.....wpieniona. I to bardzo. Mojej drugiej połowie kończył się "kontrakt" z operatorem
komórkowym, więc zamarzyła mu się zmiana komórki na nową.
Namawiałam go, żeby przy okazji zmienił operatora, ale się uparł, że nie.
Nie to nie, przecież go nie stłukę z tego powodu. Dostał samsunga oraz tablet i jakąś
draczną taryfę. No a potem (o czym już pisałam) miał bolesny kontakt z firmą Mobitek,
która go orżnęła na 200 zł, bo naiwnie włączył sobie film, który był tylko pozornie
darmowy.
No a poza tym w jego samsungu bateria wytrzymywała góra 2 doby, chociaż mój mąż do
często i długo gadających nie należy.
A ja,w swoim samsungu z kolei odkryłam, że nie "kursują" u mnie mms'y- ani ich
nie dostaję, gdy mi ktoś przesyła, ani moje nigdzie nie lecą. Też fajnie.
I dziś postanowiliśmy wreszcie zrobic porządek z komórkami, czyli ruszyc tyłki
do samsungowego serwisu. W serwisie był tłum ludzi i JEDNA osoba obsługi.
Pomieszczenie wielkości nieco większej windy w bloku i ta jedna osoba plus tłum
interesantów. Poza tym okazało się, że nikt od ręki nie zdiagnozuje aparatu, bo
serwisant jest jeden a ta pani w okienku to tylko kwitki wypisuje na zostawiony sprzęt.
Ślubny nieco poklął i postanowiliśmy ruszyc się w takim razie do salonu mężowego
operatora, bo to było blisko. Pokonaliśmy wysoką kładkę dla pieszych, duuuże
skrzyżowanie i wylądowaliśmy w galerii handlowej Mokotów. Idziemy do siedziby
T Mobile, a tam - salon zamknięty, żadnej informacji.
Od ich sąsiadów dowiedzieliśmy się, że lokal T Mobile ma remont. Niestety nie mogę
zacytowac tego, co mój ślubny zaczął nadawac. Ciekawe skąd on zna takie wyrazy???
Ja nadałam tylko jedno - a nie mówiłam, żebyś zmienił operatora????
Za to się serdecznie ubawiłam , bo młody człowiek, wyglądający na intelektualistę
spotkał w autobusie znajomą i powitał ją takimi słowami: "jak się masz dupeczko?"
Ta czułośc szalenie mnie rozbawiła, chichrałam się przez następne trzy przystanki
autobusowe.