drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 18 lutego 2011

126. Opowiem Wam.....

....niestety nie bajkę. To się dzieje tu i teraz i jest smutne. Może wpierw
przedstawię moich bohaterów: p. Lusia. - emerytowana nauczycielka. Jeszcze
kilka lat temu przemiła, ładna, zadbana starsza pani. Jej mąż, Fredek- emeryt,
chory na cukrzycę, z duuużą nadwagą i skłonnością do alkoholu. Razem 
z nimi mieszkają: syn, synowa i czwórka wnucząt, najmłodsze poniżej roku.
Pani Lusia od kilku lat choruje na Alzheimera, choroba szybko postępuje.
Pan Fredek  już nie zagląda do kieliszka, ma go cały dzień przy sobie.
Syn Lusi i Fredka  dość długo był bezrobotny , co nie przeszkodziło mu
zupełnie w płodzeniu potomstwa. Przecież jego rodzice dostają regularnie
emeryturę, więc nie zostawią synka na lodzie. Synowa nie pracuje, bo
trójka dzieci ujrzała światło dzienne w dość krótkich odstępach czasu.
Zresztą synowa  chyba nie ma za wiele atutów  w swym CV. Pani Lusia
narzekała na wydatki, na zmęczenie ciągłą obecnością dzieci, ale gdy
choroba zaczęła szybko postępować- przestała narzekać- po prostu już
przestała kontaktować.Do tego czasu syn znalazł pracę, dzieci podrosły
i cała trójka, zaczęła uczęszczać do prywatnych szkół. Pan Fredek  był
zmuszony naruszyć oszczędności, które w zatrważającym tempie zaczęły
znikać. Bo syn musiał posyłać dzieci do prywatnej katolickiej szkoły
oraz musiał płacić raty za samochód- przecież trzeba było dzieci do niej
dowozić, bo jest w oddalonej dzielnicy.W ub. roku przyszło na świat
czwarte dziecko - argumentacja- jesteśmy katolikami.

Od prawie roku  pani Lusia leży plackiem na łóżku.  Łóżko nie jest
przystosowane dla osób przewlekle chorych, porobiły się odleżyny. Na
podpowiedz sąsiadki (przyjaciółki p. Lusi ),że przecież można wypożyczyć
lub zakupić odpowiednie łóżko, padła odpowiedz, że to duży   wydatek.
Sugestia, że może lepiej by p. Lusię umieścić w ośrodku dla chorych
na Alzheimera, bo tam nie leżałaby plackiem w łóżku, wywołała
szczere oburzenie. Przecież wtedy musieliby za to płacić, całe 2,500 zł,
więc zostałaby z tej emerytuiy Rodziców zaledwie taka sama kwota. A
 co to jest 2,500 zł przy ich potrzebach? No a oni przecież mają czworo
dzieci. Zresztą synowa mówi, że przecież dba o teściową, bo ją karmi i
zmienia pampersy. A poza tym jak Lusia leży, to nie trzeba jej pilnować.
I od prawie roku oboje rodzice siedzą zamknięci w pokoju, pani Lusia
nieobecna z powodu Alzheimera, a pan Fredek popija, żeby, jak powiedział,
nie zwariować. Nie wychodzi z domu, bo mu tusza utrudnia bardzo poruszanie
się, poza tym gdy trochę wypije - zasypia.

Widziałam się dziś z przyjaciółką pani Lusi- to ona opowiedziała mi tę
przygnębiającą historię. Szuka  sposobu by jakoś pomóc pani  Lusi
a jednocześnie nie podpaść swym sąsiadom. Bo starsi państwo w pewnej
chwili zejdą, a pozostaną młodzi z pretensjami, że sąsiadka ingerowała.
Wierzcie mi- ręce opadają - nie mam żadnego pomysłu.

125. Dziękuję, dziękuję

Wszystkim Wam bardzo dziekuję za gratulacje i życzenia. Jestem wzruszona.
A tak wygląda bohater wczorajszego dnia  w kilka godzin po przyjściu na
świat. Zdjęcie robione komórką, więc jakość nie najlepsza. Biedny zięć był
naprawdę zalatany i zapomniał wziąć aparat - rano musiał starszego synka
(dwulatka) wyszykowac do żłobka, odstawić go tam i jeszcze zdążyć  do
szpitala na poród, bo tam wolno być tatusiom przy "cesarce".
A tak przy okazji - tam  kobiety nie zabierają ze sobą do szpitala żadnych
własnych  ani dziecięcych ciuszków. Wszyściutko daje  szpital, bo jest
wielu sponsorów i dzieki temu szpital ma własne wyposażenie dla mam i
dzieciaczków.Wszelakie wyposażenie jednorazowego użytku też daje
szpital. Ubranko dla maluszka przywozi się dopiero gdy wychodzi do domu.
I taka ciekawostka - dziecko oczywiście może być całą dobę z mamą,
ale istnieje też opcja,że na noc jest na sali noworodków, bo  wiadomo, że po
cesarce matka sama dziecka nie wyjmie z łóżeczka. A jeśli maluszek na tej
sali noworodkowej płacze, jest noszony i  uspokajany przez dyżurne
pielęgniarki.Nie wiem jak to wygląda teraz u nas, ale ja do dziś pamiętam
wielogłosowy chór dochodzący z sali noworodków, bez względu na
porę.
Jeszcze raz Wam dziękuję, jesteście naprawdę wspaniali!