Wróciłam dziś z ostatnich zajęć i króciutkiego wypadu na zakupy
i padłam.
Wypiłam herbatę, rozłożyłam odwłok przed TV i jedyne co pamiętam
to głos pana redaktora, że Kowalczyk nie weszła do finału. Obudziłam
się około 20-tej.
Mam nadzieję, że to tylko zmęczenie a nie początek jakiegoś
paskudztwa.
Wczoraj wieczorem mojego ślubnego ruszyło "dziadkowe"
sumienie i dziś przyjechał po mnie, by razem ze mną pojechać
dokupić ten koszyk dla małego.
I teraz wyposażenie w "towar" wygląda jak wyżej.
Samochodziki dla młodszego też zakupiliśmy, jutro
wszystko zapakuję i w poniedziałek wyślę w świat.
A jutro muszę odrobić domowe zaległości, bo produkcja
zabawek odsunęła wszystko na plan dalszy, wręcz bardzo
daleki.
I wreszcie będę mogła zabrać się do koralikowania. Mam
kilka nowych pomysłów ale i kilka zaległości.
W holu budynku, w którym mieści się "moja" przychodnia
rehabilitacyjna, zorganizowano dziś kiermasz wyrobów
regionalnych.
Pozaglądałam do tych stoisk i na zaglądaniu się skończyło.
Przede wszystkim nie kupuję ostatnio wędlin "w kawałkach",
ale krojone, a tu nikt nie posiadał krajalnicy. Druga rzecz to
ceny, które się zaczynały od 35 zł/kg za zwykłą kiełbasę.
Rodzime sery też były wielce "drogocenne" niczym rodem
z Francji. Nie mam zwyczaju zwracać sprzedawcom uwagi,
że towar wydaje mi się za drogi, po prostu nie kupuję,
zwłaszcza gdy nie znam tych wyrobów.
Ale jedna z klientek nie wytrzymała i wygłosiła expose,
że z takimi cenami to mogą się już pakować z powrotem,
bo nikt nie zakupi szynki w cenie 50zł/kg i pierogów
po 40 zl/kg. Klientka była wyraznie "na fali", więc się
wyniosłam nie czekając na efekt owej przemowy.
Korci mnie, by zamówić sobie "pod choinkę" dwie
książki; "Sztuka minimalizmu w codziennym życiu" pióra
Dominique Loreau i "Trafny wybór" J.K.Rowling.
Może ten minimalizm w codziennym życiu pomógłby
mi zaprzestania gromadzenia różnych przydasiów?
No a Rowling wszak popełniła Harry'ego Pottera, lubię
ją czytać. Ponoć to dobrze napisana książka., tym razem
dla dorosłych.