Dziergać każdy może, ja ostatnio używam do tego drucika. Pierwszy druciak
skończony, koraliczki metalowe.
Drugi druciak jest z perełkami.Czeka na ukończenie, czyli na zapięcie, więc
na razie druty sterczą na wszystkie strony.
Szykuje mi się kolejna seria zabiegów rehabilitacyjnych. Tym razem
już z ćwiczeniami, 10 dni , każdego dnia po 7 zabiegów, zaczynam 4 czerwca.
Ciekawe czy się nie rozpadnę z nadmiaru wrażeń. Gdy na zakończenie wizyty
wyraziłam nadzieję, że może mi to pomoże, pan doktor spojrzał mi
głęboko w oczy i wyszeptał: "no cóż, skończyliśmy już trzydziestkę".
Bystrota z niego, moja karta leżała przed nim na biurku.
A tak w ogóle doznałam lekkiego szoku - pół roku temu ów pan był
szpakowatym szatynem, teraz jasnym szatynem z mocno widocznym
siwym odrostem. Tak mnie to rozśmieszyło, że z trudem powstrzymałam się
od ciągłego spoglądania na te odrosty. Prawdę mówiąc lepiej wyglądał
jako szpakowaty ciemny szatyn.
****
W ramach wymiany dostałam od Mady z "Kolorowych szkiełek"
przecudnego witrażowego motyla, oto on na moim oknie.
Mój mąż jest pewien, że teraz będą się zlatywać motyle z okolicy.
Poza motylem, nadprogramowo przyleciał do mnie aniołek.
Powiesiłam go już nad łóżkiem, wisi pod aniołkiem którego
kiedyś kupiłam na....targach książki.
Myślę, że w takim towarzystwie mogę spać bezpiecznie.
****
Ćwierć-etat pielęgniarki zakończyłam, szwy już zdjęte, dren
wyjęty, a moja przyjaciółka załamana - mówi o sobie, że
czuje się jak zbity pies. Wciąż czeka na wynik badania i na
poważną rozmowę z lekarzem. Jak na razie to nie ma nawet
karty wypisowej ze szpitala.Obecnie lekarze nie zdają sobie chyba
sprawy z tego, że pacjent to nie tylko numer statystyczny choroby.
Ten nowy, mały (20 łóżek) oddział onkologiczny jest wyrażnie
maszynką do zarabiania pieniędzy. Pacjenci zmieniają się w
zabójczym tempie, operacja we wtorek, pacjent w piątek już
wychodzi ze szpitala i nikogo nie interesuje czy sobie sam
poradzi w domu z opatrunkiem i innymi sprawami. Masakra.