mnie kobieta. Nie dość, że leniwa to są pewne rzeczy,
których okropnie nie lubię robić i są to różne drobne naprawy względnie 
tzw. "poprawki" odzieży. A do tego  wszystkiego jakoś zdurniałam i 
zakupiłam sobie  długą, a raczej bardzo, bardzo długą spódnicę. 
Gdy się w nią wdzieję to na podłodze leży z 15 lub nieco więcej centymetrów spódnicy. 
A więc spódnica wisi "na widoku", ja nią oko cieszę i......od tego patrzenia 
jakoś się nie zrobiła krótsza. Może w poniedziałek ją zaniosę do jakiejś "fachmanki"?
Kontynuując temat  "nie lubię napraw" -  jak ta ostatnia idiotka zgodziłam 
się naprawić "biżuterię"  i od kilku godzin wiem, że to był wielki błąd.
A wszystko przez to, że się wzruszyłam. Ów stan świadczy chyba o tym, że 
się piekielnie postarzałam. 
Jedna z moich znajomych na jesieni ub. roku straciła matkę
Teraz wraz z siostrą zrobiły remanent dobra wszelakiego po swej mamie i przyniosła  całą  reklamówkę przeróżnych uszkodzonych naszyjników.
Bo ona tak tęskni za matką, że chce czasami ponosić te ozdoby, choć wie,
że one są niemodne i niezbyt ładne.
No i siedzę jak ta głupia i usiłuję przywrócić życie tym kalekim ozdobom.
Tak z ręką na sercu to 90% nadaje się do utylizacji, no ale skoro obiecałam
to jednak naprawię, chociaż nie jestem przekonana do tej roboty. 
                                                *****
Dziś , niespodzianie, przyszła do mnie sąsiadka z sąsiedniej klatki, by mi
opowiedzieć jak było na marszu . Tłum jednak był ogromny, a my nie
spotkałyśmy się, choć byłyśmy stosunkowo blisko siebie. 
Nic straconego, czwartego czerwca wybierzemy się razem, choć wg  pani
od broszek ma to być sobota pracująca.
Ciekawa jestem kiedy zaczną protestujących  rozpędzać  -grunt to czerpać
z dobrych, PRL-owskich wzorów.
Miłego weekendu;)