........ muszę udowodnić ZUS-owi, że nadal jeszcze żyję i w związku z tym przesyłana na moje konto bankowe emerytura nadal jest mi niezbędna do funkcjonowania.
W tym celu delikwent musi wypełnić odpowiedni druczek, który mu ZUS przysyła a ktoś upoważniony (Konsulat ew. Notariusz) musi potwierdzić na nim własnoręczność podpisu delikwenta, ewentualnie jego opiekuna a następnie należy ów wypełniony i poświadczony druczek przesłać do macierzystego oddziału ZUS w Polsce - najlepiej listem poleconym, żeby mieć "w razie czego" dowód, że się taki list wysłało.
W poprzednim roku ZUS już się nieco "zeuropeizował" i można było odbyć e-wizytę, co jest możliwe dla tych, którzy mają założone poprzez ZUS konto PUE. Gdy ma się takie konto wiele spraw można załatwić drogą elektroniczną. Pomijam już fakt, że część społeczeństwa czyli prywatni przedsiębiorcy, od niedawna mają obowiązek posiadania konta PUE.
Gdy po śmierci męża musiałam wpaść do Polski w sprawach bankowych pojechałyśmy z córką do Szczecina i przy okazji "wpadłyśmy" do tamtejszego ZUS-u. Co prawda gdy weszłyśmy do tamtejszego ZUS-u to nam na moment mowę odebrało na widok ilości interesantów, ale pobrałyśmy numerek i po odczekaniu 20 minut dostąpiłyśmy do odpowiedniego okienka. Założenie konta trwało siedem minut łącznie z "dzień dobry i do widzenia" i jak się okazało był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę.
Już w ubiegłym roku miałam pierwszą e-wizytę, dziś odbyłam kolejną i była jeszcze fajniejsza niż w roku ubiegłym, a ponadto jest szansa, że w następnym roku (zakładając, że dożyję) nie będzie już takiej potrzeby, bowiem podałam w ZUS-ie swój numer , który mam w tutejszej Kasie Chorych i ZUS przewiduje, że w przyszłym roku, już całkiem po europejsku, informację czy jeszcze żyję zasięgnie sam w "mojej" niemieckiej Kasie Chorych. Bo tu jest tak zorganizowane, że gdy ubezpieczony (każdy jest, bo musi a Kas Chorych jest jak gwiazd na niebie) przeniesie się w inny wymiar to przedsiębiorstwo pogrzebowe poinformuje o tym fakcie Kasę Chorych zmarłego, bo takie są tu obyczaje. I byłoby świetnie, gdyby te przewidywania się sprawdziły.
Pogodę to mam "nieszczególną", wieje jakby na zamówienie dla wisielców, termometr wskazuje aż 13 stopni, ale odczuwalna temperatura jest znacznie niższa i na dodatek "przelatują" deszcze.
Moja podwórkowa brzoza "sieje" liście, ale jeszcze ich ma sporo, a w oficynie pomimo paskudnej pogody, dzięki "opakowaniu" nadal trwają prace na dachu. I mam podejrzenie, że jeszcze długo potrwają bo oprócz tych prac na dachu trwa przeróbka źle wykonanych podczas rewitalizacji szybów wentylacyjnych, które muszą być przerobione, bo ich stan obecny grozi rozprzestrzenianiem się pożaru i ci co mieszkają w oficynie mają w mieszkaniach prace budowlane. No a po zakończeniu prac z tymi szybami i złożeniu do kupy nowego dachu, w którym ponoć będzie i część mieszkalna, budynek ma być ocieplany. Pewnie całą zimę będę miała takie atrakcje.
A na większości ulic w mojej okolicy znacznie więcej jest liści na chodnikach niż na drzewach. Jedynie dęby burgundzkie stoją ustrojone w brązowe liście, które zrzucą gdy.....zacznie się wiosna. Gdy te dęby zaczynają zrzucać liście to znak, że wkrótce zacznie się wiosna.
Miłego nowego tygodnia - Wszystkim!!!!
I moje ukochane Liber tango - może i Wam się spodoba?